Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2008, 14:17   #36
Thanthien Deadwhite
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
Siabo był znużony. Powieki same mu się zamykały, ziewał co chwilę, a do tego czuł jakby miał zemdleć. A tyle jeszcze było do zrobienia. Potrzebował snu. Niestety nie zapowiadało się, by ten luksus został zapewniony czarodziejowi wystarczająco prędko. Potrzebował kąpieli. Tej jednak mógł się spodziewać dopiero rano. O ile Zora będzie o tym pamiętać. Zora...

Ale się ucieszyła gdy zobaczyła mój dar dla niej. Jej uśmiech jest taki ładny. Zupełnie jak Ishvin. Oby tylko Zora nie skończyła tak jak moja kochana siostrzyczka. Widać, że jest mądrą osóbką. Podejrzewam, że dzięki rodzicom. Tak, a ci chyba uwarzają, że mam na nią chrapkę. Dobre sobie. Jak mógłbym mieć ochotę na przespanie się z kimś, kto do złudzenia przypomina moją siostrę?! Przecież to praktycznie kazirostwo! O co oni mnie posądzają?! Może jeszcze o nekrofilię co? Co z tego, że jest naprawdę ładna? Nawet gdyby nie była podobna do Ishvin, to przecież nie zakręciłbym w głowie nastolatce! Jestem na to trochę za stary! Dziwna rzecz, ale czuję się za nią odpowiedzialny.

Czarodziej wyrwał się z przemyśleń o rudowłosej osóbce, gdyż usłyszał, że ranny mężczyzna już zaczyna mieć pretensje. Właściwie to nic dziwnego, ale Siabo był już zmęczony, a jak on był zmęczony, szybko wpadał w skrajne nastroje. Każdy kto potrafiłby odczytać emocje, i próbowałby zrobić to z Laumee Harrem w przeciągu ostatnich chwil dostałby zawrotu głowy, albo stwierdziłby, że Siabo powinien się leczyć na głowę. Najpierw iluzjonista był znudzony i zamyślony. Później trochę się rozbudził, a nawet miał ogromną chęć działania. Przez chwilę się bał, tylko po to by wpaść w nostalgię, spowodowaną wspomnieniami po siostrze, a następnie prawie wybuchnął śmiechem gdy rozmawiał z karczmarzem o naprawdę poważnych sprawach. A teraz? Teraz Siabo czuł złość. Nie na głupi wybryk Mila, ale wręcz przeciwnie. Czuł złość na ofiarę pomyłki łotrzyka. Siabo podszedł więc szybko do człowieka i powiedział :

- Co myśmy Ci zrobili? - spytał jadowitym głosem Siabo - jeśli się nie mylę to właśnie uratowaliśmy życie! Tak, pewnie zaraz powiesz coś w stylu "przecież to wy do mnie strzeliliście! To był zamach na moje życie". A ja się spytam: po co żeś złaził na dół?! Jaki demon Cię podkusił?! Słyszałeś hałasy na dole, więc musiałeś sprawdzić co się dzieje, tak ?! Po jaką cholerę!? Gdyby w izbie działy się jakieś złe rzeczy, dajmy na to, banda oprychów chciałaby złupić gospodę, wpadłbyś tu i co?! Próbowałbyś uspokoić złoczyńców?! Przekupić?! Wygnać?! A może czujesz się powołany do jakiś bohaterskich czynów?! Pobiłbyś ich?! Oddał w ręce sprawiedliwości?! Nie rozśmieszaj mnie! Jakoś na takiego nie wyglądasz! Spójrz na siebie! Jesteś nikim! Wątły i słaby, a do tego pozbawiony rozumu i wyobraźni! Byle goblin zabiłby Cię gdyby tylko chciał! Zeszczałeś się w gacie, bo dostałeś bełtem! "Och jak boli"! Ale Ty nawet nie wiesz co to jest ból! On to wie! - wskazał na oślepionego elfa - Chcesz poczuć to co on? Nie?! Więc sie łaskawie zamknij! Ten tutaj - tym razem pokazał na niziołka - łzy wylewał żebyś tylko nie zginął, a Ty jeszcze pretnesje masz!? Wiesz co tu się dzieję?! Coś nas zaatakowało i wydłubało oczy naszemu przyjacielowi! Pewnie nigdy nie odzyska wzroku! - dwa ostatnie zdania powiedział tak, żeby elf ich nie słyszał - A Ty żyjesz - czarodziejowi znowu zmieniał się nastrój. Czuł, że już się uspokaja, więc mówił już spokojniej i rozsądniej - więc masz za co dziękować bogom. Padłeś ofiarą strasznej pomyłki, jednak pomyśl o tym inaczej. Ty żyjesz. Wielu ludzi nie ma tego szczęścia. Zobacz ile miałeś szczęścia, że ta dobra i miła kobieta - wskazał na uzdrowicielkę - była akurat tutaj, gdy potrzebowałeś pomocy. Udzieliła Ci jej i chwała jej za to! Słuchaj, wiem, że cierpisze, ale zapewniam Cię, że wszyscy tutaj są skołowani, przestraszeni i zmęczeni. I zapewniam, że wszyscy cieprimy. Spójrz na ślepego elfa. Spojrz na roztrzęsionego niziołka. Jak myślisz ,jest im lekko? Ale oni nie lamentują! Więc, nie zachowój się jak pępek świata. Obiecuje Ci, że dostaniesz zadośćuczynienie za Twe krzywdy - powiedział mężczyźnie, po czym spytał Mila - prawda przyjacielu?

Czarodziej wstał i uśmiechnął się do rannego, a także do Mila najlepiej jak tylko mógł. Wszystko go już bolało. Był wyczerpany, ale musiał jeszcze trochę się pomęczyć. Skierował swe oczy na kobietę w okularach, a następnie rzekł

- Szanowna Pani - ujął ją za dłoń i lekko pocałował w ręke - jestem Siabo Laumee Harr, ten niziołek to Milo, ten ranny elf to Ehlan, a opiekują się nim: elf Szaded, a także półelf Blajndo. Ten człowiek natomiast, to Johan, a jego mały przyjaciel, to Harkh - Siabo przedstawił wszystkich nieznajomej, wskazując na każdą osobę w odpowiednim momencie. Okazało się, że znał ich imiona, choć wcześniej zdawało mu się, że jest inaczej. Spojrzał
na nich przelotnie, ciekawe czy mają coś do powiedzenie, po czym podjął - Chciałaś Pani wiedzieć co się tutaj dzieje więc spieszę z wyjaśnieniami. Opowiem to jednak skrótowo, gdyż dosłownie padam z nóg. Cała nasza kompania przybyła do owego lokalu przed paroma godzinami. Nie mieliśmy konkretnego celu. Zatrzymaliśmy sie tutaj na nocleg. Gdy nadszedł czas spoczynku, zauważyliśmy dziwne zachowanie karczmarza. Wypytawszy go o to, dowiedzieliśmy się, że te miasteczko, ma jakieś problemy. Pewnie Pani już o tym słyszała. Gdy nadszedł czas, wszyscy postanowili udać się na spoczynek. Tylko ja i Ehlan zamarudziliśmy przy stoliku. Wtem usłyszeliśmy jakieś podejrzane odgłosy i mój towarzysz wyjrzał przez okno. Właśnie wtedy coś go zaatakowało i stracił wzrok. Zaczął krzyczeć z bólu i trwogi. Do tego owe "coś" zaczęło dobijać się do karczmy. Wszyscy się rozbudzili i zaczął się Chaos. Właśnie wtedy na schodach pojawił się ów człowiek - wskazał na rannego - i Milo nie wytrzymując presji nacisnął na spust kuszy. To była nieszczęśliwa pomyłka. Nikt nie chciał krzywdy tego człowieka. Po chwili Pani, zaszczyciła nas swą pomocą. Resztę już Pani widziała. To mniej więcej tyle. Chciałbym podziękować za udzieloną pomoc i jednocześnie prosić, by spróbowała Pani pomóc Ehlanowi.

Czarodziej skończył mówić. Miał nadzieję, że kobieta zrozumiała jego przekaz. On sam uważał, że to był bełkot a nie prawdziwe zrelacjonowanie wydarzeń, ale cóż począć. Nie miał już sił na cokolwiek. Poczuł drapanie w gardle, a że był blisko stolika, na którym stal kufel z niewypitym do końca piwem, zaspokoił pragnienie. Następnie spojrzał na kobolda, który tak mu zaimponował. Miał nadzieję, że ani on, ani żaden jego towarzysz, nie będzie miał mu za złe, że to on Siabo przedstawił ową sytuację.

Mystro daj mi siłę bym nie padł na ziemię i nie zasnął! - poprosił w myślach czarodziej.
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."
Thanthien Deadwhite jest offline