Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2008, 16:08   #97
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Drużyna w końcu doszła do względnego porozumienia. Orkowi niestety nie udało się przekonać reszty towarzyszy do udania się wraz z nim i karłem, nie mniej jednak obiecali sobie możliwie szybko ponowne spotkanie. Barbak miał szczerą nadzieje że nic złego z tego nie wyjdzie. Po postawie ich hebanowego przyjaciela raczej nie mógł mieć nadziei że wszystko będzie dobrze... jednak należało pokładać nadzieję w Palladine.

Zanim dotarli do domu uciech cielesnych, dwarf wpadł na dość dobry pomysł rozpytywania napotkanych ludzi co wiedzą na temat zamtuza. Nie udało im, się ustalić nic konkretnego, poza faktem iż mogą porozmawiać z jednym jegomościem w świątyni Khemetry. Nie tracąc więc ni czasu, ni sił udali się do świątyni. Napotkany mężczyzna okazał się strasznie okaleczony i potwornie doświadczony przez los. Orkowi było niezmiernie żal. Człowiek nawet jeśli popełni błędy w swym żywocie nie zasługuje na taki los. Któż z nas przecież nie popełnia błędów? Barbak przed wyjściem ze świątyni pozostał jeszcze przez chwil parę przy ołtarzu. Modlił się żarliwie tak do Palladine’a jak i do Khemetry aby ulżyli w cierpieniach temu nieszczęśnikowi.

Długie modły połączone z medytacją nie były jednak tym co znosić by chciał jego karzełkowaty towarzysz, wiec po chwilach kilku Ork śpiesznie podążył za barwnym grzebieniem włosów. Uczesanie to miało zasadniczy plus taki, że było widoczne na miejskich ulicach i nie sposób było zgubić jego właściciela. Barbak Fungrimm’a jednak zgubił.

Fungrimm zniknął mu na chwil parę z oczu i Ork samodzielnie dotarł do zamtuza. Nie zdecydował się jednak od razu do niego wejść. Najpierw postanowił możliwie dobrze przyjrzeć się zabezpieczeniom budynku, i sposobie w jaki jest on chroniony. W miarę możliwości starał się obejść posesję sprawdzając ile jest z budynku wyjść, czy okna są okratowane, czy ochroniarze są widoczni na zewnątrz. Krótko mówiąc chciał sprawdzić na ile budynek przypomina strzeżoną fortecę, a na ile niechroniony dom.

Gdy powrócił do wejścia, napotkał ponownie karła. Zanim zdecydował się wejść do środka zdjął jeden ze sztyletów z pasa przepasającego pierś i ukrył go w lewej dłoni. Nigdy nie wiadomo czy prawica nie będzie mu potrzebna do innych czynności. Maleństwo było bronią, która w pomieszczeniach zamkniętych była niestety nie użyteczna. Tutaj pozostawały mu jedynie sztylety i siła własnych mięśni...czyli całkiem sporo.

Pocieszając się tym ostatnim przekroczył próg bordelu, przybrał wyraz twarzy dobrze znany i ciężko wypracowany. Na facjacie orka pojawiło się pomieszanie granitowego bezdusznego posągu i orkowsiego szału. Coś, czego zadaniem było odstraszenie potencjalnego przeciwnika. Zaraz w przedsionku napotkali bramkarzy. Persony ewidentnie pełniące przednią straż, jak mniemał Ork amatorzy, którzy powinni łatwo dać się przekonać, że on i karzeł nie przyszli to na dziwki. Miał przynajmniej nadzieje że dadzą się łatwo przekonać. Jeden z bramkarzy odchrząknął i wysunął dłoń żądając pieniędzy. Prostacki ruch, który zdaniem orka świadczył albo o amatorszczyźnie, albo o czymś dokładnie przeciwnym. Bramkarze byli oczywiście uzbrojeni po zęby i gotowi w każdej chwili „wyprosić” nieproszonych gości.

Ork nie spiesznym, acz zdecydowanym ruchem uścisnął wyciągniętą prawicę, i nie puścił jej. Dłoń jego mocno ścisnęła dłoń ochroniarza, nie zamierzał jej puszczać w pierwszej fazie rozmowy.
- Witam, jestem Barbak. Nie przyszedłem tu na dziwki. Chciałbym złożyć moje uszanowanie właścicielowi tego lokalu, porozmawiać z nim i złożyć pewną ofertę. Czy jest to możliwe? Uprzedzając Wasze pytania, chciałbym poinformować go o rażących niedopatrzeniach w sposobie ochrony tego budynku i złożyć propozycję pomocy w ich skorygowaniu. Ork starał się zachować wypracowany, zimny i zdecydowany tembr głosu. Rozmowa z osiłkami nie była czymś obcym i czymś czego Ork się obawiał. Zamierzał być on tak długo miły i uprzejmy jak długo mili i uprzejmi będą jego rozmówcy. Jeśli jednak któryś z nich zacznie w jakiś sposób wzbudzać niepokój orka, ten skorzysta z faktu trzymania swego przeciwnika za dłoń, pociągnie go z całej siły do siebie. Następnie przyłoży ostrze noża do gardła przeciwnika i ponownie w sposób grzeczny i opanowany poprosi o widzenie z właścicielem lokalu. Oczywiście działanie to będzie jedynie ostatecznością która miejmy nadzieje nie będzie konieczna. Ork nie będzie zwracał uwagi na drugiego bramkarza mając nadzieje, że ten będzie na oku Fungrimm’a.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline