Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2008, 20:56   #40
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Milo patrzył na zasklepiającą się ranę ofiary tego nieszczęśliwego wypadku. Niebieskie światło wręcz kojące dla oczu niziołka wnikało w strukturę tkanki mięśniowej człowieka. Jednak nadal Miolo'wy bełt wystawał mu z piersi. Chociaż fakt, iż normalne kolory wróciły na twarz niedoszłego nieboszczyka, łotrzyk nie czuł wcale ulgi. Będzie żył. Ale co z tego gdy umrzeć prawie mu się udało? O mało go nie zabiłem! Potem chciałem strzelić do Johana! Jestem mordercą?! Wtem ranny przemówił
- Cholera... Ludzie coście mi zrobili!?
- Eee... to moja wina... wziąłem Fana za coś... innego... Wystrzeliłem frzestraszony, foczym zdałem sobie sfrawę do kogo strzelam... Bardzo... bardzo frzefraszam! - wyjąkał niziołek ocierając schnące już łzy. - A... a Fani bardzi dziękuję... za fomoc... i ratunek... Mam u Fani dług do sfłacenia...
To przez alkohol! To on osłabił mi mój rozum i zdolności rozumowania! Nie, więcej go nie tknę!
- Na Yondalę! Nigdy nie tknę choćby szklaneczki tego przeklętego płynu! A wy jesteście światkami... - To, że wy tego nie rozumiecie to nic nie świadczy, nie tknę go!.

Nagle ni z tego, ni z owego, uzdrowiony zaczął się dopytywać się i nieść pretensję do poszukiwaczy przygód, i już Milo miał tłumaczyć się za swe czyny, gdy niespodziewanie Siabo wstawił się za niziołkiem i zaczął atakować nieszczęśnika. Ostro skrytykował jego postawę, wyrzucając mu w twarz co o nim myśli. Milo był zszokowany tym co usłyszał. To nie moja wina? Jak to? Nie rozumiem?

Gdy Milo usłyszał swoje imię, mimo wcześniejszego incydentu i zamieszania, nie zapomniał nauk które dziadunio pasem nabijał mu do głowy. No, a raczej do tyłka ale to szczegóły którymi chwalić się nie wypada.
- Milo Greenbottle jestem, do usług... - po czym skłonił się nisko zdejmując śmieszną czapeczkę z głowy. - Miło mi foznać. - wyprostował się, po czym zauważył Elhana zmierzającego do schodów. Wywali sie biedaczek! pomyślał po czym pobiegł pomóc rannemu wojownikowi dojść do pokoju. Poczekał, aż ten ułoży się wygodnie w łóżku i wyszedł na zewnątrz pomieszczenia. Wychodząc rzucił tylko "Dobranoc" ale nie zauważył jakim językiem się posługuje. Zmęczenie dopadło małego łotrzyka więc nie myśląc zbyt wiele położył się u wrót swego elfiego towarzysza. Przykrył się płaszczem, i zasnął. Nie spostrzegł już łowcy wchodzącego na piętro...
 
__________________
Why so serious, Son?
andramil jest offline