Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, początek godziny Shiby
Manji podziękował za informacje skinieniem głowy. - Rzeczywiście niewiele wiesz Hida-san o Skorpionach, a to co słyszałeś to bajki, którymi straszy się niegrzeczne dzieci. Klan, którego jestem cząstką, strzeże Cesarstwa, tak jak i Klan Kraba, jedynie przed innym wrogiem. - Manji przemawiał pewnym siebie, spokojnym głosem. Twarz skrywana przez maskę była naturalnie rozluźniona, obojętna. - Może kiedyś Karma sprawi, że będę na ziemiach Kraba, wtedy moglibyśmy być razem w jednej szóstce.
Żegnaj! "Teraz panie Kannou czekam na Twoje zdolności oratora, liczę, że zaniesiesz do twierdzy wiedzę o naszych planach podróży."
Rinoko przestępowała z nogi na nogę wyraźnie poirytowana bezruchem, Manji obrócił się w siodle do towarzyszy. - Gotowy. - Wydobył łuk i strzałę, którą umieścił na cięciwie. - Fukurou-san, wydawało mi się, że doszliśmy do porozumienia w kwestii dowodzenia. Jesteśmy na terytorium Klanu Kraba, a więc Akito-san dowodzi. Jak będziesz tak łamał zasady to my odpłacimy Tobie tym samym na terytorium Klanu Smoka - ostatnie zdanie wyróżnił zmieniając ton ze spokojnego na głos przekomarzającego się dziecka.
- Jedziesz Akito-san? Gdzie planujesz rozstawić obóz? Może pojedziemy troszeczkę szybciej? Mogli byśmy poćwiczyć szybką jazdę, na pewno przydadzą się nam i naszym wierzchowcom takie manewry.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |