Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2008, 21:26   #44
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Orendil
Zazwyczaj zmęczonemu człowiekowi zdaje się, że zamknął oczy tylko na chwilę. Następnie budzi się kilka godzin później niż zaplanował. Orendil miał odwrotny problem. Był pewien, że przespał całą wieczność. Wstał, co prawda, zwarty i gotowy do pracy, ale przydałoby mu się jeszcze kilka godzin snu, by zregenerował siły. Najważniejsze, że odzyskał zdolność, na swój sposób pokrętnego, acz logicznego myślenia. Dlaczegóż pokrętnego? Pierwsze o czym pomyślał to niedomknięta furta miasta Bree. Doskonale pamiętał, że nikt nie miał odwagi jej zamknąć, kiedy wjechał do miasta. Pamiętał pierwsze plamy rdzy na niej oraz charakterystyczne skrzypienie zawiasów, gdy jego wierzchowiec otarł się o nią. Za to, jeszcze w drodze do furty, nie miał bladego, nawet najbledszego pojęcia gdzie jest, dlaczego tu jest i jak tu trafił. Otrzeźwił go dopiero dotyk zimnej blachy i jakaś ulotna wizja z tym związana. Rzeczywiście, wciąż śmierdziała mrokiem. Ciekawe kto odważył się ją zamknąć? Jakiś pastuszek o sercu wielkim i prostym jak konstrukcja cepa? Najwyraźniej.

Minął kilku ludzi. Ktoś szedł na targ, ktoś wychodził ze stajni. Przez okno gospody dostrzegł odwróconego plecami Valina.
-Przeżył? A to ci dopiero... Twarda głowa, nie ma co. – mruknął pod nosem, skręcając do stajni. Po co? Sam nie wiedział. Zerknął na stłoczone tam konie. Wszystkie świeżutkie, pachniutkie i wyszczotkowane. Poza jednym.

- Przestań! Nie patrz tak na mnie. – Orendil cofnął się o krok, unosząc rozprostowane ręce. - Mycie jest dla brudasów. Bez tego też wyglądasz pięknie i dumnie. – Starał się nadać swojemu głosowi ton pochlebstwa i poufałości. Mimo tego postąpił jeszcze jeden krok do tyłu, omal nie potykając się o własne nogi. – No czego? Ja cię szczotkował nie będę. W Butterbura wpijaj te swoje oczysssska. – Był już o krok od wyjścia. Coraz bliżej. Coooooraz bliżej. – Może następnym razem. Obiecuję. A teraz wyb… - Ups... Skrajem szaty zaczepił się o wystający z futryny zadzior, stracił równowagę i wyleciał przez wrota tak, że aż przysiadł na bruku.

Uniósł głowę, by zobaczyć jakiegoś stojącego nad nim dzieciaka. Chwat z niego wyrośnie, skoro tak szybko odważył się wyjść z domu, po niedawnych wydarzeniach. Ale cóż. Dzieci tak mają. Spadnie taki z drzewa, potłucze się, a nim zejdą mu wszystkie sińce będzie próbował sił z jeszcze wyższym. Kapelusznik zdobył się na swobodny uśmiech.
- Tak, tak, mycie jest dla brudasów, zapamiętaj. Przepraszam, ale koniec przedstawienia, proszę się rozejść. – Rzucił do kilku innych przechodniów. Wszyscy jakoś dziwnie na niego patrzyli. Może to ten kapelusz?

Wreszcie wrócił z eskapady. Wciągnął nosem powietrze, przesycone zapachem smażonej cebulki. Aż mlasnął z zachwytu.
- Moi mili, to mi przypomina pewną historię. – Zaczął od progu, nim jeszcze zdążył kiwnąć głową zgromadzonym i każdemu z osobna. Skierował się do najbliższego wolnego krzesła. – Co prawda moja ostatnia opowieść skończyła się w dość niemiłych okolicznościach, jednak ta jest sielska i swojska. Był sobie Perry Winkle i taki stary troll… Bardzo grzeczny troll. Nikomu nie wadził, dla wszystkich chciał dobrze… Zupełnie taki jak ty, młodzieńcze. Jednak… Zaraz. A co ty tu robisz? Myślałem, że z tego nie wyjdziesz. Oj. A to kto? Pierworodny? Tutaj? A witam! Mae govannen. Vem! Da bore! Suilad. Aiya? Po prostu witam! Nie stójże tak, usiądź proszę. – Zbliżył się do elfa i podsunął mu krzesło, na którym sam przed chwilą miał zamiar usiąść. Skłonił się głęboko i nie podniósł już wzroku. Majestat noldora wciąż tkwił w jego spojrzeniu. Niewielu śmiertelnych by je wytrzymało.
- To twoja sprawka? To, że chłopak żyje?
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 12:59. Powód: pewne nieścisłości odnośnie ballady o Perry Winkle :)
Keth jest offline