Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2008, 09:26   #104
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Levin cały czas szedł za resztą i nie brał udziału w żadnych wydarzeniach i rozmowach. Myślał. Martwił się. Nie lubił zabijać chyba, że w obronie własnej i dla jedzenia, przejął tą cechę od zwierząt. Zabójstwo w takich sprawach nie było morderstwem, był to prosty rachunek ja lub on. Niektórzy dopatrują się w tym Fioletu ale czy wilk jest Fioletowy dlatego, że zabije sarnę dla pożywienia? Ale młody przedstawiciel pradawnej krwi nie o tym myślał i nie martwił się tym czy inni uznają go za chaośnika. Martwiło go ewentualne starcie z pradawną krwią. Nie chciał być zdrajcą i nie chciał ich zabijać.
W końcu doszedł wraz z drużyną na skraj polanki, mimo, że nie korzystał z oczu kruka poruszał się nie głośniej od innych. Na polance słyszał rozmowę mężczyzn trzech. Nagle towarzyszące im wycie wilków ucichło.
"Coś nie gra."
"Coś się zbliża."
Avadriel był wyraźnie przestraszony. Levin ujrzał oczami kruka całą akcje. Wielki stwór atakował jego przyjaciół.
"No tak ślepy w walce z wielką bestią, po co Verion mnie tu przysłał?"
Młody druid już niedługo miał przekonać po co ich dwoje go tu ściągnęło wraz z resztą jasnych i fioletowych. Zamiast rzucić się w wir walki, Levin i Avadriel rzucili się na ludzi przy ognisku. Wielki nieporęczny w lesie kij wylądował w krzakach. Człowiek już nie raz walczył widząc wszystko oczami kruka. Rzucił się na ludzi w ognisku. Miał plany.
Pierwszy miał się udać jeżeli człowiek z rapierem dalej był przy ognisku, zakładał on rzucenie się na niego szczupakiem i powalenie go siłą i pędem. Następnie Levin chciał wbić mu kolano w krocze zanim tamten zrobi to mu.
Drugi plan zakładał ucieczkę całej trójki, wtedy Levin chciał jak najszybciej zrównać się z najwolniejszym i kopnąć go w kostkę a potem zrobić to co było w planie A.
[ukryj=Almena]Głosy w głowie. Pierwsza myśl, to demony. Po chwili usłyszał głos Almanakh. Martwi się. Płacze. I prosi go. Wojowniczka światła prosi go zły uczynek i tym samym pomoc Verionowi. Co w sumie jest dobrym uczynkiem. Zresztą Levin nigdy się nie uważał za człowieka bez zmazy i skazy.
"Dobrze Pani. Zrobię to."[/ukryj]
 
__________________
[...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...]
Szarlej jest offline