Siedziała spoglądając w ciszy na przechącących tu i tam ludzi, niektórzy uśmiechali się z ulgą, inni w ciszy odchodzili ze smutnymi minami. Amillay czuła tak jakby własne życie przechodziło przed jej oczami całe życie. Na początku wydawało się jej iż to ze zmęczenia, w końcu stoczyła walkę, nie spała ostatnio tyle ile powinna.
Ale czy życie nie przepływa niosąc czasem słoneczną radość, by zaraz potem wiatr przyniósł chmurę, która niesie ze sobą ciemność i smutek...Czasem taka chmura tkwi długo na niebie i człowiek czuje się bezradny, monotonna przestrzeń zakrywa mu wszystkie drogi i czekając na wiatr tkwi bez ruchu ... w rozpaczy. A gdy wiatr już zawieje to nie ważne już jest jak długo na niego czekał, tylko cieszy się tą chwilą i upaja jasnością....
- Nie wiem jak wy... ja ruszam z nimi w dalszą drogę...nie chce więcej wam przesadzać i stwarzać kłopotów... - powiedziała Amillay jej głos nawet nie drgną, w głębi ducha licząc na to iż nowi towarzysze powiedzą, żeby szła z nimi. W dalszym ciągu czuła się winna, iż to wszystko przez nią, nie znalazła by się tu z Akvilą gdyby nie przywołała groty, Oin by żył.....Westchnęła.
~ A może ta wielka chmura już odsłoniła moje słońce, może wiatr zaczął wiać...Ale dlaczego nie czuje jego orzeźwiającego podmuchu, dlaczego nie czuje ciepła jasności...~ myślała kobieta jeszcze chwilę, gdy jej oczy skleiły się, a jak głowa osunęła się lekko. W końcu przeszedł sen...piękny sen o przyszłości.
__________________ Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia... |