Orendil
- Amin mela lle, Orendil. Lle maa quel? A ty? – Odparł z pełną powagą. - Dobrze to powiedziałem? Może mówmy we wspólnym. Oszczędzimy mi kompromitacji. Nie żebym się tym przejmował. Hmm… – Kapelusznik przerwał i podrapał się po zarośniętym podbródku. - Wcale mi to nie przeszkadza. Na dobrą sprawę możemy mówić po waszemu, a nawet i po inszemu. Podsłuchałem kiedyś kilka słów w języku krasnoludów. To jest dopiero gratka przy spotkaniach, jak by to powiedzieć. Mam! Międzyrasowych. Krótkonogiemu szczęka opadnie, gdy przywitasz go w jego własnym, sekretnym i niedostępnym dla innych, he he he, języku.
Kiwnął głową w stronę Szramy, popierając zaproszenie Galdora. Nawet uśmiechnął się dobrotliwie, prezentując zadbane uzębienie.
- Ależ znów zbaczam z tematu. Przepraszam. Naprawdę. Siwizna jeszcze mnie nie dopadła, kto wie czy w ogóle dopadnie, a zdaje mi się, że chodzę po tych ziemiach od wieków. Taki mój los. Śmierć jest co prawda nieobliczalna. Na szczęście nawet najśmielsze marzenia czasem się spełniają. Mówię już o chłopaku, oczywiście. Uratowałeś go, ale i nas. Broniliśmy się dzielnie, lecz gdyby nie ty Eldarze, to kto wie… Kto wie… Można by pomyśleć, że wszystko przez tą mgłę. A jest wręcz odwrotnie. Znaczy się nie mówię, że wszystko DZIĘKI mgle. Nigdy w życiu, co to, to nie! Mgła jest skutkiem, a mnie, doświadczonemu poszukiwaczowi zarówno teorii, ukrytej między tysiącami znaków w kolejnych wierszach wielowiekowych ksiąg, jak i praktyki, dostępnej pod każdym, nawet najdrobniejszym kamyczkiem, czy też w miejscach takich, jak pradawne, wielkie smocze jaskinie pradawnych, wielkich smoków, zamieszkane przez pradawne, wielkie smoki- oczywiście; przyjdzie pozbyć się przyczyny. – Zakończył przemowę triumfalnym klaśnięciem i zabrał się do pałaszowania jedzenia, postawionego przez karczmarza. Jadł, jadł i jadł, nie zwracając uwagi na resztę świata. Gdy brzuszek, lekko wysklepiający się pod szatą, zaczął wysklepiać się ciut mocniej, poluźnił pas. Stłumił czknięcie, nie otwierając ust i ni z gruszki, ni z pietruszki zmienił ton swojej wymowy na bardziej składny i poważny. – Dobrze, że tu jesteś, meldir. Mniemam, że pomożesz nam przepędzić całe ustrojstwo, które się tu wczoraj zagnieździło? Wciąż czuć ich smród. Ty pewnie nawet lepiej niż ja. Więc jak? Co o tym wszystkim sądzisz?
Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 12:59.
|