- Co to było?! Poszło sobie?!
- To pewnie elfy i ich tresowane bestie!!!
- Nie dam się ustrzelić jakimś leśnym ludkom! – warknął trzeci.
- Ucichło.
- Wilki! To-to ich sztuczki! Otoczyli nas!
Jeden z mężczyzn krzyknął głucho i drżącym rapierem wskazał migoczące w gąszczu krzaków ślepia Teva.
- Ty-tygrys!!! – wyjąkał.
Coś dużego zwinnie przebiegło po gałęzi drzewa nad nimi, potrząsając szeleszcząco konarem.
- Pantery!!! – zaskomlał drugi mężczyzna.
Z krzaków wypadł naraz ogromny kruk, kracząc bojowo i trzepocząc wielkimi skrzydłami rzucił się pierwszemu z mężczyzn do twarzy. Ten z wrzaskiem paniki odskoczył niezgrabnie, zawzięcie siekając rapierem na oślep, po krzakach. Kruka już dawno tam nie było. Levin skoczył na drugiego z ludzi, obaj padli na ziemię i szamotali się chwilę, aż pan z rapierem wydał z siebie agonalny, zdławiony jęk.
- ELFI SKRYTOBÓJCAAAAAAA!!! – wydarł się przerażony trzeci mężczyzna, wnioskując na podstawie odgłosów kumpla o jego marnym losie.
- RAWR!!!
- UCIEKAAAAAARGH!!! – mężczyzna poturlał się po ziemi, zgubiwszy rapier, zaatakowany przez zwinną kotkę, która w ciemnościach lasu zwaliła się na niego z nieba. – Zabierzcie to, ZABIERZCIEEEEE!!!
Trzeci mężczyzna, odbiegł kawałek w gąszcz, zupełnie zdezorientowany odrzucił broń i uniósł ręce na głowę.
- Poddajemy się, nie zabijajcie nas, na litość Almanakh!!! – wyrzęził rozpaczliwie.
__________________ - Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith. |