Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2008, 14:01   #187
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Akito odpowiedział jedynie skinieniem głowy na nieformalne zaproszenie do Czwartej Strażnicy. Wciąż jeszcze bardziej był skupiony na opowieści Fukurou, która na nowo otworzyła rany, jakie tamte wydarzenia wywołały. Śmierć towarzyszy, walka z Zaberu, która pozostawiła szpecące blizny, spojrzenie jakim obdarzył go Hida Tubo na wieść o śmierci syna… Dla wielu samurajów opowieść o walce z Zaberu, byłaby chwalebna i godna, dla Akito była na razie jedynie przypomnieniem bolesnych doświadczeń. Oczywiście nie miał żadnych wątpliwości, iż gdyby teraz przyszło mu stawić czoła temu samemu niebezpieczeństwu, wiedząc jaką cenę przyjdzie za to zapłacić, nie zawahałby się wcale. To właśnie napawało go smutkiem, gdyż na Ziemiach Kraba, w walce ze stworami z Krain Cienia, w zwycięstwo wkalkulowane jest poświecenie, włącznie z najwyższą ofiarą z życia.

Pożegnał napotkanego Kraba, postanowił też nieco przyśpieszyć drogi.

- Gotowy. - Wydobył łuk i strzałę, którą umieścił na cięciwie. - Fukurou-san, wydawało mi się, że doszliśmy do porozumienia w kwestii dowodzenia. Jesteśmy na terytorium Klanu Kraba, a więc Akito-san dowodzi. Jak będziesz tak łamał zasady to my odpłacimy Tobie tym samym na terytorium Klanu Smoka - ostatnie zdanie wyróżnił zmieniając ton ze spokojnego na głos przekomarzającego się dziecka.

Akito obdarzył jedynie Manjego zdziwionym spojrzeniem, nie komentując wypowiedzianych słów. Po prostu nie dostrzegł momentu w którym Fukurou występnie pozbawiał Kraba dowodzenia, uzyskanego przecież w pocie czoła. Tak naprawdę Akito nie był chętny do brania odpowiedzialności za całą grupę, a tym bardziej do walki o takie przewodzenie. Wystarczyła mu ostatnia śmierć towarzyszy, którym dowodził, by na przyszłość dużo ostrożniej podejmować się tego typu odpowiedzialności. Dobrze jednak wiedział, że nie ma wielkiego wyboru. Nie mógł i nie chciał urazić towarzyszy przez odmowę, nie mógł ośmieszyć swego Klanu przez pokazanie własnego tchórzostwa, nie był tez na tyle zdolny jak Manji czy Fukurou by w inny, elegancki sposób zrzucić powierzone mu zadanie.

- Jedziesz Akito-san?

Z zamyślenia wyrwało go pytanie Manjego

- Skoro tamci przejechali w spokojnie, myślę, że moglibyśmy nadrobić trochę czasu na najbliższym odcinku drogi. Trochę mniej rozglądania się i przystanków, trochę więcej szybszej jazdy. Szybko nie nadarzy się nam kolejna taka okazja.

Spojrzał w tym momencie na Fukurou, gdyż to jemu najbardziej zależało na czasie, wystarczyło proste kiwnięcie głową, by upewniony Krab przyśpieszył konia. Nie było to oczekiwanie na pozwolenie, lecz jedynie upewnienie się, gdyż pomimo tego całego przewodzenia, Akito dobrze wiedział, że gdyby teraz Smok spowolnił, to i on zrobiłby podobnie.

- Gdzie planujesz rozstawić obóz?


Manji jakby celowo rozwijał pajęczą nić pytań, co prawda Akito nie wiedział w jakim celu to robi, jednak taka porcja dociekań co do sposobu dalszej jazdy, sugerowała, że te pytania nie służą jedynie zaspokojeniu ciekawości Manjego.

- Przecież nie powiem Manji–San, że tu rozstawimy obóz, ani też nie powiem, że przy najbliższej rzecze, bo nie wiem nawet czy na jakąś natrafimy. Właściwsze było by pytanie o to kiedy postawimy obóz, ale i na to jeszcze Ci nie odpowiem, to już zależeć będzie od stopnia zmęczenia naszego i koni, oraz od dogodności miejsca.

Uśmiechając się pogodnie do Manjego.

- Ogólnie mogę powiedzieć, że miejsce w którym planuję przystanąć, będzie musiało spełniać choć podstawowe wymogi bezpieczeństwa, więc za takowym możecie się rozglądać.

- Może pojedziemy troszeczkę szybciej? Mogli byśmy poćwiczyć szybką jazdę, na pewno przydadzą się nam i naszym wierzchowcom takie manewry. Dociekał dalej Manji

- Przecież jedziemy szybciej Manji-san.

Akito roześmiał się lekko, próbując wyobrazić sobie jeszcze większe przyśpieszenie na nieposłusznym rumaku. Akito nie miał nic przeciwko jakimkolwiek manewrom, jednak nie był Jednorożcem, aby tak pewnie czuć się na wierzchowcu. Wredny, nieposłuszny koń na którym jechał raczej nie przyjąłby z zadowoleniem dodatkowych uciążliwości, Krab wolał nie ryzykować pełnego nieposłuszeństwa wierzchowca, tym bardziej że skończyły mu się jabłka… Akito jeszcze pamiętał jaką korzyść przyniosły ostatnie szkolenia dotyczące sposobów sygnalizowania, tym bardziej nie czół się jeszcze gotów do przyjmowania nauk od kogoś kto świeżo zlekceważył jego własne. Tym razem nie zapytał Manjego wprost o coś co podczas rozmowy wyraźnie go zaciekawiło. Pytanie krążyło mu jednak po głowie, wiążąc się z poprzednimi informacjami - Po co było to całe zmyślanie obranej drogi?
Akito czuł się nieco dotknięty, na jego oczach Manji-san okłamał bushi z klanu Kraba. Co więcej zdawał się wietrzyć niebezpieczeństwo, nie tylko związane z trudnym terenem do przebycia, ale też dodatkowym, wewnętrznym przeciwnikiem. Sposób w jaki potraktował karawanę i wcześniejsza rozmowa dotycząca Twierdzy, sugerowały, że mógł tam być ktoś gotowy podążyć za nami. Ktoś kto w wielkiej konspiracji knuł przeciw Fukurou. Nikt inny nie przychodził mu na myśl, spojrzał w stronę Smoczego towarzysza zastanawiając się czemu miałby być ścigany. Niewątpliwie śpieszyło mu się, to jednak nie dawało podstaw by sądzić, że jest w zagrożeniu. Manji natomiast zachowywał się tak, jakby nieznani samurajowie czyhali na życie każdego z ich trójki, szczególnie na terenie w którym skryte zabicie kogokolwiek pozostałoby niezauważone. Manji jako przedstawiciel Klanu Skorpiona mógł coś na ten temat wiedzieć i wydawał się działać zgodnie z tą myślą. Nie mówił wprost o kogo chodzi, ale też Akito nie miał pewności, że Manji wie. Nawet jednak gdyby wiedział, to przedstawiciel Klanu strzegącego tajemnicę, raczej szybko ich nie wyjawi, jeśli w ogóle to zrobi.

Akito zamierzał zatrzymać się gdy już zmęczenie da się wszystkim we znaki. Najlepiej w terenie, który częściowo ukrywałby obecność trójki buski i ich koni, z drugiej strony dawałby wgląd w sytuację dookoła obozu. Do tego dobre były wzniesienia, szczególnie osłonięte z jednej strony przez las. Obóz w pobliżu źródła wody był równie ważny. Woda mogła stanowić granicę, utrudnienie, szczególnie, iż na tych terenach, zawsze mogło zabłąkać się stworzenie które przez wodę nie przekroczy. Oszczędność czasu i sił była ważną sprawą dla Kraba, dlatego podzielił obozowe obowiązki, aby wszystko przebiegło szybko i sprawnie. Manji zbierał chrust i rozglądał się za zwierzyną wkoło obozu, przy okazji robiąc za zwiadowcę. Fukurou zajął się ogniem i przyrządzaniem potrawy, podczas gdy Akito stał na straży, trzymając włócznie przechadzał się i rozglądał się za ewentualnym przeciwnikiem, starając się maksymalnie wykorzystać wartość bojową miejsca w którym odpoczywali. Brak wartownika był luką, którą Akito dostrzegł po spotkaniu z martwym drwalem. Przyjaciele się kłócili a Akito odkrywał ciało, pod którym równie dobrze wciąż mógł być ukryty wróg. Nikt nikogo nie pilnował, zagrożenie mogło śmiało podkradać się z każdej strony, gdyż nikt nie był skoncentrowany wyłącznie na pilnowaniu grupy. Krab nie zamierzał już więcej popełniać tego błędu.
 
Eliasz jest offline