- Poddajcie się wstrętni porywacze, porywacze, zbóje!!!
– krzyczała Kejsi, zawzięcie podskakując na przewróconym mężczyźnie, który wiercił się na trawie, wierzgał i wrzeszczał jak przestraszona panienka, żeby pozostali zabrali od niego ogromną panterę. – Gadaj, gadaj, gadaj, zbóju, gdzie są chimery!? Gdzie Shaen, Ike, Zen, gdzie troll, gadaj WRRRRAH!? – Kejsi jak piłka odbijała się od brzucha łotra, który jęczał rozpaczliwie i opędzał się od niej w ciemnościach. – Gadaj, bo oczy wydrapię, uszy poodgryzam, całe hordy elfów almanakh naślę na was i wasze ziemię, a ci wielcy magowi – wskazała na Raygiego i Akrenthala – pozamieniają was w obślizgłe węże albo meduzy!!! Gadaj, kulfonie, gdzie chimery i troll!?
- Zejdźcie, Z-ZE...!!! ZEJDŹ!!! BŁA.... AGAM!!!
- Gadaj, gadaj, gadaj!!!
- Powiem!!! Wszystko powiem!!! Zejdź!!! Zabierzcie to, zabierzcie te tygrysy i pantery, elfowie, błagam, miejcie litości!!!
Kejsi odbiła się od niego ostatni raz, z fikołkiem odskoczyła do tyłu, dumna z siebie. Mężczyzna dychając ciężko zbierał się z ziemi.
- J... jest.... – sapał. – Jest w grocie na wschód stąd... nieda...leko...
- Jest!? A nie są!?
- Ch... chimery uciekły...
- COOOOO!? – wydarł się drugi z mężczyzn. – Jak to uciekły, durniu!? Miałeś ich pilnować!!! Mówiłeś, że....!!!
- Uciekły!!! – odkrzyknął z rozpacza tamten. – Został tylko troll!!! Sznury chyba przegryzła ta lisica, nie wiem jakim cudem...!!! Może poszła po pomoc! Troll był przykuty łańcuchem, nie mogła go przegryźć przecie...
- Dureń!!! – skwitował tamten.
- Powiedz nam dokładnie, gdzie jest ta grota! – zażądała Kejsi.
- Powiem, przysięgam, zabierzcie te tygrysy!!!
- Ale musicie przysiądź, że jak powiemy, uwolnicie nas!!! – zaskomlał trzeci mężczyzna.
- Nie ma mowy!!!
– huknęła oburzona Kejsi. – Jesteście zbrodniarzami, a my jesteśmy sługi najczystszego Światła, powierniczki Bieli, Almanakh!!! Nie ujdzie wam na sucho zabójstwo i porwanie!!! Nie póki Tacy Jak ja walczą wciąż w służbie Światła!!!
- W takim razie nie powiemy! – zaryzykował.
- W takim razie...!!! – Kejsi pomachała ogonem, wzięła rozbieg i z wyskoku skoczyła znów na lezącego, skacząc po nim.
- GAH!!! ZŁAŹ!!! To szalone, wściekłe zwierzę, odwołajcie to, odwołajcie!!!
- Gadaj, gadaj, gadaj!
- GAH!!!
- Gadaj! – Kejsi była tak wściekła, ze złapała mężczyznę z a łydkę i z całej siły ugryzła.
- JAAAAAAAAAAAAAAAAAAŁŁŁŁŁ!!! UGRYZŁ MNIE!!! – zaskomlał mężczyzna.
- Gadaj!!! – Kejsi tarmosiła go bezlitośnie za ucho.
- TO ZWIERZĘ JEST OPĘTANE!!! – wył.
- Co!?!? – oburzyła się. – Dość tego!!! Elfi skrytobójcy na pewno poradzą sobie z tobą, gałganie!!! Levin, pozwól na moment...!
- CO?! Skrytobójcy?! N-nie, idźcie sobie!!! Zostaw mnie!!! – jęknął, wciąż słysząc postękiwania drugiego znokautowanego w czule miejsce kumpla. – Dobrze powiem!!! Grota jest w skarpie na wybrzeżu, rośnie tam mnóstwo takich szarych krzewów z pomarańczowymi owocami...!
- Rokitniki zwyczajne?
- N-nie wiem, nie jest zielarzem do cholery!!! – wił się rozpaczliwie na trawie.
- Pójdziecie tam z nami! Jeśli trolla nie będzie, skrytobójca zajmie się wami, a ja będę po was dalej skakać!!!
- Tylko nie to!!!
Kejsi była bardzo zadowolona.
- Dobra robota, Levin! – wesoło biegała wokół Levina. – Nie wiedziałam, że jesteś taki dzielny, dzielny, dzielny! To było niesamowite!!! Dzięki tobie ich powstrzymaliśmy przed ucieczką! Sama bałabym się ich zaatakować, ale z Takimi Jak Wy wcale się nie bałam!
Zatrzymała się nagle, znów pogrążona w myślach.