Przez otępienie Levina przebił się głos drowa. -Ciesze się niezmiernie, że niczego z nikim nie konsultowałeś.
Druid miał głos pewny, widać udało mu się zebrać do kupy. Kontynuował dalej: -W końcu jesteś taki...-przez sekundę słuchał słowa-...samodzielny. Chciałem skrócić jego męczarnie. Nie przeżyłby, za bardzo mnie poniosło. I masz racje wygodne jednak wątpię abyś to zrozumiał.
"Staje się podobny do niego. Też mam taki spokojny głos i chłodny umysł jak on. Przed chwilą zabiłem bezbronnego człowieka a teraz spieram się z psionikiem."
Wstał i to o dziwo płynnie. Nie dał kroku, po pierwsze nie wiedział czy znów nie osłabnie po drugie nie wiedział gdzie elf jest. -I nie próbuj na nas swoich sztuczek po to się źle dla Ciebie skończy.
"A teraz mu grożę."
Sprawdził jeszcze raz mury obronne. |