Polana Elfów. Trzeba będzie się tam wybrać, ale w pierwszej kolejności pomóc temu miłemu medykowi. Tev wyznawał zasadę, że jak ktoś jest dla niego miły, to będzie go szanował, zaś w przeciwnym wypadku, kompletnie odwrotnie.
Trzeba będzie porozmawiać z Waldorffem, gdyż w umyśle Tygrysa ułożył się plan.
Teraz jednak należało dołączyć do poszukiwań Trolla, co też zrobił. Ruszył z pozostałymi, zaś Ninjeti wybierał najbardziej optymalną trasę wędrówki.
Ninjeti opowiadał o zamku, ale Teva to nie interesowało. Ravista przeciwnie.
Nagle za nimi pojawił się chimeron, łapiąc Ray'giego oraz wyrywając drzewo.
-Święta Almanakh!!!-krzyknął przewodnik, po czym oberwał ogonem chimerona. Cóż... Chimeron był zdecydowanie większy niż on, ale zawsze trzeba było umieć skorzystać z przewagi jaką daje wzrost.
Będąc wyższym, są tego plusy oraz minusy tak samo jak w byciu niskim. Trzeba jedynie wykorzystać plusy, uniemożliwiając uaktywnienie się minusów. Proste i skuteczne.
Tym razem, będąc niższym, należało schować się w krzakach, przejść na tyły chimerona, skoczyć mu na kark i wbić Asetha w skroń. Równie proste i równie skuteczne. Należało teraz ładnie usunąć się z widoku chimerona.
Nagle biała kometa pomknęła po niebie, zaś Ravist parsknął pogardliwie. To nie kometa. Nie miała cech charakterystycznych dla komet. To był pocisk i ktoś go tu przysłał niezależnie czy świadomie czy nieświadomie.
Zielony coś zaczął kombinować, tak samo Kejsi. Wyszło to tak, że chimeron zaczął ciskać włóczniami z drzew w niebo, zaś sople wbiły się w klatkę piersiową stwora. trzeba było celować w łeb i oczy, ale dobre i to. Ray'gi wylądował na ziemi, odskakując od stwora, który go puścił, ale za chwilę zniknął.
Tymczasem Ninjeti wygrzebał się z krzaków, a faceci przy ognisku oprzytomnieli.
Po tym nikt nie próżnował. Oprócz niego. Levin rzucił się na ludzi przy ognisku, co też zrobiła Kejsi, wchodząc na drzewa.
Tev spojrzał tylko w tamtą stronę i wydał cichy, basowy pomruk nie mogący ujść uwadze ludzi.
Levin i Kejsi szybko poradzili sobie z dwójką, zaś trzeci wyrzęził:
-Poddajemy się, nie zabijajcie nas, na litość Almanakh!!!-to dało się zrobić.
Kejsi grzecznie pytała ich o Trolla i chimery, a Levin zabił jednego z nich. Cóż, całkiem ładnie.
Tev wyszedł z zarośli, spokojnym, majestatycznym krokiem.
-Zamiast gawędzić bez sensu, idźmy zrobić coś, co poniekąd można nazwać pożytecznym...-rzekł, ruszając we wskazanym kierunku. Zaraz, zaraz... Kto to powiedział? On czy Ravist?
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |