Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2008, 22:14   #119
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kejsi, za radą Lavendera, postanowiła zobaczyć się z Verionem osobiście, tym bardziej, że Barbak podobno również chciał to zrobić. Verion był z Almanakh, gdzieś w jednym z „ich miejsc”. Nawet Lavender nie wiedział, gdzie ta dwójka chowała się przed resztą świata, uznającą Almanakh za martwą, ale ukrywali się w planie materialnym. Czasem Verion zostawiał slady swojej energii, tropy. Teraz też tak zrobił, chyba wezwał tak Astarotha. Jeśli Almanakh i Verion mogą w planie materialnym dowolnie zmieniać swój wygląd, nic dziwnego, że przez wieki mogą się ukrywać przed śmiertelnymi! Potem jedni uważają, że ona zabiła jego, inni że on zabił ją. To wszystko było za trudne dla Kejsi. Ona chciała tylko dobrze służyć Światłu. Odkrywała, że to wcale nie jest takie proste, jak opisują w księgach opiewających wspaniałe chwalebne czyny!
Kejsi zgodziła się iść i Lavender przyniósł ją tam gdzie znajdował się Verion. Ale Verion nie był sam!
Kejsi nastroszyła się i w szoku przycupnęła przy ziemi. Verion walczył z kimś! Dostawał niezłe bęcki!
Ten drugi ciskał Verionem po ścianach, które pękały z hukiem od strasznej siły uderzeń, sprał demona po pysku, wyglądając przy tym na bardzo pewnego siebie!
Kejsi była zatrwożona. Kim był ten przerażający osobnik? Już go widziała wcześniej, widziała, widziała! Valgaav? Tak miał na imię? Ale kim jest, kim!?

Kiedy odwrócił się i popatrzył na nią, Kejsi stała się malutkim, skulonym, kłębkiem z najeżoną sierścią i położonymi po sobie kocimi uszkami. Miała oczy wielkie jak talerze i błagała w myślach Almanakh, żeby ten osobnik nie zrobił ani kroku w jej stronę!
Valgaav zrobił sobie przerwę w okładaniu skatowanego okrutnie Veriona, który nie mógł nawet ustać na nogach, i zaczął wymieniać się obelgami z demonem. Obwiniali się nawzajem o straszne rzeczy, straszne, straszne! Kejsi zrozumiała, że Valgaav też był demonem, też był kiharą, jak Verion, jak Verion! Tylko że był Kiharą Lorda Gaava, a Verion jest Kiharą Lorda Riona! Kejsi nie była pewna, czym jest Kihara, jak wyglądają i jacy są Rion i Gaav, ale wyglądało na to, że spotkali się równi sobie, tyle, że Verion był śmiertelny i raniony przez Oko Światła, i przez to przegrywał w walce.

Walka została wznowiona, co skończyło się marnie dla Veriona.
- Ona....! – urwał Verion, z hukiem grzmotnięty błyskawicznym kopniakiem Valgaava.
- Przestań! – wymknęło się Kejsi.
Podłoga wokół z trzaskiem pękła i wgniotła się na kształt płytkiego leja. Verion wycharczał coś niezrozumiale. Valgaav powoli uniósł nogę, przyglądając się mu, i kopnął ponownie. I ponownie.
- Przestań...!!! – wyjąkała drżącym głosem Kejsi. – Przestań, przestań, przestań!!!
Wstała i zebrawszy się w sobie krzyknęła na cały głos:
- Przestań!!!



Nie przestał, więc Kejsi w ślepym odruchu rzuciła się ku niemu. Nie mogła patrzeć, jak ktoś tak katuje leżącego, nie mogła! To był demon, ale on ocalił Almanakh!
- Proszę, nie! – Kejsi skoczyła i chwyciła Valgaava za nogę, próbując go odciągnąć. – Proszę, przestań!!! Tak nie można!!!
Valgaav zerknął na nią zimno.
- Trzynastoletnia kotka, nie wiedząca co działo się przez tysiąclecia, nie będzie mnie pouczać! – warknął i machnął nogą.
Kejsi pofrunęła z piskiem, koziołkując w powietrzu. Odbiła się zwinnie nogami od ściany, i wylądowała cudem na czterech łapach.
- Więc mi wytłumacz!!! Przestań, przestań go katować, proszę!!! To nie jest rozwiązanie...!!! – rozpaczliwie skoczyła znów ku niemu.
Nim dobiegła, Valgaav obrócił się ku niej, rozwarł szczęki, szczęki z długimi kłami, i wydał z siebie wściekły, potężny, smoczy ryk. Fala ryku wstrząsnęła ziemią i powietrzem, zdmuchnęła Kejsi niczym paproszek. Kotka poturlała się z piskiem po ziemi, i padła, ogłuszona.


[media]http://www.youtube.com/watch?v=t_EDm1U34os&feature=related[/media]
„Co... co próbujesz mi powiedzieć...? Gdybyś mówił jaśniej...!”
Zobaczyła, jak w mroku Verion leżał wtulony w kobietę. W kobietę całą z fioletowych mgieł!
„What`s the troublle again, my dear beast?” – spytała, głaszcząc go po włosach.
„Kim ona była? Ta wojowniczka. Almanakh – wyszeptał w ponurym zamyśleniu. – Miałam wrażenie, iż już kiedyś ją widziałem. Iż... widziałem ją wiele razy! So strange, Mistress...!”
„She`s a creation made by evil hands. She slept in her grave for thousand years, but in the night of violet tears,
he`ll bring her back to life again”.
“He?” – spytał, z wyraźnym gniewem i zazdrością.
„She`s a creation made by evil hands…” – zanuciła, rozbawiona.
Westchnął, zamknął oczy.
„Dokąd poszła? Czy... wróci?”
„You`re afraid of her, Verion?”
“Yes, Mistress. She`s so… so strong… so familiar… so beautifull…”
Milczała.
“Widziałaś ją po raz pierwszy, Mistress?”
„Stale o niej myślisz. Stale jej pragniesz.”
„N-no! – wyjąkał. – I just...?!”
„Jeśli chcesz ją znów ujrzeć, walcz o to. Otwórz Bramę. Idź do niej” – uśmiechnęła się wyzywająco.
Uśmiechnął się, ale po chwili spoważniał w przerażeniu. Ona nie żartowała.
„Otworzę” – szepnął zadziornie.

Bramę mogła otworzyć tylko ogromna moc. Moc Mistress. Moc któregoś z Lordów Demonów. Żaden ze wspomnianych nie wysłuchałby prośby Kihary, wiedział. Udał się więc do starożytnych czarnych smoków. To one otworzyły Bramę podczas Wielkiej Wojny, całkiem niedawno.

„Verion!”
„Verion! Zabójca!”
„Zabójca...!” – szemrały setki pomruków w ogromnej grocie.
- Nie przyszedłem tu zabijać ;3 – ogłosił. – Przyszedłem prosić was o drobną przysługę.
- Przysługę, synu chaosu?
- Otwórzcie Bramę – rzucił stanowczo.
Milczały.
- Muszę spotkać się z Almanakh. Nie powstrzymacie mnie.
- Oszalałeś. Przysięgaliśmy jej bronić Bramy przed takimi jak ty!
- Więc nie dotrzymacie przysięgi albo zginiecie. Wszystkie. Co do jednego.
- Czarne smoki wolą zginąć, niż splamić swój honor, synu chaosu!
- Pozwólcie jej wybrać! Pozwólcie jej na mnie spojrzeć! To jej decyzja!!! – wrzasnął. – Powiedzcie jej, że czekam na nią!!!
- Jesteś zarazą na jej czystej duszy.
- Więc zmuszę ją. Zmuszę, aby tu przyszła. Będę zabijał bez litości i niszczył wszystko, dopóki któryś nie wezwie jej na ratunek, dopóki znów jej nie ujrzę! – wycedził przez zęby.
Ale czarne smoki nie poddawały się. Przysięgły, i przysięgi dotrzymały. Verion, przyzwyczajony, iż zawsze dostaje to, czego chce, i że każdego można w końcu złamać, gorzko się rozczarował. Sądził, że zapomni. Zapomni z czasem jej białą sylwetkę, jej długie włosy, jej białe oczy, delikatne dłonie, którymi dzierżyła swój świetlisty łuk. Zapomni determinację, ogień, które biły od niej, które parzyły go, choć stał kilometry od niej. Mijały wieki. Nie mógł zapomnieć. Aż nadszedł ten dzień. Rozkazano mu...
- My Lord... – przyklęknął przed Rionem. – Od jakiegoś czasu słyszę szepty w mgłach, szepty o zemście. Czarne smoki wyginęły. Wszyscy zapomnieli. Nikt już nie strzeże Bramy. Zgadzam się. Idźmy tam, Panie. Idźmy po zemstę – podniósł wzrok i uśmiechnął się sadystycznie. – Idźmy po śmierć Almanakh.

„To wszystko... przewróciłeś losy świata do góry nogami, po to, żeby się z nią spotkać!? – niedowierzała Kejsi. – Przecież ona mogła cię zabić, powinna właściwie!”
„Chciałem sprawdzić, czy to zrobi;3 Czułem, iż nie podniesie na mnie ręki, a ja nie będę zdolny do podniesienia ręki na nią. Fascynowało mnie to.”
„Twoja chora fascynacja spowodowała śmierć wielu osób!!!”
„Hm?;3 A gdybym nie odmówił Rionowi i ją zabił? Gdybym to ja został tutejszym Nowym Shabranido, a nie Astaroth? Gdyby nie było już Światła ani jego wojowników? Przeżyliśmy Ritha, wszyscy przeżyliśmy, gdyż ona i ja byliśmy razem. Póki jesteśmy razem, nie ma Chaosu, nie ma Bieli, osobno. Póki nie ma dwóch stron konfliktu, póki jest jedna strona, Wielka Wojna nie wybuchnie. Tacy Jak Ty nie zrozumieją chaosu, nie oczekuję tego. Ja również nie będę próbował zrozumieć was. O jedno tylko cię proszę. Spytaj ją. Spytaj, czy była ze mną szczęśliwa. Spytaj, czy kiedy zabroniła mi zabic, zabiłem. Czy kiedy poprosiła mnie o pomyślne wiatry dla zagubionych statków, wiatr wiał. Spytaj, skąd biorą się chmury niosące deszcz dla wysuszonej ziemi. Spytaj, kiedy ostatnim razem ktoś umarł, porażony piorunem, kiedy wybuchł ostatni pożar plądrujący jej świetliste lasy i łąki, kiedy ostatnio wiatrołomy lub lawiny zniszczyły jakąś wioskę albo miasto. Spytaj, dlaczego od wieków nie ma wojen na ziemiach jej Światła. Spytaj, czy na jej bezradne słowo wysysałem z wrogów nienawiść, żywiąc się nią. Hołdujecie staremu porządkowi. Szykujcie się więc na stare, dobre Wielkie Wojny”.
„Kochasz ją?”.
„Nie wiem co to znaczy kochać. A ty wiesz?;3”
„Chyba... A chciałbyś ją pokochać, gdybyś mógł?”
„Hm. Tyle się słyszy o tej całej miłości. Że jest wspaniała, że przynosi cierpienie, że jest najpiękniejszym z uczuć. Nie potrafię opisać tego, co pragnę jej dać. Nie wiem, czy tyle mam”.
„Wolisz ją, czy Mistress?”
Milczał chwilę.
„Ją” – szepnął niemal niesłyszalnie.
„Wierzę ci! – stwierdziła Kejsi. – Chciałabym ci pomóc...! Ale nie wiem jak, nie mam siły, boję się...! Nie chcę czynić zła, nie chcę...!”
Milczał.
„Słyszysz mnie? Jesteś tam?”
Milczał.
„Światło, daj mi siły! Pomóż mi, muszę wstać, muszę wstać!!!”
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline