Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2008, 17:54   #121
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Koło zdawać by się mogło po raz kolejny się zamknęło. Wąż Uroboros zatopił kły we własnym ogonie... i takie tam inne filozoficzne gdybania. Barbak na powrót stał się ochroniarzem w bordelu. Na powrót przyjdzie mu rozdzielać kopniaki na prawo i lewo, tłuc pijanych do nieprzytomności klientów, wywalać tych przytomnych, jednak niewypłacalnych. Jednym słowem dbać o szeroko pojęty dobry interes lokalu. Pocieszającym jest fakt iż miał w tym wprawę, no i oczywiście miał oparcie w Panu! To pomagało, gdy jakaś skąpo ubrana, czy może raczej należało by stwierdzić nie ubrana niewiasta przechadzała się wokoło niego. Może nie pomagało zawsze, ale przynajmniej było gdzie skierować myśli gdy wszech obecne, wesoło podskakujące cycki mąciły w głowie. Nie należy też wyciągać pochopnych wniosków. Bez względu na ilość serwowanych soczystych dowcipów Barbak zdecydowanie nie należał do kochających inaczej, a na samą myśl o .... fuj! Ork nie przysięgał nigdy również żyć w celibacie i raczej nie zamierzał zamieniać przyjemności cielesnych na medytacje połączone z kontemplacją i umartwianiem się. Potrafił jednak, a przynajmniej tak mu się zdawało oddzielić pracę od przyjemności. Poza tym jakoś nie wyobrażał sobie samego siebie w objęciach kobiety innej rasy niż zielona. Pod tym względem chyba należało go określić nudnym tradycjonalistą.
Z zamyślenia na tematy cycków i seksualności wyrwał go Palladine. Ork został zabrany w obiecane miejsce, został zabrany do Veriona.

Ork spodziewał się ujrzeć demona co najmniej na łożu śmierci. Spodziewał się zobaczyć go w agonii, leżącego w gorączce. Spodziewał się że będzie on słaby i że będzie mógł z nim porozmawiać. Zdecydowanie nie spodziewał się tego co zobaczył.

To ze Verion i Valgaav darzyli się niezbyt ciepłymi uczuciami było orkowi wiadome już od dawna. Czarny smok, któremu Ork kiedyś wyświadczał pewną przysługę w tej chwili pacyfikował Demona. Smok, który warto tu zaznaczyć również oddał swą duszę chaosowi. Który również stał się demonem, który również w pewien sposób zszedł ze ścieżki światła spuszczał teraz Verionowi tęgie lanie. Lanie? On go po prostu równał z ziemią. Sarkastyczny, sadystyczny, dużo przymiotników mogło by określać Veriona, jednak w tej konkretnej chwili tylko jeden zdawał się być odpowiedni: bezbronny.

Jak Ork po chwili zauważył, poza nim do tego wymiaru trafili jeszcze Kesji i Levin. Ślepiec zaryzykował zdecydowaną postawę, zdecydował brać w obronę poszkodowanego... i bardzo szybko poszybował w tył lotem parabolicznym. Na całe szczęście koniec lotu przypadał w zasięgu zielonych ramion orka. Barbak szybkim, zdecydowanym i możliwie delikatnym ruchem złapał Druida. Na chwilę powietrze uszło z jego płuc, a pęd Levina-posiku zmusił go do kilku kroków wstecz. Jednak zaraz potem stał on na powrót pewnie, a jego przyjaciel był tuż obok.

- Dzięki!
- Polecam się. Nie rób tego więcej. Nie jesteśmy stworzeni do latania! Nie ma nic gorszego niż latanie. Nie lataj! Nie w mojej obecności!


Valgaav był wściekły. Kejsi również próbowała, jednak z podobnym skutkiem. Wciągnęła Valgaava w rozmowę, jednak w żaden sposób nie utemperowała złości czarnego smoka. Nie tędy zatem droga, na otwartą walkę nie było ich w tej chwili stać. Zresztą Ork nie chciał występować przeciw smokowi. Dziękował Palladine’owi że nie ma teraz przy nim Fungrimm’a. Krasnolud mógłby wpaść na kapitalny pomysł szarży na smoka. Ta zapewne skończyła by się tragicznie tak dla niego jak i dla całej reszty przyjaciół. Może zatem inaczej.

YouTube - Gregorian - The Sound Of Silence

- Valgaawie! Kiharo Gaava! Czarny smoku! Ja, skromny sługa Twego przyjaciela, Palladine’a staję dziś przed Tobą i składam Ci pokłon! To mówiąc Ork wykonał głęboki skłon głową, a jego zaciśnięta prawa pięść potężnie uderzyła we własną klatkę piersiową na wysokości serca. Staję, choć nie Ciebie spodziewałem się tu ujrzeć. Nie mniej jednak rad jestem z tego spotkania. Liczę bowiem na Twą mądrość. Mam nadzieje znaleźć rozwiązanie problemu który nurtuje mnie i mego Pana. Vaalgaawie, zaprzestań proszę na chwilę pacyfikacji tego... stworzenia. Zaprzestań choć na chwilę! PROSZĘ! Wysłuchaj mnie, proszę i pomóż mi! Pomagając mi będziesz mógł liczyć na wzajemność. Nie wpadaj w furię! Zanim nazwiesz mnie bezczelnym śmieciem, przypomnij sobie, że do tego śmiecia już raz zwracałeś się o pomoc. Już raz dzięki naszej kooperacji jeden z pomiotów czystego chaosu znalazł swą zagładę. Dziś stajemy przed przeciwnikiem, dużo trudniejszym. Przeciwnikiem przy którym Rith, był jedynie niczego nie wartą wydmuszką. Stajemy przed problemem, sprawą dużo większej wagi. Pomni skuteczności naszej współpracy połączmy proszę Twą mądrość, z mym śmiertelnym sercem i zastanówmy się wspólnie jak sprawę rozwiązać. Trafiłem tu, z polecenia Palladine’a. Ponieważ Almanakh, prosiła mnie o ratunek dla tego tu Veriona. Prosiła o coś co pozornie zdawało by się być paradoksem. O coś co nie powinno mieć racji bytu.
Jednak ja nie tylko nie śmieję się z tego, ale świadom jestem powagi tej prośby. Prośba ukazuje bowiem nowe fakty, których nigdy wcześniej me śmiertelne oczy nie widziały. Otóż prawda ta mówi, że starego porządku świata już nie ma. Że nie ma już istot składających się jedynie z bieli, nie ma istot na wskroś złych, na wskroś chaotyczny. Daruj porównanie, ale tak Verion, tak Almanakh, tak Palladine... jak w końcu i Ty Kiharo Lorda Gaava jesteście tego najlepszymi przykładami. Żadne z Was nie jest już w pełni złożone tylko i wyłącznie z materii jednej ze stron. W każdym z Was drzemią zarówno światło jak i chaos fioletu. Różnicie się zaledwie sposobem postrzegania nowego ładu, oraz nawykami przejętymi z poprzedniego porządku. Valgaavie, staliście się w ten sposób bardzo podobni do nas, pod pewnymi względami jesteście teraz Tacy jak My. Staliście się bardziej ludzcy, bardziej podobni do śmiertelnych. Czarny Smoku! Stare ludowe przysłowie mówi, iż mylić się jest rzeczą ludzką, natomiast wybaczać iście boską. Skoro zatem jak mniemam staliście się choć trochę podobni do nas, może nie tyle wybaczysz temu oto Verionowi, ale może przynajmniej postarasz się zaakceptować fakt iż popełnił on błędy. Takie same jak te które popełniamy wszyscy. Pomóż mi zatem, pomóż Palladine’owi, Almanakh. Pomóż i Verionowi w budowaniu nowego ładu. Pokaż że chaos i światło nie zawsze muszą walczyć ze sobą. Pokaż, że świadome błędów przeszłości są w stanie budować przyszłość, w której będzie żyło się lepiej wszystkim istotom, wszystkim obdarzonym wolną wolą.

- Verionie! Postaram się ze wszystkich sił znaleźć w sobie dziedzictwo krwi. Postaram się wykrzesać w sobie chaos. Postaram się aby ten Cię wspomógł. Czego oczekuję w zamian? Tak oczekuję czegoś w zamian! Oczekuję, ze w zamian za mój chaos, Ty pozostawisz w sobie odrobinę Bieli. Nie cały chaos oddam Tobie, natomiast Ty nie całą biel mi zwrócisz. W ten sposób udowodnisz wszystkim wokoło, że nie jesteś już tępym demonim pachołkiem, bez wolnej woli, bez własnego rozumu. Pokarzesz, że zdolny jesteś do czynów nazwijmy to wyższych. Bowiem prawda jest taka, ze bez względu na to co myślisz o Takich jak Ja, od jakiegoś czasu zaliczasz się do nich również i Ty. Jak widać eksperyment okazał się być w mym mniemaniu zakrojony na o wiele większą skalę, a Ty tak samo jak i ja pełnisz w nim rolę szczura laboratoryjnego. Różnica jest tylko taka, że ja jestem zielony.


Gdy Ork zakończył swój monolog, wyraźnie zmęczony ilością górnolotnych myśli przysiadł w oczekiwaniu na odpowiedź. Spodziewał się ostrej i ciętej riposty. Nie winił ich za to. Tak samo jak jemu samemu zrozumienie tego wszystkiego zajmie zapewne trochę czasu. Miał tylko nadziej że czasu starczy na ocalenie Veriona. Spodziewał się również bardziej konkretnych odpowiedzi i nie zdziwił by go fakt gdyby nagle jego zielony byt przerodził się w byt zielonej grzanki.

Gdy zakończy się rozmowa, Barbak poprosi Palladine’a o powrót do domu uciech. Ma wszakże zadanie do wykonania, chaos do odszukania w sobie samym. Ma wszakże ocalić inny byt. Ma wszakże ocalić Veriona.
YouTube - Gregorian - Nothing else matters
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline