Wiem, że lekko nie jest - odpowiedział kapitan
- Ogród jest duży i masa w nim roboty. Ale jest nas niewiele i każdy z nas obecnie ma przydzielone jakieś zadania przecież. Powiedzmy, że sprawa szczurów poczekałyby kilka dni... - zastanawiał się ze spuszczoną głową robiąc przy tym krótką przerwę w wypowiedzi.
- Tak, może rzeczywiście powinniśmy razem zająć się ogrodem na początek. To znaczy tak: Będą 4 osoby - Max, Ty , ja i może uda mi się namówić Matthew, choć z tym ostatnim mogę potrzebować pomocy. Max nie będziemy narażać na nadmiar pracy fizycznej, bo ona ponadto poinstruuje nas co, jak i gdzie mamy obsiać. Wiesz, musimy zająć się produkcją skrobi przecież. Mam nadzieję, że zgodzisz się ze mną... ona jest na razie jedyną kobietą na pokładzie. - spojrzał na Terry'ego szukając w jego oczach zrozumienia. Terry słuchał i na razie potakiwał tylko kiwając głową. - Mikael i Daniel jej w tym pomogą. My do nich dołączymy, gdy uporamy się z gałęziami drzew. - kontynuował kapitan wychyliwszy się daleko w stronę pułki schowanej za barem, na której stały butelki. Sięgnął jedną z nich. Ktoś spośród 80-cio osobowej załogi był twórcą zawartości tej butelczyny. Na krzywo naklejonej białej nalepce widniał ukraiński napis SAMOGON , a obok niego w nawiasie widniało angielskie tłumaczenie GRAIN WHISKY
- A kto zajmie się odnalezieniem usterki i przegryzionymi kablami? - zapytał Terry
- Myślę, że najlepiej wykona tę pracę Abram - odpowiedział Pavel nalewając Terry'emu trunku do szklanki. - Pomożemy mu w tym oczywiście...ale to jutro. Jutro. - dodał nalewając sobie.
- na zdrowie - powiedzieli jednocześnie, kapitan z głębi serca, a Terry z respektu dla przełożonego. Wypili po pół szklanki jednym łykiem.
-Arghhhh dobre to coś - powiedział Terry - uśmiechając się czerwonymi już policzkami. |