Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2008, 11:24   #52
Smoqu
 
Smoqu's Avatar
 
Reputacja: 1 Smoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodzeSmoqu jest na bardzo dobrej drodze
Brwi Galdora uniosły się wysoko w zdziwieniu, gdy usłyszał wyznania Orendila. Jednak szybko opanował się i zaczął przyglądać zebranym przy stole i przysłuchiwać się rozmowie, a może raczej monologowi kapelusznika. Mówił on dużo i bez widocznego sensu, ale jego ostatnie zdanie było wyraźnym dowodem, że doskonale potrafił ocenić sytuację i nie jest tak roztrzepany, za jakiego chciałby najwyraźniej uchodzić.

Człowiek ze szramą przysiadł się niechętnie i nie odezwał ani jednym słowem tak samo, jak Valin. Mężczyzna, który został zawrócony ze ścieżki ku Ciemności wyglądał przez chwilę, jakby chciał coś powiedzieć, ale szybko zrezygnował. Jedynie osoba, którą spotkał w stajni odważyła się coś powiedzieć, choć nie zabrzmiało to zbyt zachęcająco. Najwyraźniej nie byli świadomi powagi zagrożenia, jednak z drugiej strony nie można ich było za to winić. Rzadko w tych czasach można było spotkać coś, czego zwykły oręż nie był w stanie pokonać, a jedynie silna wola.

- Przepraszam Haerthe, masz rację. Rozmowa w nieznanym dla was języku była niegrzeczna. Zapytałem się szanownego Orendila o imię, sam zaś nazywam się Galdor. Jak widać jestem elfem. Sądząc z tego, co tu zastałem, w szczególności w postaci rany pana Valina, - skinął głową w jego kierunku - raczej moglibyście mieć problem z pokonaniem zagrożenia samodzielnie. Udało się przepędzić te stwory, ale nie pokonać i to nie jest dobra wiadomość. - przeniósł spojrzenie na Orendila - Bez wątpienia musimy to zrobić. Wczoraj dość wyraźnie dano mi do zrozumienia, że zabawa dopiero się zaczyna. I nie ma znaczenia, czy komuś się zalazło za skórę, czy nie. Coś, co w nocy zaatakowało miasteczko nie potrzebuje powodu, żeby chcieć kogoś lub coś zniszczyć. A będzie chciało zniszczyć wszystko, co tylko może. Bez wątpienia wróci i spróbuje ponownie, ale tym razem lepiej się przygotuje i nie będzie już tak łatwo, jak teraz. Dlatego powinniśmy udać się do jego siedliska, o ile odgadniemy, gdzie może się mieścić, żeby nie narażać mieszkańców na ponowny atak. I bez wątpienia przyda się każda pomocna dłoń. Złe siły szybko gromadzą popleczników, więc można się spodziewać nie tylko upiorów.

Przerwał i rozejrzał się po obecnych z powagą w oczach.

- Chciałbym wiedzieć, co się tu wydarzyło ostatniej nocy. Wszelkie informacje są istotne, bo mogą zawierać wskazówkę, co jest źródłem tej wrogiej siły. Przypominam sobie, że walczyłem z wojownikiem uzbrojonym w oręż Arnoru. Może wy też dostrzegliście jakieś szczegóły, które pomogą nam zlokalizować źródło zagrożenia?

W tym momencie do stołu podszedł Butterbur, aby posprzątać po śniadaniu. Galdor przysunął następne krzesło do stołu.

- Szanowny karczmarzu, mógłbyś się przysiąść do nas na chwilę? Opowiedz, cóż się tu wydarzyło wczorajszej nocy?
 

Ostatnio edytowane przez Smoqu : 20-06-2008 o 14:25.
Smoqu jest offline