Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2008, 12:27   #53
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Orendil
- O. – Kapelusznik z trzaskiem odstawił dzbanek z mlekiem. Część zawartości popłynęło po stole, by ostatecznie skapnąć na podłogę. Nic takiego. – Niebezpiecznie tam się pchać. Kurhanów są setki. Ba, tysiące. Trzeba by przetrząsnąć je wszystkie. Ajj… Tak sobie myślę. Ta rzecz dotyczy mieszkańców miasta. Wszystkich. Najedli się strachu, potracili rodziny, przyjaciół, a to jeszcze nie koniec. Innymi słowy nie wolno nam radzić o nich, bez nich. – Wzruszył ramionami – Muszę to wszystko przemyśleć. Dajcie mi chwilę.

Czarodziej po prostu zignorował resztę pytań. Obrócił swoje krzesło o sto osiemdziesiąt stopni i przekrzywił się na nim tak, że balansował tylko na dwóch nóżkach. Pięty oparł na stojącym nieopodal zydlu. Tę konstrukcję zakończył zapierając oparcie o blat stołu. Splótł palce na brzuchu pełnym po posiłku, odchylił głowę w tył i przymknął powieki. Z gardła dobyło się coś brzmiącego jak: hrrrr… hrrrrr… Przypominało to Butterbura z zapałem zeskrobującego sadze z garnków.

- Hrrr…

- Hrrr…

- Hrrrrrrrrrrrrryhrrrrrrhh, hrrr…

Do połowy uchylił jedną powiekę i przekrzywiając głowę, łypnął spod niej na Galdora. – A tak, tak. Racja. Pytałeś o naszych przeciwników, prawda? Już to pozostałym tłumaczyłem. To upiory kurhanów, sprowadzone tu kiedyś przez złego czarnoksiężnika. Zajęły ciała dawnych władców i możnych Arnonu, których pochowano w okolicy. Pokazałbym tobie ich prawdziwą postać, jednak kończy mi się fajkowe ziele. Nie, nie. Absolutnie nie mam zamiaru cię nim odurzać. Nie to miałem na myśli. Do odurzania jest brandy, albo miejscowe piwo. Osiołek z niego słynie, prawda Barlim… Butterb… a nie, jak ty tam miałeś na imię karczmarzu… o, Tedd. Prawda Tedd?

- Ależ oczywiście panie Orendilu. Tylko, że ta karczma nosi miano kucyka a nie osiołka. – Nieśmiało zaoponował Butterbur.

- Tak? Widocznie miałem na myśli jakiegoś innego osiołka. Może ciebie? – Kapelusznik zachichotał, a jego brzuch zatrząsł się w ten rytm. Opanował się widząc, że nikt inny się nie śmieje. Obrócił się powrotem i na koniec, przymykając oko, chrząknął i powiedział - Erm… mniejsza z tym.
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 15-07-2008 o 13:01.
Keth jest offline