Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2008, 13:29   #84
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
To, że komputer pokazał, że kurs jest w pełni prawidłowy trochę mnie zdziwiło. Ostatecznie, nie podejrzewałem, ze maszyna tak dobrze da sobie radę z korektami podczas lotu. Ale też jest druga strona medalu - to ja wyznaczałem oryginalny kurs.
A jak komandor Selin wytyczy kurs, to nie ma bata.
Z tym że czekało mnie jeszcze jedno zadanie, zanim będę mógł oddalić się w celu błogiego nicnierobienia:
- Komputer: komunikacja na cały okręt. - powiedziałem.
Musieliśmy bowiem rozpocząć hamowanie. Do celu nie było już daleko, a hamowanie w ostatniej chwili zabiło by siłą rzeczy wszystkich - przeciążenie byłoby zbyt wysokie. Zresztą, lepiej nawet zwolnić i lecieć dłuzej, niż przy zbyt dużej szybkości wbić się w czaszę atmosfery. A żeby dobrze przyhamować, trzeba to było zrobić na raty.
- Uwaga załoga, tu pierwszy nawigator; rozpoczynamy sekwencje wstępnego hamowania.
Wyobraziłem sobie, co teraz będzie się działo chociażby w ogrodach - no, ale cóż, zawsze musi trochę poszarpać.
- Komputer, odpal silniki manewrowe i główne w zaprogramowanej sekwencji pulsacyjnej: trzy zapłony po półtora sekundy. Po manewrze sprawdź poprawność kursu i zablokuj silniki.

Kiedy skończyliśmy kurs, udałem się do swojej kwatery. Rano zamierzałem wziąć udział w spotkaniu jakie zaplanował kapitan, więc należało dobrze wypocząć.
Położyłem się na łóżku, i wyjąłem elektroniczny pad, do którego włożyłem mikroscalak z zapisaną na nim książką. Przepadałem za archaiczną literaturą science-fiction. Trochę mnie bawiła, trochę ciekawiła. Myślę, że tak samo ludzie XXI wieku traktowali Verne'a, jak ja ich własne marzenia.
Starałem się podsumować w myślach zdarzenia dzisiejszego dnia; kapitan był ciągle zielony w dowodzeniu, ale miał jeszcze czas żeby się podszkolić. A co do reszty załogi... No cóż, nie był to okręt wojskowy. Ciągle musiałem to sobie powtarzać w myślach. A wbrew pozorom robiło to bardzo, bardzo dużą różnicę. Westchnąłem cicho,
uruchomiłem książkę i pogrążyłem się w lekturze:
"Jestem jednym z dwustu dwudziestu siedmiu ludzi, którzy opuścili Ziemię, wyruszając poza granice układu słonecznego. Osiągnęliśmy zamierzony cel i teraz, w dziesiątym roku podróży, rozpoczynamy drogę powrotną...Przywieziemy wam kroniki wyprawy, cały nie przejrzany i nie uporządkowany jeszcze ogrom pierwszego doświadczenia, wiernie utrwalony w mechanicznej pamięci naszych automatów.
Ale w podróży tej poznaliśmy coś trudniejszego i piękniejszego niż odkrycia naukowe i tajemnice materii, coś, czego nie może ogarnąć żadna teoria ani zanotować najdoskonalszy automat...
"
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline