Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2008, 17:06   #85
PonuryByk
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
Kapitan, mimo że nie wypił wcale aż tak bardzo dużo, do swojej kajuty szedł całe dwie godziny. Po drodze zaszedł jeszcze na mostek kapitański, gdzie nie zastał już nikogo. Komputer w dalszym ciągu prowadził manewr zaprogramowanych przez komandora Selina trzech impulsów hamujących. Tutaj Pavel wypił swój kufel piwa wpatrując się w wielki ekran - jedyne miejsce na statku, nie licząc doków, z którego można oglądać niebo.

Było coś koło trzeciej nad ranem, gdy cała załoga była już w swoich kajutach. Krucjator powoli wytracał prędkość. Około piątej nad ranem leciał z prędkością 245 tys. km/s. czyli niemalże taką samą jak tydzień temu. Manewr właściwego wytracania prędkości planowany był na późniejsze dni. Wiązać się to będzie z wytworzeniem odmiennej niż do tej pory siły grawitacji. Cały statek wymaga do tego manewru konfiguracji i zabezpieczenia wnętrz. Każdy sektor z osobna musi zostać odwrócony na bok o 90 stopni, a grawitacja odśrodkowa musi zostać wyłączona. Krucjator swoim układem pomieszczeń został przystosowany na tę okoliczność. Zanim to jednak nastąpi, na kolejne cztery godziny zaplanowany był inny manewr - automatyczne składanie żagli słonecznych.

Zadanie to miały wykonać sporych rozmiarów czteroramienne roboty, które od pewnego czasu siedziały wyłączone w składzie robotów i maszyn ciężkich w sektorze piątym na poziomie pierwszym i ładowały swoje akumulatory. Wyległy teraz na korytarz w ilości sztuk trzydziestu dwóch i udały się windą na dół prosto do pierścienia zewnętrznego, do którego pasażerowie nie posiadający skafandrów kosmicznych nie mięli dostępu. Swoim kształtem i rozmiarem przypominały stalowe, bezgłowe konie. Cztery kończyny każdego z nich zakończone były trójpalczastymi dłońmi. Poruszały się szybko i zwinnie szeleszcząc przy tym cicho w głównym korytarzu.
 
PonuryByk jest offline