Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2008, 17:26   #32
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Obrzuciła wzrokiem ściśnięty tłumek kibiców i wykrzywiła pogardliwie usta.
- Bilety? - odpowiedziała po chwili namysłu – Chyba żartujesz Mira. Jeszcze nigdy w życiu nie kupiłam biletu i nie mam zamiaru zmieniać tego cudownego przyzwyczajenia – uśmiechnęła się do niej porozumiewawczo i szepnęła do ucha. – Spójrz tylko na tą bandę przerośniętych socjopatów. Są dowodem na to, że ewolucja czasem działa wstecz. Ameba przygniotła by ich swoim poziomem intelektualnym - parsknęła lecz zaraz jej uśmiech zgasł.

W przeciwnym rogu autobusu spostrzegła mężczyznę. Kornelia nie mogła dostrzec jego twarzy, ale ... dziwne ... było w nim coś znajomego. Znajomego i przyprawiającego o zimne ciarki przechodzące przez plecy i kark. Jego postura, szpakowate, gładko zaczesane włosy, jasny prochowiec i skórzana teczka. Gdzieś już to wszystko widziała. Wydawało się niebezpiecznie znajome. Ale gdzie? Jak? Próbowała się skupić. Daremno. Kim on jest? Przez chwilę pustka w głowie.

Nagle uzmysłowiła sobie przyczynę swojego niepokoju. Dokładnie tak nosił się jej ojciec! Przecież to niemożliwe! Czy to jakiś makabryczny zbieg okoliczności? Szarpnęła Mirelę za rękaw i nieelegancko wskazała go palcem.

- Mira, do jasnej cholery – konspiracyjnie szepnęła jej wprost do ucha – Widzisz tego faceta w szarym płaszczu? Tam z przodu. Przyjrzyj się. To chyba on, Mira, to chyba tata!

Mirela spojrzała na nią zaskoczona. W jej oczach odbijał się strach. Przez moment stała sparaliżowana lecz zaraz zaczęła wspinać się na palce by dokładnie przyjrzeć się człowiekowi na przodzie autobusu.

- Jesteś pewna? Przecież stoi tyłem... - Mira nadal miała wątpliwości.

- ChodźKornelia złapała ją za rękę i pociągnęła za sobą. Przeciskały się przez motłoch wzbudzając ogólne niezadowolenie i jęki dezaprobaty. Było gorąco. Niestety można było wyczuć, że nie każdy spośród zgromadzonych tu osób pojął tajniki obsługi antyperspirantów. W powietrzu unosił się kwaśny fetor potu. Mijały właśnie tęgą kobietę w kwiecie wieku, która trzymała się metalowej biegnącej pod sufitem rurki. Kornelia zerknęła w jej kierunku i napotkała tuż przed nosem wyzierający spod jej pachy kołtun gęstych krzaczastych włosów. Skomentowała to cichym przekleństwem i kontynuowała przepychankę.
- Ale smród. Gorzej niż w chlewie.

- Coś ci się nie podoba maleńka? – w odpowiedzi usłyszała warknięcie łysego krępego kibica ze swojej lewej. Wlepiła oczy w jego twarz troglodyty, po której rzęsistymi strugami ściekał pot.

- Słuchaj grubasie, nie szukamy kłopotów – odparła hardo Kornelia i najzwyczajniej w świecie chciała go minąć. Facet jednak zagrodził im drogę i huknął wściekle:
- Coś ty powiedziała głupia cipo? Masz zapędy samobójcze czy jak? - trącił ją w ramię.
- Głupie łyse ścierwo. Odpieprz się ode mnie... - Kornelia weszła na wysokie tony. Zamieszanie zaczęło przykuwać uwagę zgromadzonych dookoła ludzi.

Nagle drzwi autobusu otworzyły się ze świstem. To był chyba ich przystanek. Nerwowo zerknęła w stronę gdzie jeszcze przed momentem stała tajemnicza postać. Mężczyzna właśnie wychodził na zewnątrz.

Nie reagując na dzikie porykiwania kibiców przepchnęły się z Mirelą w kierunku wyjścia. Wymknęły się w ostatnim momencie pozostawiając po drugiej stronie drzwi ich przyklejone do szyby rozwścieczone twarze. Kornelia gorączkowo rozejrzała się po okolicy ale nie dostrzegła śladu po mężczyźnie przypominającym jej ojca. Na przystanku autobusowym kucała pojedyncza dziecięca postać i malowała coś kredą na chodniku. Kiedy mijały chłopca on wstał niespodziewanie i chwycił Kornelię za rękę. Zerknęła na niego zdziwiona i napotkała spojrzenie przejmujących, wytrzeszczonych z przerażenia oczu. Dzieciak otworzył wreszcie usta i szepnął enigmatycznie.
- Wracaj do domu Nela. Bez ciebie jest tam bardzo pusto...

Zakręciło jej się w głowie. Przykucnęła przy chłopcu i zaczęła szarpać go za koszulkę.
-Co ty gadasz mały popaprańcu! Jeśli to jakiś głupi żart to ci się dostanie szczeniaku! Kto kazał ci to powiedzieć do cholery!

Dzieciak wyglądał na spanikowanego.
- Ten pan. - wyjęknął wreszcie.

Mały dziecięcy palec wystrzelił w kierunku mrocznej konstrukcji pokrytego smogiem wieżowca. Tego samego, w którym na dwunastym piętrze mieściło się ich obskurne mieszkanie. Wytężyła wzrok i w oddali, tuż przy klatce schodowej dostrzegła posępną przygarbioną sylwetkę mężczyzny w szarym prochowcu. Słońce prażyło niemiłosiernie. Zmrużyła oczy i przyglądała się nieruchomej postaci. Mogłaby przysiąc, że on też się jej przypatrywał. Trwali tak dłuższy moment jak para rewolwerowców tuż przed pojedynkiem na śmierć i życie. A potem on po prostu obrócił się na pięcie i zniknął we wnętrzu ciemnej klatki schodowej.

- Kurwa – szepnęła z rezygnacją KorneliaTo jakiś obłęd Mira. Naprawdę chcemy tam wracać? - zaczęła zawzięcie obgryzać paznokieć.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 20-06-2008 o 17:31.
liliel jest offline