Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2008, 17:26   #188
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, początek godziny Shiby

- Gotowy. - Manji wydobył łuk i strzałę, którą umieścił na cięciwie. - Fukurou-san, wydawało mi się, że doszliśmy do porozumienia w kwestii dowodzenia. Jesteśmy na terytorium Klanu Kraba, a więc Akito-san dowodzi. Jak będziesz tak łamał zasady to my odpłacimy Tobie tym samym na terytorium Klanu Smoka - ostatnie zdanie wyróżnił zmieniając ton ze spokojnego na głos przekomarzającego się dziecka.
Fukurou spojrzał na Skorpiona z lekkim uśmiechem błądzącym mu na twarzy.- Nigdy nie mówiłem, że udaję się w rodzinne strony. A i nie wiadomo, jak długo nasze ścieżki będą szły w tym samym kierunku, ne Manji-san? Nie planujmy więc, tak daleko w przyszłość.-Tu na moment przerwał, jakby chciał podkreślić wagę wypowiadanych słów.- Chyba, że zamierzasz zdradzić nam szczegóły owej przyszłości.
Młody Mirumoto wolał unikać ziem Smoka, przynajmniej dopóki miał Bayushi przy swoim boku. Ostatnie czego jego rodzina potrzebowała, to plotek o konszachtach jedynego syna Yomei ze Skorpionami. Później nastąpiła wymiana zdań pomiędzy Krabem i Skorpionem, której Fukurou przysłuchiwał się jednym uchem. Niby Akito rządził, ale widać było, że Manji chce narzucić swoją wolę...Oczywiście, w uprzejmy sposób.
- Jedziesz Akito-san?
- Skoro tamci przejechali w spokojnie, myślę, że moglibyśmy nadrobić trochę czasu na najbliższym odcinku drogi. Trochę mniej rozglądania się i przystanków, trochę więcej szybszej jazdy. Szybko nie nadarzy się nam kolejna taka okazja.

Gdy Krab spojrzał na Smoka, ten przytaknął jedynie i popędził Subayai który ze spokojnego tempa szybko zwiększył prędkość poruszania się.
- Gdzie planujesz rozstawić obóz?
- Przecież nie powiem Manji–San, że tu rozstawimy obóz, ani też nie powiem, że przy najbliższej rzecze, bo nie wiem nawet czy na jakąś natrafimy. Właściwsze było by pytanie o to kiedy postawimy obóz, ale i na to jeszcze Ci nie odpowiem, to już zależeć będzie od stopnia zmęczenia naszego i koni, oraz od dogodności miejsca. Ogólnie mogę powiedzieć, że miejsce w którym planuję przystanąć, będzie musiało spełniać choć podstawowe wymogi bezpieczeństwa, więc za takowym możecie się rozglądać.
- Może pojedziemy troszeczkę szybciej? Mogli byśmy poćwiczyć szybką jazdę, na pewno przydadzą się nam i naszym wierzchowcom takie manewry.

Fukurou tylko uśmiechnął się kwaśno na te uwagę Skorpiona...Nauka walki z wierzchowca, nawet z pomocą doświadczonej samurai-ko Jednorożca była ciężka, trudna i nie przyniosła zadowalających rezultatów u Fukurou. Co prawda, że nie było zbyt wiele okazji do nauki. Niemniej Smok zdawał sobie sprawę, że to co było trudne z pomocą nauczyciela, będzie prawie niemożliwe bez jego pomocy. Zwłaszcza, że ani Krab i Skorpion nie wydawali się czuć pewnie w siodłach. A płochliwa Rhinoko i narowisty wierzchowiec Kraba, na konie do nauki tego typu manewrów, również się nie nadawały. Fukurou przewidywał, że takie treningi mogą zakończyć się jedynie kontuzją.
„Jedyny manewr, który w naszej sytuacji taktycznej warto i da się opanować...to szybki odwrót” - pomyślał Smok.
Fukurou był ciekaw opinii Akito na propozycję Skorpiona.
- Przecież jedziemy szybciej Manji-san.- odparł Akito dowodząc, że uważa podobnie jak Fukurou. Smokowi wydawało się, że czasami wrodzony entuzjazm przesłania Manjiemu trzeźwy osąd sytuacji.

Rozdroża prowincji Ayo, terytorium Klanu Kraba; 2 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114, czas postoju

Krab wybrał na postój miejsce na wzniesieniu obok wijącego się wśród drobnych traw strumyka. Nie było miejsce w pełni spełniające wymagania Akito, ale w pobliżu nie było lepszych. Akito energicznie wydał rozkazy i podzielił obowiązki. Smokowi przypadło w udziale przygotowanie posiłku. Fukurou więc czynił wszystko co było w jego mocy, by przygotowane racje żywnościowe uczynić...bardziej zdatnymi do spożycia.
„ W takich chwilach człowiek uczy się doceniać rolę kobiety...zwłaszcza dobrej kucharki”- Fukurou przypomniała się kolejna sentencja jego dziadka. Lecz posiłek nie był jedynym problemem Smoka. Fukurou sięgnął do swych pakunków i wyciągnął z nich tubus z przerwaną pieczęcią. Pieczęć ta przedstawiała węża, owiniętego wokół yari. Jedno i drugie w szczudlastych łapach wznoszącego się do lotu białopiórego ptaka o charakterystycznie barwionych okolicach oczu. Upewniwszy się, że w środku jest tylko jeden właściwy zwój, czekał aż jego towarzysze przyjdą na posiłek. Po zjedzeniu którego podał im tubus ze zwojem następującej treści:

Shiro no Tengu, 20 Onnotangu,
Mirumoto-san,

Przesyłam niedokończony list mej przyjaciółki, Akodo Michiko, jaki znalazłam wśród jej korespondencji.

Michiko-san zniknęła pomiędzy przedwczoraj wieczór a dziś rano, co odkryłam niedawno. Pomiędzy jej rzeczami leżały niedokończone listy, m.in. ten do Ciebie, panie.

Proszę, jeśli leży Ci na sercu los naszej przyjaciółki, pomóż mi ją odnaleźć, załączam zaproszenie.

Daidoji Yuuki



List miał załącznik. Krótki, pisany tym samym pospiesznym i nieco pochylonym pismem:

Zapraszam Mirumoto Fukurou-san do Zamku Goblina.

Daidoji Yuuko


Pieczęć na obu zwojach była identyczna z tą, której użyto do zamknięcie tubusa.

Gdy przeczytali rzekł.- Dołączony do tego list, jest autentyczny...Nie znam osobiście owej Daidoji Yuuko. I rzeczywiście, to może być pułapka. I, o ile jest to pułapka, to bardzo wyrafinowana. Muszę pogratulować ewentualnym wrogom doboru przynęty. Bo zamierzam udać się do Zamku Goblina i poznać los Akodo Michiko-san. Lub dowiedzieć się, w jaki sposób jej list dostał się w obce ręce.
Mirumoto na moment przerwał wypowiedź, dorzucił chrustu do ognia i dodał.- Co nie oznacza, że nie zachowam ostrożności. Na moją korzyść działa to, że Shiro Tengu stoi na ziemiach Żurawia. Cokolwiek planują, nie mogą uderzyć otwarcie. Pomijając jednak podejrzenia Manji-san, które mogą, ale nie muszą być prawdziwe...Akodo Michiko z klanu Osy zaginęła. I dlatego pośpiech z mojej strony jest wskazany. Manji-san, dobrze wiesz jak szybko trop traci na świeżości.-Tu Fukurou przerwał i dalszą wypowiedź zaczął bardziej spokojnym i swobodniejszym tonem.- Ale...To są moje sprawy w Shiro Tengu.I byłoby co najmniej nieuprzejmością, prosić byście się nimi zainteresowali. W końcu każdy z nas ma w tym miejscu do załatwienia powinności, wobec siebie, rodziny, przełożonych czy klanu...
Po tych słowach Smok zabrał list od Daidoji Yuuko , włożył do tubusu, zaś tubus schował wśród swych pakunków.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 07-07-2008 o 12:32.
abishai jest offline