Alvan, pod Termopilami Sparta także przegrała... Starcraft to według mnie najbardziej zbalansowana strategia czasu rzeczywistego, która do tej pory wyszła.
A wracając do Total War - grałem mnóstwo czasu w Shoguna: Total War (Mongol Invasion to beznadziejny dodatek i strasznie psuje grę) i bardzo mi się podobał - niestety, grałem kampanie, a nie multiplayer, ukończyłem go na różnych poziomach trudności i różnymi klanami. Grałem też w Medieval 1, ale był znacznie bardziej skomplikowany niż Shogun i trzeba było poświęcić znacznie więcej czasu na turę, niż w Shogunie, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik... i szybko mi się znudził.
A to, że pokonałeś 1500 ludzi armią liczącą 1000, to nic nadzwyczajnego w TW. W Shogunie bez problemu dało się obronić most przed armią 1000 wojaków mając tylko 300 ludzi, z dobrym sprzętem i/lub doświadczonym dowódcą... na otwartym terenie sytuacja jest podobna, choć oczywiście nie aż tak spektakularna. W StarCrafcie też można zrobić podobną masakrę odpowiednio dobierając jednostki i dobrze nimi kierując - jak stoisz w miejscu i strzelasz, to faktycznie niewiele zdziałasz. Prawdą jest też, że w SC morale nie mają znaczenia, ale upgrade'y czasami rozstrzygają całe starcie, gdy gracze są na wysokim poziomie.
I ok - przyznaję się, jestem weteranem SC (nie będę się chwalić osiągnięciami
), ale wcale nie uważam się za speca od gier strategicznych... po prostu jestem dobry w StarCrafta i całkiem sporo pykałem w Shoguna, ale w resztę gier strategicznych jestem przeciętny ;p