Abram otworzył oczy. Alarm nie dawał mu spać od dobrych 5 albo 10 minut. Wreszcie mechanik poddał się i posłusznie wyciągnął rękę. Sięgnął rękawicę, leżącą na stoliku pod ścianą. Przeczytał wiadomość i wstał z łóżka. Pewnie zaraz będzie kolejne zebranie. "Oby nie wyglądało tak jak wczoraj." - pomyślał.
Poszedł najpierw na stołówkę, by zaspokoić głód. Wczoraj nagle osłabł z sił i poszedł wcześnie spać, nie jedząc kolacji. Być może była to wina hibernacji, lecz on nie umiał na to odpowiedzieć. Zjadł pośpiesznie śniadanie "wyplute" przez maszynę i udał się na sale zebrań. Na pewno był spóźniony, jednak nie mógł tam pójść z pustym żołądkiem.
Podczas drogi, rozmyślał nad tym, jak będzie wyglądało zebranie, czy znowu dojdzie do takich ekscesów. Gdy dotarł do sali zebrań, zastał puste pomieszczenie. "Czyżby nie było żadnego zebrania?" - zastanawiał się. -"A może się aż tak bardzo spóźniłem?" Pozostawało tylko wrócić do swej kabiny, aby odbyć poranną toaletę, a później udać się do pracy. Wciąż pozostawało kilka klatek do dokończenia.
Abram siedział w warsztacie i spawał właśnie klatki. Widocznie poranny alarm mu nie przeszkadzał. W pewnej chwili odsunął palnik od spawanego metalu, wyłączył go i wziął swoją rękawicę. Szkielet i poszycie statku powinny wytrzymać, jednak przypomniał sobie o żaglach słonecznych. Właśnie trwała procedura składania, jednak nie wiedział ile to zajmie. Roboty niestrudzenie pracowały od wczoraj, lecz mogło im nie wystarczyć czasu. Zaczął więc szukać raportu o stanie żagli.
Ostatnio edytowane przez grabi : 21-06-2008 o 11:41.
|