Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2008, 16:26   #125
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kejsi była w rozterce. Biedny Verion! Biedny Valgaav! Biedna Almanakh!
Wszystkich ich zdradziła idea Bieli i fioletu. Byli tacy a nie inni, musieli walczyć przeciwko sobie, nie potrafili inaczej, być może. Z prób połączenia bieli i chaosu też wynikło przez wieki wiele tragedii.
Verion i Valgaav byli ze sobą skłóceni od lat, dowiedziała się Kejsi. Rozumiała postawę smoka, pragnął odzyskać honor swej rasy, zemścić się za bliskich. Z drugiej strony nie podobał się jej sposób jakim próbował to osiągnąć – ale, z trzeciej strony z kolei, z trzeciej, z trzeciej, Verion na pewno nie był delikatniejszy, kiedy mordował czarne smoki, nie! Chimerka nigdy nie zapomni, jak Valgaav klęknął przy demonie, i patrzył na niego, tak okropnie, okropnie, żałośnie patrzył!
Nie wiedziała, czy Verion i Valgaav dogadali się w myślach, nie usłyszała, co demon wyszeptał.
Wszystko układało się przeciwko Verionowi i Almanakh, ale oboje walczyli, by być razem. I to było dla Kejsi najpiękniejsze!

Verion leżał, poturbowany, w gorączce, złamany. Złamany do tego stopnia, że aż płakał. To samo przerażało Valgaava, przecież demony nie płaczą, nie płaczą, nie potrafią! To chyba dlatego, że Verion był śmiertelny i miał zwyklejsze ciało niż inne demony.

Chimerka bardzo żałowała Veriona, chociaż wciąż pamiętała o tym, że jest demonem i dopuścił się wielu strasznych rzeczy, w tym zabił Lavendera. Może się zmienił. Jeśli tak, Kejsi chciała dać mu szansę. Nie potrafiła okazać w pełni swojego smutku, czuła się nieprzyzwoicie dobrze, uśmiech cisnął się jej na buzię. To dlatego, że ranny Verion pożerał jej negatywne uczucia! Pomyślała, że to dobrze. Mogła mu pomóc chociaż trochę w ten sposób.
Patrzyła na Almanakh z zachwytem, jak krzątała się przy Verionie, ocierała mu twarz, robiła opatrunki, poiła go i doglądała.
Była pełna podziwu dla niej. Cierpliwość i łagodność Almanakh były legendarne, legendarne, legendarne! Kiedy już zezłościła, było gorzej, o wiele gorzej! Kejsi nie rozumiała, jak Almanakh, podczas ich pierwszego spotkania, kiedy Verion rzucił się na nią i skrępował ją, jak ona wtedy była zdolna zachować spokój i nie zgładzić go, nie walczyć!? Przecież miała siły, miała Biel, mogła go pokonać, gdyby chciała! On sam o tym wiedział! Skąd wiedziała!? Skąd miała odwagę, skąd miała tyle ufności, tyle nadziei!? Teraz tak samo, nie bała się go zupełnie, nie bała się go dotykać, brudzić rąk jego skalaną demoniczną krwią. Przecież mógł ją teraz skrzywdzić, zadać jej ból, cierpienie, żeby mógł się nim pożywić!

Dla Kejsi Verion był bardzo obcy. Zjawiał się czasem, mówił coś czasem, ale figurował w jej świadomości jak demon, towarzysz Almanakh. Znała go zbyt słabo i zbyt krótko, by bez zastanowienia zaryzykować dla niego honor, zdradzić Biel i zrobić coś dla chaosu! Patrzyła na Almanakh, prosząc ją o radę. Kejsi nie mogła wybrać. Zbyt wiele demonicznych sztuczek, zbyt wiele wiary w Światło, zbyt wiele konfliktów bieli i chaosu, zbyt wiele neutralności! Kejsi nie chciała być neutralna! Chciała służyć Światłu!
Bała się Veriona. Nie chciała przy nim stać, nie chciała go dotykać, patrzeć mu w przenikliwe fioletowe oczy. Jego umysł skrywał zbyt wiele. Lavender ostrzegał, że Verion pomimo łagodnego wyglądu i niewinnego wyrazu twarzy jest bestią wcieloną, która potrafi zabić z największym okrucieństwem, wciąż uśmiechnięta beztrosko przy tym. Kejsi wciąż miała wątpliwości, czy Almanakh powinna się z nim zadawać... powinna, powinna! Chyba...!? Powinna! Ale on...!?

Potrząsnęła głową, zrozpaczona i zagubiona.
Zrobić coś złego!?
Nagle wpadła na świetny pomysł!

Poprosiła Almanakh o powrót na klif, gdzie była skalna pionowa ściana. Chciała pojawić się na jej szczycie.
Postanowiła założyć trwały obiektów kultu fioletu! To nikogo nie zaboli, nikomu nie zrobi krzywdy!

Ku swemu zdumieniu, Kejsi pojawiła się przed watahą wilków, wilków, wilków! Kejsi z piskiem odbiła się i wskoczyła wysoko na najbliższe drzewo!
- Wilmiałki!!! – jęknęła. – Pełno wilmiałków!!! Och nie znowu miał ta czkawmiałka!!!

Kejsi zauważyła, że w dole na skarpie stoją Raygi, Akrenthal i Tev!

- Przepraszam, ale nie możecie atakować moich przyjamiałciół! – zawołała do ujadających wilków.

Pomachała kocim ogonkiem, w jej łapce pojawił się świetlisty krąg, piórko od Almanakh w jej torebce na obróżka zajaśniało mocno.

Pani lodowych snów,
Szepcie chmurnych westchnień,
Blasku bezdennych głębin,
Odezwij się do mnie,
Waterfall Howl!!!

[media]http://www.youtube.com/watch?v=mDns9XLUGTk&feature=related[/media]

Z trzymanego przez Kejsi błyszczącego kręgu wytrysnęła woda z siłą wodospadu! Kejsi miała nadzieję, że fala chwilowej rzeki zmyje wilki w dół zbocza. Potem zejdzie z drzewa i pobiegnie do mokrej skały.

Odbicie świetliste zmrożone rozkazem bieli,
Skuj swoim gładkim lustrem ciszy wrzask złych dusz,
Zduś ogień nienawiści ich umysłów i serc,
Blizzard wind!!!

Kejsi chce żeby woda w spękaniach skały zamarzła, a potem z jej pomocą rozsadzić szczeliny skalne, tworząc tak na skale napis. Chciała zrobić jedenaście metrowych cyfr „1”, ułożonych tak, by tworzyły okrąg, najlepiej o średnicy 11 metrów. Podpisze dzieło „For Verion the bakłażan”!
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline