Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2008, 19:03   #126
Szarlej
 
Szarlej's Avatar
 
Reputacja: 1 Szarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputacjęSzarlej ma wspaniałą reputację
Przemowy nie przyniosły widocznego skutku, Levin podejrzewał, że zaatakowanie smoka czy nawet podejście do demona pogorszy tylko sprawę. Walkę przerwało coś niezwykłego łzy Veriona. To właśnie ten ludzki odruch odwlekł czas śmierci demona. Gdy smok teleportował się, przyszła Almankh. Levin przykleknął na jedno kolano i schylił głowę.
-Pani.
Nigdy jeszcze jej nie widział, zresztą teraz też nie patrzył na nią.

Dom, pokój. Co? Jak? łóżko na którym leży Verion i taborety wokół niego. Avadriel zaczął krążyć w powietrzu, przekazując Levinowi obraz. Almankh stała przy łóżku i opiekowała się Verionem, w pokoju nikogo więcej nie było. Chociaż... przy drugim boku demona była mgła, mgła która formowała się w postać kobiety. Obie zajmowały się demonem. Druid nie miał siły, zresztą jak on śmiertelnik mógłby pomóc? Usiadł na taborecie. Do tej pory działał na adrenalinie i emocjach, oba czynniki hamowały ból. Teraz czuł. Kręgosłup bolał go od rzutu smoka. Dzięki Barbarkowi (wreszcie zapamiętał jego imię) był to tylko ból kręgosłupa a nie pęknięty kręgosłup. Prawa ręka również go bolała, podobnie jak kręgosłup przyczyną był smok. Jedyni nogi go bolały z innej, jakże ludzkiej przyczyny, po prostu sporo dziś chodził.
- Proszę, dotknij go. Weź od niego Biel! Nie bój się.
Słowa wojowniczki światła były wypowiedziane cicho i błagalnie i to one przypomniały Levinowi gdzie jest.
Wstał i podszedł do łóżka, delikatnie przesunął wojowniczkę i złapał jedną rękę Veriona za nadgarstek, drugą dłonią zamknął ten uścisk. Nie wiedział czy dotyk jest konieczny ale na pewno nie szkodził. Próbował przypomnieć sobie dzisiejsze zabójstwo i "pchnąć" je do Veriona.

"Trawa, padają obaj i chwilę tarzają się w niej. Ręce szukają szyi druida. Wyprostowane kolano oddzieliło walczących ale nie na długo. Levin usiadł na przeciwniku i zaczął go okładać pięściami. Szeroki zamach i pięść trafiła prosto w zęby. Ból w ręce i jeszcze większy szturmujący bramy jego umysłu. Drugi cios trafił w nos, chrzęst oznajmia złamanie. Przeciwnik przestał się stawiać ale druid w szale ciągle go tłucze."

"Tym razem napastnik jest związany. Dyszy ciężko, boi się a do tego boli go nos, nie dość, że złamany to przed chwilą dostał w niego jeszcze raz. Levin siada na piersi tamtego, przyciska ostrze brzytwy do szyji i po sekundzie uciska. Krew wypływa i plami ubranie."

W głowie Levina narodziła się myśl, może przekazać wszystkie złe wspomnienia?

"Kilka chat krytych strzechą, typowych dla północnych mieszkańców kontynentu. Grupa chłopców mniej więcej w wieku 12 lat otacza młodszego chłopaka. Przywódca dzieci, syn sołtysa podchodzi do niego, coś mówi i go popycha. Chłopak pada przestraszony i patrzy niewidzącym wzrokiem gdzieś w dal."

"Zmierzch, ta sama wioska, do dachu jednego z domów ktoś przywiązał line a na niej wisi mały terier. Pod domem stoi dwójka dzieci, jeden może dziesięcioletni chłopczyk wtula się w ubranie starszej siostry i płacze."

"Noc, polana. Ten sam niewidzący chłopak siedzi na trawie, obok niego leży stado wilków."

"Ranek, las. Sołtys zabrał syna na polowanie, obaj idą lasem i rozmawiają. Nie przejmują się, że spłoszą zwierzynę. Nagle z lasu wyskakują wilki. Sołtys napina łuk ale nie zdąża.
Młody chłopiec leży na polanie i patrzy oczami swoich leśnych przyjaciół. Nie uśmiecha się. Płacze, przerażony tym co zrobił."

"Miasto, targ. Tłum ludzi. Levin już starszy, na oko osiemnastoletni idzie z Avadrielem na ramieniu..."

"Zostaw. Jeżeli oddasz wszystkie wspomnienia, przestaniesz być człowiekiem. To one, nawet te złe kształtują Was. Nie chcę być związany z człowiekiem, który jest bestią."
Levin nie odpowiada, nie musi. Próbuje przekazać myśl Verionowi.
"Jak mam zabrać Biel?"
 
Szarlej jest offline