Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2008, 13:53   #23
Musiek
 
Musiek's Avatar
 
Reputacja: 1 Musiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodze
Wszystko ucichło. Jedynie słabo słyszalny rytm muzyki dochodził do sali konferencyjnej. Książe nalał sobie vitae, upił drobny łyk delektując się przez chwilę. Vincent nie do końca czuł, że może przerwać ten proces to też czekał, jednakże Nestor już się niecierpliwił:

Czy ten kozak, mógby nas chociaż tą krwią poczęstować? Wybacz Vin ale podnieca się krwią jakby był sam w pokoju.

Nes, on chyba czeka, aż zacznę mówić, jednak z grzeczności wole poczekać...


Książe w końcu uznał, iż Kainita najwyraźniej czeka na zachęte z jego strony, toteż spojrzał się z sympatią, mówiąc:
"Panie Vincent, mieliśmy porozmawiać."

Vincent najwyraźniej właśnie na to czekał, toteż odrazu odpowiedział, gdy tylko ostatnia nutka wibracji głosu księcia ucichła w morzu dzwięków Elizjum.
"A tak jeśli można prosić..."

Kozłowski uśmiechnął się i gestem zaprosił Malkaviana, aby usiadł wygodnie w fotelu.
"Proszę usiąść." - to powiedziawszy, książe zapalił światło. Najwyraźniej półmrok już mu nie był potrzebny. Sam po chwili usiadł naprzeciwko swego rozmówcy:
"Słucham." - pierwszy wampir Warszawy złożył dłonie w trójkąt i czekał na odpowiedź. Najwyraźniej zaciekawiony cóż takiego może chcieć ów Malkavian.

Nestor usiadł między nimi, nachylił się do przodu, tak jakby uczestniczył w jakimś spisku. Spojrzał się na Vincenta.

No mów Vin, nie daj mu dłużej czekać.

Poprawiwszy mankiety swojej koszuli i mimowolnie rzuciwszy okiem na zegarek, wampir skarany piętnem szaleństa, założył nogę na nogę opierając swoje, w miarę zadbane splecione, dłonie bokiem tuż nad rzepką kolanową.

"Za zadanie będe pragnął wampirzej krwi. Krwi jaśnie wielmożnego księcia, oraz jeżeli zadanie będzie trudne któregoś z primogenów"

Nestor uśmiechnął się z fanatyzmem co ukazało się także na chwilę, na twarzy Vincenta. Jego oblicze wyrażało drapieżność, agresję oraz euforię. Trwało to jedynie sekundę, ale wystarczało aż nadto aby zrozumieć iż ten wampir, łaknie krwi ponad wszystko.

"Zamierzasz zostać Assamitą?" - książę się uśmiechnął. Widocznie nie zauważył tego grymasu (bądź udawał, że nie widzi) i kontynuuował. - "To jest do zrobienia. Co więcej myślałem, że wymagasz czegoś więcej."

Vincent zmieszał się na chwilę, a Nestor uśmiechnął chciwie.

Dawaj, żądaj czegoś więcej. Korzystaj póki możesz. Jesteście sami!


Podniecenie alter ego wzrosło przez co ostatnie słowa zaakcentował wskakując na fotel. Vincent dalej wyglądał jak gdyby nigdy nic, jednakże zachowanie jego świadomości do.ść go rozpraszało.

"Obawiałem się ęe to będzie aż naddto...krew to dla mnie dobro najwyższe, nic innego się nie liczy...bałem się, że książe uzna to za...zbytnią zuchwałość... "


Zuchwałość? Ja Ci powiem czym byłaby zuchwałość. Rzucić się teraz mu do gardła i wyssać go do końca, oto czym jest zuchwałość.

"Zapłata jak zapłata drogi Vincencie." - znów uśmiechnął się życzliwie. Wstał z fotela i wskazał za okno. - "To moje miasto i chcę dla niego jak najlepiej, a to, że nie wychodzę na front, nie oznacza, że nie chcę o nie walczyć. "
Po chwili dodał:
"To wszystko?"

"Książe jest nazbyt chojny..."
Vincent już chciał się zbierać, jednak to nie do końca pasowało Nestorowi. Ten wstał z fotela i rzucił się na swoje kulturalniejsze ja. Złapał Vincenta za gardło i zaczął dusić uśmiechając się przy tym złośliwie.

Jeszcze nigdzie nie idziemy...mały...

W głosie Malkaviana, można teraz wychwycić agresywny ton, jego mimika oraz gesty stają się bardziej bezpośrednie, wręcz chamskie.

"...ale skoro mógłbym ośmielić się o cos więcej...chciałbym mieć dostęp do informacji...aktualnych informacji... ważnych informacji...informacji dających władzę... informacji za które zabijają oraz umierają...informacje będące kolumnami tej społeczności..."

DAJ MI INFORMACJE KSIĄŻE I TO JUŻ !!!

Oczy Kainity zapłonęły dziwnie. Ledwie dostrzegalna mgiełka zaczęła świdrować wzrok księcia, zaglądając w głąb jego duszy. Miliony obrazów przemknęło przez umysł Kainity. Większość nie do końca można było pojąc, część ukazywała obrazy wręcz koszmarne. [Oczy Chaosu]

Jego rozum zaczął niezdarnie sklejać co niektóre fragmenty. Normalny wampir dostałby napadu szału jednakże Malkavianie, istnieją w szaleństwie, są jego częścią tak więc Vincent wraz z Nestorem, powoli sklejał obrazy w logiczną całość. To co zobaczył, zaintrygowało go, a Nestora rozjuszyło. Zaczął wchodzić w duszę księcia głębiej, coraz głębiej...
Vincent czuł, że traci świadomość istnienia, przez co zaczął obawiać się działań Nestora. Skupił się, po czym zaatakował swoją agresywną cząstke duszy.

Zapominasz siÄ™ Nestor...i to bardzo...

Vincent złapał za jedną z rąk swojego drugiego Ja, po czym ją złamał. Następnie złapał następną zanim zdążyła się cofnąć.

Mam zrobić to samo z drugą? Wracaj na miejsce i ochłoń trochę. Zanim zrobię ci krzywdę.

Nestor, przerażony odskoczył od Vincenta, przewracając się o fotel. Po chwili rozpłynał się w powietrzu. Dla księcia, wampir cały czas siedział spokojnie na swoim miejscu.

Dopiero teraz zaczęły napływać fale zrozumienia, dotyczące duszy księcia. Wiele dobroci tkwi w przywódcy wampirów, jego intencje są szczere, zaś pobudki, altruistyczne. Jest jednak wada w jego postawie. Czyżby był tchórzem? Ma wiele pomysłów, które mogłyby się przyczynić do poprawy sytuacji spokrewnionych w mieście, ale wiele z tych idei jest odrzucanych gdy istnieje ryzyko, iż książe musiałby zaangażować się w nie osobiście.
Reszta obrazów była zbyt chaotyczna toteż Malkavian czuł jedynie, iż książe może mieć chore, niespełnione ambicje, a także chyba, cierpi na równie niespełnioną miłość.

Musiałbym go lepiej poznać, żeby wyczytać coś więcej. Dobra robota Nestorze, jednak środki nie te. Nie próboj tego ze mną znowu.

Vincenta objęło lekkie otepienie. Troche niewidzący wzrok zdradzał lekkie wyczerpanie, tak jakby nie do końca był świadom, co się dzieje.
Książe spojrzał na niego twardym wzrokiem, nagle i on zmienił swą powierzchowność, spoważniał.
"Wie pan dlaczego wybrano właśnie pana z całego klanu?"

Otępienie zaczęło mijać, po chwili tak jakby Vincent zaczął się budzić. Po chwili patrzył juz normalnym wzrokiem, pełnym zaciekawienia.
"Niestety, nie mam nawet najmniejszych skrawków układanki książe"

"Twój primogen ma zamiar uczynić z ciebie swego następce. Powinieneś z nim porozmawiać, a nie dowiadywać się o takich rzeczach ode mnie."
Książe znowu się uśmiechnął. po czym dodał:
"Znasz jego... hmm.. przypadłość."

Vincentowi zaświtało w głowie czemu takie zmiany mogłyby być potrzebne. Mleczkowski często "zapomina". O wszystkim i o wszystkich.
Malkavian cofnął sie o krok i spojrzał się z niedowierzaniem na księcia.

Jak to czemu ja, przecież nie starałem się nigdy o tą funkcję, poza tym mój pociąg do krwi, sprawia same problemy, masę problemów.

"Nie wiem co powiedziec. To dla mnie zaszczyt ale i olbrzymie brzemię... czym zasłużyłem na to ...wyróżnienie?"

Książe, spojrzał się swoim przebiegłym wzrokiem, po czym zaczął uświadamiać Vincenta.
"Dwoistością twej natury jak to ujął twój przełożony. Będziesz umiał zarówno skarcić jak i nagrodzić. Porozmawiać i dopierdolić." - urwał. - "Tak to opisał."

Nagle na stole pojawił się Nestor, przez co zaskoczył nie przygotowany umysł Kainity.
"I ma cholerna racje książulku..."- Vincent odepchnął swoje alter ego, po czym zaczął - "Znaczy sie prosze o wybaczenie...możliwe że nasz primogen ma rację..."

Spojrzenie wampirzego przywódcy mówiło "A widzisz? Nie ukryjesz swojej natury". Na głos zaś stwierdził:
"Najpewniej, a to zadanie będzie testem dla pana, panie Vincent."

Vincent uśmiechnął się z grzeczności:
"Prosze o zrozumienie. Nie sądziłem iż cała sprawa ma drugie dno..."

Książe pokiwał tylko głową tak jakby kończył wykład dla ucznia, po czym przepraszająco zapowiedział:
"Wybaczy pan, ale muszę wracać do swoich zajęć."

Obijania się i wgryzania się w karki panienek, co? - skomentował nieśmiało Nestor, nie czując się zbyt pewnie po przegranym mentalnym pojedynku.

"Oczywiście, już nie zabieram księciu cennego czasu"
Kozłowski wstał i odprowadził Vincenta do drzwi.
"Zawsze jest drugie dno. Zawsze."
Rzucił za Kainitą, zamykając drzwi komnaty. Vincent patrzył jeszcze przez chwilę na wejście, aż usłyszał ponaglające prychnięcie Assamity, który widocznie trzymał się cały czas w pobliżu, a dopiero teraz się ujawnił.

Powoli, mając wiele przemyśleń, Vincent kierował się do wyznaczonego im apartamentu. Trzeba poznać osoby, z którymi mam pracować. Idąc całą droge , rozmyślając nie zwracał żadnej uwagi na zdobienia.

Co takiego książe pragnie, bądź pragnął osiągnąć. Trzeba się tego dowiedzieć, a także kim była ta, której serca nie zdobył

Zaczynamy zabawe Vin, znowu razem prawda Vin?

Jak zwykle Nes. Choćbym cię nienawidził, z drugiej strony potrzebuję cię zwłaszcza teraz. - pomyślawszy to wszedł do apartamentu, gdzie już znajdowały się istoty mroku, gotowe na wiele poświęceń...dla swojej korzyści...
 
__________________
Odważni żyją krótko...
...tchórze nie żyją wcale.

gg: 7712249

Ostatnio edytowane przez Musiek : 23-06-2008 o 08:55.
Musiek jest offline