Kejsi rozejrzała się jeszcze uważanie, czy w okolicy nie został jakiś niewypłukany falą wilk, i podbiegła do krawędzi urwiska. Przechyliła się głową w dół, aby dobrze się rozejrzeć.
Ku swemu przerażeniu zauważyła elfa, Estre, który zmyty falą gramolił się z powrotem na skały.
- Estreeee! – zawołała, machając do niego ogonkiem.
Zrobiła przewrót w przód, zeskoczyła zwinnie ze skalnej ściany i wylądowała na czterech łapkach. Podbiegła do kaszlącego wodą elfa.
- Nic ci nie jest, nic ci nie jest!? – spytała troskliwie.- przepraszam, nie wiedziałam, że tam jesteś! To była moja fala, mój czar, miał zmyć wilki, przepraszam! Dobrze... dobrze, że już jesteś! – uśmiechnęła się. – Bałam się, że nas nie znajdziesz, zabłądzisz w lesie! Nie rób tak więcej, nie rób! Chodź z nami!
Zajrzeli do groty i znaleźli trolla!
- Trooooolll, ale milutki, milutki, milutki trooooooool!
– zachichotała Kejsi. – Podli, jak mogli porwać takie małe stworzonko!?
- Ktoś potrafi to otworzyć? – Estre oglądał łańcuch.
- Ale gruby – zmartwiła się Kejsi. – Nie mam pojęcia jak takie coś rozłupać!
Obejrzała się na resztę.
- Raygi, Akrenthal, rzućcie w ten łańcuch swoją magią! – poprosiła rozbrajająco. – Tev, wścieknij się na ten złom, zniszcz go!
Rozejrzała się wokół.
- Wybaczcie na chwilę, muszę znowu zajrzeć do Veriona, sprawdzić, czy czuje się lepiej! Wiecie, że Valgaav nieźle mu przyłożył? – skierowała do Raygiego i Akrenthala.