Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2008, 19:27   #4
Vincent
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
Wygląda na trochę opuszczony… Świetnie, w końcu jakieś lokum. Ileż można spać pod gołym niebem?… - Max od dawna nie był w tak dobrym humorze. Wczoraj mógł odświeżyć się i wyprać ciuchy w dość czystym jeziorze, a dzisiaj prawdopodobnie będzie nocować w pensjonaciku. Niezbyt zachęcająco wyglądającym, ale jednak. Spojrzał do swojej torby. Oprócz ciuchów, perfum, kilku przydatnych przedmiotów i walających się, bezwartościowych już papierków były tam trzy puszki konserw i dwie półtoralitrowe wody mineralne - tyle prowiantu zostało mu po tygodniowym marszu przez lasy, z dala od cywilizacji.

Jak nie znajdę tam jedzenia, to pojutrze będę wpiepszać już tylko jagody… ale i tak jest lepiej niż dobrze.– pomyślał Max. Włączył sobie „Coma – Leszek Żukowski” i cicho podśpiewując pomaszerował w kierunku hotelu.


Ogromny zgrzyt znieczula nas na szept
Tak trudno znaleźć drogę w ciepły sen
Słowa zlewają się w fałszywy ton
Gdy nadwrażliwość jest jak bilet w jedną stronę stąd.




Z przyzwyczajenia spojrzał na swojego złotego Rolexa, którego dostał od ojca kilka lat temu na urodziny – była 15:34.

Podchodząc do domków spojrzał przez okno i zobaczył w nim dwie postaci. Zastanawiał się chwilę, czy nie zająć po prostu drugiego, mniejszego lokalu, ale zrezygnował z tego pomysłu. Przez tydzień nikogo nie spotkałem… w sumie nie będę za bardzo narzekał, bo to oszczędza kłopotów, ale jednak dobrze jest czasem pogadać… w życiu jak w pokerze, czasami trzeba zaryzykować. Chciał jeszcze przesłuchać sobie ponownie „Coma - Chaos Kontrolowany”, ale postanowił już zdjąć słuchawki z uszu..


- Cześć
– powiedział po polsku stojąc w drzwiach… a raczej w futrynie, bo drzwi nie było. Przecież oni pewnie nie mówią po polsku… jesteśmy gdzieś w zachodnich Niemczech. Mógłbym przejść na niemiecki, ale lepiej znam angielski.

- Dzień dobry – spróbował po angielsku, a widząc koloratkę jednego z nich dodał – Niech będzie pochwalony.

Czekał na reakcję swoich rozmówców i taksował wzrokiem pomieszczenie.
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 24-06-2008 o 19:31.
Vincent jest offline