Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2008, 22:49   #20
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kurt spojrzał na Julię, a wesoły błysk przemknął przez jego oczy.
"Też jesteś dużą dziewczynką" - pomyślał rozbawiony - "a w niektórych miejscach zdecydowanie."
Przyzwyczaił się już do tego, że nawet na niego Julia spoglądała nieco z góry. Żałował też niekiedy, że Verbena zmieniła swój sposób ubierania się. Jej "występy" stanowiły ciekawe urozmaicenie cotygodniowych spotkań.
Jeśli wierzyć rzucanym na niego spojrzeniom to Julia sądziła, całkowicie zresztą błędnie, że przez każdego Eterytę zostanie jedynie przetransformowana w ciąg zer i jedynek. A chociaż wielowymiarowe równania różniczkowe, którymi można było opisać niektóre jej atrybuty, były nader ciekawe, to jednak Kurt potrafił docenić dzieło natury najwyższej klasy nie zamieniając go na funkcje i liczby.

Wystarczyło parę słów wymienionych między Faustinem a Julią by Kurt pożegnał się z myślą o wspólnej podróży samochodem. Miał wrażenie, że aby dotarli na miejsce cało i zdrowo to jedno z tej dwójki musiałoby spędzić całą drogę w bagażniku. Albo na miejscu koła zapasowego. Co prawda z racji rozmiarów Faustin nadawałby się idealnie... Mimo wszystko nawet tego Chórzysty nie wepchnąłby do bagażnika...
Pozostawała zatem jazda pociągiem. Tam na szczęście można jechać razem, ale osobno...
I bez konfliktów...

To, co powiedział profesor niewiele wniosło do sprawy. Tyle tylko, że nie groził im nocleg w ogródku...
Przez moment Kurt zastanawiał się nad słowami profesora... Nie całkiem wierzył w wersję z zemstą rodzinną... Tego typu sprawy zwykle tak nie wyglądały... Pozostawało poszperać na własną rękę. Dobrze chociaż, że było na tyle wcześnie, że mógł wykonać kilka telefonów... Złożyć wizytę... I oczywiście zrobić małe zakupy... Jakby nie było nie planował wcześniej żadnego wyjazdu...

Rzut oka na mapę sprawił, że lista niezbędnych rzeczy wydłużyła się nieco. Mimo wszystko jej sporządzenie nie trwało długo... Podobnie jak zakupy... Spakowanie plecaka również...
Spokojnego snu nie zmąciła żadna niepotrzebna myśl.

***

Spotkanie z Andreasem stanowiło zaskoczenie. Kurt oczywiście wiedział, że Jegr ma rodzinę, ale to, co ujrzał było niespodziewane... Zimny, opanowany Eutanatos spoglądał na swoich bliskich z uczuciem całkowicie nie pasującym do przedstawicieli tej Tradycji. W każdym razie do tego, co o nich opowiadano...
Opanowując zdziwienie Kurt uśmiechnął się do Leny.
- Kurt. Kurt Zeller - przedstawił się. - Andreas...
Przerwał. W zasadzie trudno było wymagać od Andreasa, by opowiadał o swojej rodzinie. Stosunki panujące w ich Kabale trudno by było nazwać rodzinnymi.
- Tworzycie razem wspaniały obrazek - powiedział.
Cóż... Miał teraz nowy temat do rozmyślań... Trzeba było "przewartościować" Andreasa.

Julię zobaczyli z daleka. Co było równie łatwe, jak niespodziewane.
- Jak widać Julia wyjątkowo nie przyszła ostatnia - szepnął do Andreasa - i nie tylko widać, ale i słychać konsekwencje...
Nawet nie próbował interweniować. Z doświadczenia wiedział, że przyniesie to odwrotne skutki...
"Wsadzimy Faustina do innego pociągu" - przemknęły mu przez głowę słowa Julii.

Cierpliwie czekając na zakończenie sporu rzucił okiem na bagaże towarzyszy. Faustin, podobnie jak Andreas, miał plecak ze stelażem, z tym, że jego plecak był niemal większy od jego właściciela. Kurt był ciekaw, jak mikroskopijny w gruncie rzeczy Chórzysta da sobie radę z takim wielkim pakunkiem.
Julia stawiła się z malutkim plecaczkiem i dużą torbą, niezbyt odpowiednią na 5-kilometrowy marsz, ale... Z drugiej strony Verbena sprawiała wrażenie, że bez problemu uniosłaby dodatkowo Faustina wraz z jego plecakiem.
Z kolei Julian...
Kurt otworzył szeroko oczy. Drugi Chórzysta wyglądał, jakby szykował sie na spacer do parku, a nie wycieczkę w góry.
- Gdzie twój plecak, Julianie? - spytał.

Zapowiedź odjazdu pociągu przebiła się przez podniesione głosy dyskutujących.
- Może tak wsiądziecie do pociągu, zanim ruszy bez was - powiedział do Julii i Faustina. - Tam jest wolny przedział - wskazał ręką.
Prawdę mówić nie wierzył, że ta dwójka wsiądzie do tego samego przedziału.
Odwrócił się do żony Andreasa.
- Proszę się nimi nie przejmować - powiedział z uśmiechem. - Oni tak zawsze. Podobno kto się czubi...
Miał tylko nadzieję, że jego brak wiary w słuszność tego powiedzenia nie ujawni się w tonie jego wypowiedzi.
- Do widzenia - uśmiechnął się ponownie. - Miło mi było panią poznać. Do zobaczenia, Klausie.
Wyciągnął rękę do chłopca, a ten, po chwili zastanowienia, podał mu swoją małą łapkę.
- Andreasie... - Kurt obrócił sie do Eutanatosa. - Za trzy minuty ruszamy.

Nie chcąc przeszkadzać w pożegnaniu wsiadł do pociągu.
Zamierzał znaleźć przedział Julii. Zdecydowanie wolał jej towarzystwo...
Chociaż... Tę godzinę jazdy mógł się przemęczyć nawet siedząc obok nawiedzonego Chórzysty.

Na szczęście obok Julii było wolne miejsce. Kurt wrzucił plecak na półkę i usiadł obok Verbeny.
- Poczęstujesz się landrynką? - spytał. - Wiśniową?
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 24-06-2008 o 23:07.
Kerm jest offline