Z braku jakiejś żywszej reakcji obecnych, dwaj anarchiści weszli do motelu i zrzucili swoje bagaże w kącie. Chris obrzucił fachowym okiem ściany i sufit motelu. Mimo pozornej ruiny, wydawało się, że sam budynek jest w dobrym stanie. Dośc dobrym, by zostać tu na kilka dni.
-To co, Leon, zostajemy tu na trochę? W zasadzie nigdzie już nam się nie spieszy, a tutaj może nawet to towarzystwo da się jakoś bardziej zrozuszać- powiedział na ucho towarzyszowi, tak żeby inni nie słyszeli.
-Jasne, czemu nie. Reszta nie wygląda groźnie- rozwalił się obok plecaków, położył się karabin na kolanach i zaczął grzebać w bagażach w poszukiwaniu prowiantu.
Przegryźli po jednym sucharze, po czym Chris zostawił przyjaciela z bagażami i ruszył na krótkie zwiedzanie nowego lokum. Buszował przez jakiś czas po pokojach, sprawdzając, czy gdzieś nie ma większych zniszczeń, które nadają się do zamieszkania, jak mają się łóżka, co zostało z kuchni i łazienki. Nie spodziewał się wiele, ale sprawdzić nie zaszkodzi.
Gdy wrócił do zgromadzonych, była tam już jedna nowa postać. Typ w garniturze, ale nie jakiś biznesmen, raczej typ artysty- elegancika. Cwaniaczek, jednym słowem. I nawijał już coś dziwnego. Po angielsku, więc prawdopodobnie wszyscy rozumieli. Nowo przybyły mocno różnił się od zobojętniałej reszty. Chris zatrzymał się, słuchając z pewnym zdziwieniem. Gdy usłyszał propozycję spalenia motelu, spojrzał zaniepokojony na Leona. I faktycznie, ten trzymał już pewnie karabin, i podnosił się na nogi, żeby w razie czego ostatecznie powstrzymać podpalacza. Na szczęście szybciej zareagował ksiądz.
-Niezła gadka, widać, że ksiądz niegłupi. Pytanie, czy to zadziała- pomyślał, po czym ruszył do zgromadzonych.
-Panowie, apelowałbym o o niepalenie tego budynku. Domyślam się, że wszyscy tu jesteśmy przypadkowymi przechodniami- mówił spokojnym tonem z szeroko rozłożonymi rękami - No, uchodźcami. Nie wiem, jak wy, ale ja i mój przyjaciel mamy zamiar tu na trochę zostać, więc, po pierwsze, pierwszy, który spróbuje podłożyć ogień, oberwie- nie zabrzmiało to przekonująco, Chris nigdy nie preferował przemocy. Dla podkreślenia słów zdeptał rzuconego przez artystę peta- A po drugie, jeśli ktoś jeszcze chce tu zostać, proponuję trochę to ogarnąć. Załatać pare dziur i zaprowadzić ogólny porządek. Co wy na to? |