Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2008, 17:41   #12
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Narracja
Tak więc zebraliście się wszyscy w tej ruinie na środku niczego. Gdzieś między dwoma niegdyś wielkimi centrami cywilizacji. No… może nie cywilizacji, ale na pewno Europy. Budynek był w złym stanie jednak, jak na panujące warunki, idealny. Drzwi nie było, większości okien też. Zaraz przy wejściu, po lewej stronie znajdowała się lada, która kiedyś musiała służyć jako recepcja. Za nią kilka półek, a w ścianie, sejf z wyłamanymi drzwiczkami świecił pustką. Ktoś musiał obrabować miejsce wtedy, kiedy pieniądze miały jeszcze jakąś wartość. Po drugiej stronie drzwi leżały resztki identycznej lady i sterta potłuczonego szkła. Tam musiano serwować drinki. Widocznie pierwsza sala pełniła też rolę jadalni. Na podłodze walały się różne graty i pozostałości po meblach, głównie stolikach spośród których część była nadpalona. Prawdę mówiąc ostał się tylko ten, przy którym usiadł ksiądz i kilka krzeseł. Pod przeciwną do wejścia ścianą znajdowały się schodki. nie były zabudowane. Pod nimi stało kilka kartonów i skrzynka po piwie. Niestety w środku miała jedynie kilka potłuczonych butelek po coca coli. Obok schodków wejście do kuchni. Pierwsze co rzucało się w niej w oczy, to kolejna dziura w ścianie. Tym razem na wylot. Przynajmniej zapewniała jako taki przewiew powietrza, co ważne, bo ze zlewu unosił się odór rozkładającego ciała. Kot, kolejna ofiara klęski, która dotknęła glob. Odczuli ją wszyscy, dlaczego więc miałaby oszczędzić właśnie tego małego zwierzaka? O dziwo zachowała się lodówka. Obleczona łańcuchem i zatrzaśnięta kłódką, z wgniecionymi, zaklinowanymi drzwiczkami, jakby ktoś próbował rozbić łańcuch łomem, ale jednak lodówka. Kilka gratów, poniszczone sprzętu kuchenne i wszystko.


Na górze prosty korytarz z trzema drzwiami po każdej ze stron i jednymi na jego końcu.
Pierwsze drzwi po lewej były zamknięte. Następne znajdowały się tuż obok, więc nie mogło to być coś dużo większego od schowka na miotły.
Pierwsze drzwi po prawej prowadziły do łazienki. Mała klitka z wyrwanym sedesem, potłuczonym zlewem i resztkami kabiny prysznicowej.
Kolejne drzwi po obu stronach prowadziły do pokoi. W każdym dwie wersalki, półeczki, dwa krzesła i po stoliczku. Oczywiście w najróżniejszym stanie. Jeśli nie liczyć kilku sterczących sprężyn i jednego gnijącego obicia, zapowiadało się całkiem dobrze.
Ostatnie drzwi również prowadziły do pokoju mieszkalnego. Jednak większego, dla bogatszego gościa. Taki miejscowy odpowiednik apartamentu.


W kącie butelka piwa. Do połowy pusta, chociaż teraz zdecydowanie lepiej brzmiałoby: do połowy pełna. Łóżko pewnie ktoś wywalił przez okno. To by tłumaczyło brak jednego z nich. Na podłodze kilka dość świeżych niedopałków po papierosach. Komuś się powodziło, psia krew. Starczyłoby tego na jeszcze kilka zaciągnięć. Typowy człowiek wsysał teraz papierosa niemal z filtrem. Nie to co tu.

Ogółem budynek można określić jednym słowem: splądrowany. I żeby to raz... Plądrowano go wielokrotnie i zawzięcie. Wraz ze zmianą potrzeb zabierano coraz mniej wartościowe rzeczy. Na szczęście nikt nie skupywał teraz gruzu, bo nie starczyłoby nawet tych kilku ścian, na przywitanie naszej grupy „rozbitków”.
 

Ostatnio edytowane przez Keth : 26-06-2008 o 18:12.
Keth jest offline