Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2008, 20:14   #11
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Goldrosen, Wielka Rada Lykeonu - środek nocy

Tym razem to pani potrzebuje pomocy…pani i cały ten świat. A ja przyszłam ją zaoferować. To wszystko co dzieje się obecnie z waszym światem będzie się nasilało coraz bardziej i bardziej, aż dojdzie do, dooo…oj miałam to słówko na końcu języka. Pan Kapelusznik je często ostatnio używał. A! Dojdzie do przesilenia, granice waszego świata pękną i może być nieciekawie.

Lodowa Róża pobladła, a życzliwy uśmiech zastygł na jej twarzy. Przez chwilę bez słowa wpatrywała się w dziewczynkę, rozważając różne możliwości. Nagle z zamyślenia wyrwał ją głos Alabastra:

-Hahaha chyba nie wierzycie w paplaninę tej smarkuli?! – Nie wytrzymał starszy mag. – Ona nawet nie wie, o czym mówi, bredzi od rzeczy i tyle. Mamy na głowie poważne problemy i nie mamy czasu zajmować się dziecięcym bajdurzeniem. Zje…- czarodziej nie dokończył, złapał się za klatkę piersiową i próbując złapać oddech osunął się na posadzkę.

Lorelei zerwała się na równe nogi i podbiegła do Obdarzonego. Byli przy nim już inni członkowie Rady. Wychudzony, szpakowaty mag błyskawicznie wyjął z sakiewki przy pasie kamień, który momentalnie rozjarzył się bladobłękitnym, fosforyzującym światłem. Drugą rękę położył na piersi Alabastra. Przepływ energii między kryształem mocy, a ciałem staruszka, był tak silny, że mężczyzna podrygiwał bezwiednie, wstrząsany ogromem potężnej magii życia. Po kilku sekundach kamień rozbłysnął mocniej i zgasł bezpowrotnie. Wyglądał teraz jak kryształowa skorupka, pusta w środku i przezroczysta. Zrobienie takiego pojemnika wymagało nie lada precyzji, czasu i umiejętności. Zwykle czerpanie z niego Mocy starcza na długie tygodnie. Szpakowaty chudzielec, Malvin, wykorzystał go jednak do bardzo potężnego zaklęcia, wymagającego potężnej dawki mocy naraz. To uratowało życie Alabastra, sprawiło, że potężna energia przepłynęła przez jego ciało, pobudzając serce i każdy narząd do pracy.

-Eh będzie żył stary głupiec. Czy to…czy to twoja sprawka?! – krzyknęła czarnowłosa Obdarzona nie zdołając ukryć oburzenia.

To oskarżenie zdecydowanie oburzyło Małą, która zrobiła obrażoną minkę i zwróciła się wprost do Lodowej Róży nie zwracając uwagi na pytanie drugiej kobiety.

-Jeżeli pójdziesz ze mną będziesz mogła uratować swój świat. Pan Kapelusznik zaprasza Cię na herbatkę. On wszystko pięknie wytłumaczy… - Powiedziała urażona i chcąc to podkreślić zadarła jeszcze buńczucznie główkę do góry.

Lorelei uspokajająco położyła dłoń na ramieniu czarnowłosej. Spojrzeniem i gestem powstrzymała również resztę Obdarzonych, którzy gotowi byli stanąć do walki nawet z małą dziewczynką. Gniew i nieufność miały przykryć ich strach i dezorientację. Lodowa Róża znała ich jednak dobrze. Ona również czuła to samo, ale najgorszą rzeczą w tym momencie było poddanie się emocjom i złe rozegranie sytuacji.

- Zabierzcie Alabastra do jego komnat. Musi teraz odpocząć i nabrać sił. Niech ktoś przy nim czuwa i jak tylko będzie się coś działo, poślijcie po Syriana. Jest jeszcze uczniem, ale jego zdolności medyczne przewyższają nasze razem wzięte. Na pewno pomoże.

- Co zamierzasz Lorelei? Wierzysz tej małej tak bez cienia wątpliwości? A jeśli to właśnie ona stoi za tym wszystkim i chce wciągnąć Cię w pułapkę, wyeliminować najpotężniejszą z nas? - Malvin nie dawał za wygraną.

- Przecież to zaproszenie na herbatkę - odpowiedziała Róża z uśmiechem na twarzy - Cóż złego może stać się na popołudniowej herbatce? Nie czekajcie na mnie i polegajcie na własnej mądrości i zdolnościach. Jak tylko będę mogła, skontaktuję się z Wami.

Wyciągnęła dłoń w stronę Małej i poprosiła, aby udała się razem z nią. Podążając korytarzami Lykeonu, pogrążonymi niemal w całkowitej ciemności, poruszała się automatycznie, zawierzając swoim instynktom. Zupełnie wyłączyła się z rzeczywistości i zatopiła we własnych myślach. Tak naprawdę nie była ani trochę pewna co do swoich decyzji. Dla potężnego maga przybranie postaci małej, słodkiej dziewczynki, to nic trudnego. Dziecko może przyćmić czujność, kto bowiem spodziewa się niebezpieczeństwa ze strony kilkulatki? Lorelei nie miała złudzeń co do tego, że Lodowe Pustkowia to nie jedyny świat we wszechświecie, a Obdarzeni nie są najpotężniejszymi istotami. Jeśli jednak ta dziewczynka może być kimś tak wielkim, że bez problemu podróżuje między światami i przebija się przez wszystkie bariery Lykeonu, to po co miałaby udawać, że jest bezbronną dzieciną? Nie musiałaby niczego udawać, jeśli mogłaby zmieść Lykeon z powierzchni ziemi. Jeśli jednak nie jest aż tak potężna, z pewnością nie igrałaby z losem, nie lekceważyłaby wroga i ostentacyjnie nie pojawiała się w środku szkoły. Użyłaby podstępu bardziej wiarygodnego, aby nie sprowadzać na siebie żadnych wątpliwości, jeśli naprawdę chciałaby ich oszukać. A zatem może po prostu mówi prawdę?

Nagle poczuła, że ktoś ciągnie ją za rękę. Ocknęła się zupełnie tak, jakby obudziła się ze snu. No tak - od kilku dni nie odpoczywała. Może przy pomocy magii zmusić swoje ciało do działania, ale jej umysł będzie się coraz częściej wyłączał, pogrążał w stanie czuwania.
Zorientowała się, że stoi pośrodku pomieszczenia, a dziewczynka potrząsa jej dłonią:

- Proszę pani, tu jest ciemno. Dlaczego stoimy tu już tak długo?

- Przepraszam, to moja wina - Lorelei poruszyła dłonią, a w powietrzu zawirowało delikatne zaklęcie; pomieszczenie natychmiast rozjaśniło się światłem - Jesteśmy w mojej komnacie.

- Jeśli pozwolisz, zabiorę kilka rzeczy, a potem będziemy mogły wyruszyć. Opowiesz mi coś więcej o panu Kapeluszniku? Albo o sobie? Z jakiego świata pochodzicie? Dlaczego mój świat jest w niebezpieczeństwie i skąd o tym wiecie?

Lodowa Róża słuchając słów Karolinki, szykowała się do podróży. Zawsze wychodziła z założenia, że jeśli już gdzieś się uda, to nigdy nie wiadomo gdzie wyląduje i jak długo będzie to trwało. Dlatego zawsze zabierała ze sobą swoją torbę, a w niej najpotrzebniejsze rzeczy.
Do średniej wielkości sakwy zaczęła wrzucać co miała pod ręką - ubrania, kryształy wypełnione Mocą, sztylet, różne przydatne osobiste drobiazgi, swój dziennik, przybory do pisania... Zauważyła, że Karolinka przygląda się z ciekawością, jak przedmioty znikają we wnętrzu torby, a ta wygląda na lekką i zupełnie pustą.

- Podoba Ci się? To nie jest zwykła sakwa. Jest magiczna. Sama ją zrobiłam - powiedziała z dumą, tak jak mają w zwyczaju chwalić się między sobą dzieciaki - Gdy zaczęłam, miałam chyba tyle lat, co Ty. Inni śmiali się ze mnie i nie wierzyli, że takiemu dzieciakowi uda się zrobić magiczny przedmiot. Szyłam ją nocami, ale samo wyszywanie tutaj nie wystarczało. Każdą nić i każdy skrawek materiału musiałam napełnić Mocą, tak jak napełnia się kryształy. A przecież materiał nie ma struktury kryształu, Moc nie ima się wszystkiego. Często musiałam rozpruwać to, co już uszyłam i zaczynać od nowa. Robiłam ją przez cały okres studiów, tu w Lykeonie. I udało się. Gdy inni zobaczyli, że to jest możliwe, natychmiast próbowali zrobić sobie takie same. Dzisiaj takie torby są u nas bardzo popularne - uśmiechnęła się do swoich wspomnień - Wierzę, że jeśli bardzo się czegoś pragnie i wystarczająco uporczywie się do tego dąży, musi się udać. Dlatego na pewno ocalimy Lodowe Pustkowia. Na pewno podróże między światami są możliwe. A przed nami jeszcze tak wiele rzeczy do odkrycia, o których nie śniło się żadnemu Obdarzonemu!

Oczy Lorelei błyszczały niesamowitym blaskiem wiary i pewności. Nie wiedziała co ją czeka, ale nigdy nie cofała się przed nieznanym, nigdy nie uciekała, gdy należało stanąć w obronie świata i ludzi, których kochała nade wszystko. I tym razem była gotowa zmierzyć się z każdym niebezpieczeństwem i zrobić wszystko, by jeszcze raz nad Lodowymi Pustkowiami wstał świt pokoju i bezpieczeństwa.

- Możemy ruszać, Karolinko. Jestem gotowa.


 

Ostatnio edytowane przez Milly : 26-06-2008 o 20:36.
Milly jest offline