Była wkurwiana... jak dawno... Nie! Jak nigdy!
Po raz pierwszy czuła u siebie taki poziom agresji. Gdyby nie
Kornelia , mogłaby skoczyć z pazurami do oczu któregoś kibola i... ucieszyłaby się, jakby udało jej się wydrapać te głupawe gałki oczne.
„
Ciekawe czy tak się da paznokciami? Pewnie z tipsami byłoby łatwiej... Jacyś barbarzyńcy - z tego co pamiętam - jednak to robili, a potem na znak dominacji zjadali oczy przy swojej ofierze. Tylko po co? Przecież tego nie widziała, a po odgłosie ciamkania raczej trudno poznać, co kto wsuwa...”
Gdy wyskoczyły z autobusu, a
Nela podeszła gadać z jakimś dzieciakiem,
Mira stanęła kawałek dalej. Nie słyszała o czym mówili. Właściwie jej to nie obchodziło. Odczuwała zbyt wielki głód nikotyny. Dałaby teraz wszystko za papierosa! Na szczęście jakiś zawieruszył się w kieszeni spodni. Wygnieciony jak nieszczęście, ale był! Teraz jeszcze zapalniczka...
Mirela nerwowo obmacywała się po bokach i pupie, próbując wyczuć palcami znajomy kształt.
„Jest! A nie, to komórka... kurna... o, jest!”
Ta chwila, ten moment, gdy pierwszy raz się zaciągała... Zupełnie jak na reklamie MasterCard – bezcenne.
Wolnym krokiem, delektując się każdym zaciągnięciem, kobieta podeszła do współlokatorki. Spojrzała na nią z uwagą. Coś było nie tak. Ta bowiem trzęsła się i patrzyła na blok ze strachem.
- Kurwa – szepnęła z rezygnacją
Kornelia –
To jakiś obłęd Mirela. Naprawdę chcemy tam wracać? - zaczęła zawzięcie obgryzać paznokieć.
Kolejny wdech. Cudownie... było jej cudownie wszystko jedno.
Wzruszyła ramionami.
- A mamy inną opcję? Nie będę siedzieć na wycieraczce własnego mieszkania ze strachu przed martwym dziadem...em. – przypomniała sobie kim „martwy dziad” jest dla
Korneli –
Wybacz... - W porządku.
Lecz nie było w porządku. Dziewczyna wciąż drżała na całym ciele i gryzła paznokcie niemalże do krwi.
Mirela zaciągnęła się jeszcze raz, po czym przekazała papierosa koleżance.
-
Masz, ostatni. Trzeba kupić fajki i w ogóle zakupy zrobić. Idziemy do Tesco?
Starała się przywrócić dziewczynie jako taką równowagę. Musiały przecież się trzymać, bo najgorsze - jak to bywa w filmach – miało przyjść dopiero wraz z nadejściem nocy.