Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2008, 20:19   #1
Kolmyr
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
[Storytelling]Mrok...

MROK



Hope
Jak się okazało łączenie interesów z przyjemnością nie jest dobrym pomysłem, zwłaszcza w przypadku gdy w grę wchodzi handel narkotykami. Wiedziałeś że wkrótce przyjdzie Ci zapłacić za popełnione błędy dlatego musiałeś uciekać... Słuszna decyzja zwłaszcza że tuż po opuszczeniu domu odwiedzili go ludzie PJ-a. Teraz musiałeś zacząć wszystko od nowa... Odwyk w Bilings a potem do Martiego Twojego starego znajomego... Taki był plan... Prosty i wyjątkowo klarowny... Co mogłoby pójść źle???

Powoli otworzyłeś oczy. Z początku wszystko wydawało się rozmyte ale szybko obraz się wyostrzył. Nad Tobą znajdowały się drewniane deski stropowe jakiejś altany czy szopy. Rozejrzałeś się wciąż trochę nieprzytomnie na boki i zobaczyłeś że faktycznie jest to altanka do tego dość stara. Farba odłaziła z drewna płatami a jedna ściana była ekstremalnie wychylona na zewnątrz. Poczułeś chłodny podmuch wiatru na twarzy. Przetarłeś oczy i znów się rozejrzałeś wciąż leżąc na drewnianej podłodze. A jednak nie był to sen czy efekt po narkotykowych halucynacji jak z początku myślałeś. Gdzie więc do ciężkiej cholery byłeś?! Podniosłeś się powoli. Samochodu nie było nigdzie widać a Ty sam poza głodem narkotykowym nie czułeś się właściwie najgorzej, wątpiłeś więc w to że mogłeś trafić tu w wyniku wypadku samochodowego, zresztą do cholery powinieneś pamiętać lot przez przednią szybę do jakiejś zasranej altanki. Tymczasem ostatnie co pamiętałeś to to ze spokojnie jechałeś sobie szosą a w tle leciał jakiś kawałek Presleya... I co potem? Nic. Pustka. Jakby urwał Ci się film. Przejrzałeś kieszenie. Spluwa byłą na miejscu podobnie jak noże, pocket pc, trzysta dolców na podróż i ipod. Niestety reszta forsy była w samochodzie podobnie jak naboje do Twojego gnata... No ale zawsze miałeś magazynek napełniony do połowy... Ale zaraz... Skoro to wszystko zostało w samochodzie to skąd w kieszeniach kurtki wzięła się kokaina, którą schowałeś pod fotelem? Może coś Ci się popierdoliło? Nie niemożliwe nigdy nie upchałbyś całego towaru po kieszeniach! Bardziej wkurwiony niż wystraszony wyszedłeś z altanki. Gęsta mgła wokoło nie pozwalała zobaczyć niczego co znajdowało się w odległości większej niż 2 metry. Zerknąłeś w kierunku miejsca swego przebudzenia i oto kolejna niespodzianka... Wokoło drewnianej budowli ktoś ułożył stos z suchych gałęzi... To było cholerne ognisko!!! Co to kurwa ma znaczyć? Ktoś chciał Cię spalić żywcem? Ludzie PJ-a Cię dorwali? Nie na pewno nie... Przecież zabraliby Ci broń i związali... Jednego byłeś pewny. Trzeba było stamtąd spieprzać i to jak najszybciej...


Alex
Podróż nad morze. Idealna okazja na... "naprostowanie" niektórych spraw... Wyjaśnienie wszystkiego bratu, odnowienie kontaktów z córką i ostateczny powrót na "właściwy tor" twego popapranego życia... Droga była pusta więc jechało sie dość spokojnie. Matthew spał na tylnim siedzeniu. Niech śpi pomyślałeś, w końcu i tak nie zamierzałeś przeprowadzać z nim rozmowy w samochodzie... Nie tu trzeba lepszego momentu. Jechaliście tak obaj aż nagle...

Podniosłeś powieki i niemalże natychmiast zerwałeś się na równe nogi. Nie miałeś pojęcia co się stało, gdzie jesteś, czy jak się tu znalazłeś a co najważniejsze gdzie był Twój brat???. Sięgnąłeś po broń i nerwowo zacząłeś się obracać w koło szukając ewentualnego przeciwnika. Sala była jednak pusta. Dopiero teraz gdy nieco się uspokoiłeś rozpoznałeś miejsce jako kręgielnie. Siedem miejsc do gry i wielki napis "Bowlling!!!" dobitnie to potwierdzały. Stoły z tyłu sali pozostawione były w nieładzie. Część z nich była powywracana tak jakby goście opuścili lokal w pośpiechu. Podobnie na torach panował nieporządek. Kule leżały między miejscem wyrzutu a kręglami, jakby zatrzymane w trakcie swej drogi. Jarzeniówka przed Tobą mrugała nerwowo podkreślając dziwaczny klimat tego miejsca. Naglę Twoją uwagę przykuło coś cholernie niepokojącego... Na Ścianie na lewo widniała plama krwi sporych rozmiarów. Do tego ciągnął się od niej ślad jakby ofiara została przeciągnięta po ścianie aż do drzwi prowadzących na zaplecze, które w tej chwili pozostawały zamknięte. Co gorsze krew na ścianie nie była skrzepnięta... Ba wyglądało to tak jakby plama powstała kilka minut temu... Narastał w Tobie niepokój... Gdzie był Matthew? Adrenalina zaczęła buzować Ci w żyłach gdy z tym pytaniem w głowie przyglądałeś się krwi...


Matthew
Udawałeś że śpisz na tylnim siedzeniu. Może i pozbierałeś się z nałogu ale jednak trudne pytania, których spodziewałeś się od brata jakoś Cię niepokoiły. Niechciałeś do tego wracać nawet w rozmowie. I ta przeklęta obawa że Alex Ci nie ufa i dlatego zabrał Cię ze sobą. W końcu naprawdę udało Ci się zasnąć po to tylko by mieć niezbyt miłe przebudzenie...

Otwarcie oczu jakby nic nie dało. Wciąż miałeś czarno przed oczyma. Dopiero po chwili zorientowałeś się że to nie czerń lecz brąz. Sufit i ściany korytarza w którym się znajdowałeś były niemal całkowicie pokryte grzybem w tym jakże pięknym kolorze... Podniosłeś się powoli. Żarówka na końcu korytarza dawała nikłe światło przez zabrudzony klosz. Wytężyłeś wzrok i rozejrzałeś sie dokładnie dokoła. Był to prosty korytarz w jakiejś kamienicy. Dwoje drzwi na lewo, dwoje na prawo, schody na jednym końcu i... okno na drugim... szczelnie zabite deskami... Gdzie byłeś u licha i jak się tu znalazłeś??? To zabite deskami okno wydawało się nie wróżyć niczego dobrego... Gdzie był Twój brat ? Czy nic mu się nie stało? Sytuacja naprawdę nie sprzyjała optymizmowi. Odruchowo włożyłeś ręce do kieszeni. Wszystkie podręczne rzeczy były na miejscu. I nawet coś więcej mały woreczek z białym proszkiem, jak się okazało po wyciągnięciu zawiniątka z kieszeni, Była to kokaina, poznałeś od razu. Tylko skąd wzięła się w Twojej kieszeni? Nagle z pokoju na lewo od okna dobiegło Cię ciche skrzypnięcie. Jakby ktoś tam był... Może to Alex??? A jeśli nie on to kto??? Włosy stanęły Ci dęba...
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline