Nie miałem ochoty na tę rozmowę. Bałem się jej, chociaż wiedziałem, że jest nieunikniona. Ale chciałem jak najbardziej odwlec ją w czasie i pewnie dlatego usiadłem na tylnym siedzeniu.
Niebo, zasnute ciemnymi chmurami, nie przepuszczało zbyt wiele promieni słonecznych. Niedługo po tym, jak wyjechaliśmy za miasto, spadły pierwsze krople. Monotonne bębnienie deszczu o szyby i dach samochodu, odgłos pracujących wycieraczek, szum zza okna i cicha ballada rockowa puszczana przez jedną ze stacji radiowych umożliwiłyby mi zaśnięcie w zadziwiająco krótkim czasie. Lecz nie tym razem. Pozostało mi tylko udawać, że śpię.
Nagle zauważyłem, że wszystko ucichło. A może jednak przysnąłem? Otworzyłem oczy. Albo ich nie otworzyłem. Ciągle ogarniała mnie ciemność. Wytężywszy wzrok, dostrzegłem zarysy ścian, drzwi, rozejrzawszy się, stwierdziłem, że znajduję się w korytarzu jakiejś kamienicy, a na dodatek nie wiem, gdzie jestem. Gdzieś, na drugim końcu pomieszczenia, znajdowało się źródło nikłego światła. Powoli dźwignąłem się na nogi i jak głupi owad ruszyłem w stronę światła. Odruchowo moje dłonie powędrowały najpierw do jednej, potem do drugiej, a na końcu do trzeciej kieszeni spodni.
- Klucze... komórka... MP4... - zamarłem, moje palce natknęły się na małą foliową torebkę. Wyjąłem małe zawiniątko. Ze zgrozą stwierdziłem, że trzymam w dłoni narkotyk. Zahipnotyzowany wpatrywałem się w biały proszek.
- Co do ku.. skąd się to... - nie miałem pojęcia co powiedzieć, myśleć. Miałem ochotę wyrzucić, cisnąć przedmiot na drugi koniec korytarza, czułem, że tak trzeba. A jednak nie mogłem.
Fala gorąca przelała się przez mój kark, gdy usłyszałem skrzypnięcie, jakby ktoś skradał się i niepewnie stanął na jednej z desek. Odruchowo, nawet tego nie zauważywszy, schowałem folię z powrotem do kieszeni.
- Al..? - urwałem w połowie. Sięgnąłem po nóż, żałując, że nie sprawiłem sobie lepszej broni. - Latarka też by się przydała - mruknąłem sam do siebie, myśląc o walizce, która została w bagażniku samochodu Alexa. Powoli, uważając, by i mi nie zaskrzypiała podłoga, podszedłem do drzwi. Gwałtownym kopniakiem, wkładając w to całe swoje ciało, otworzyłem drzwi i zaraz odskoczyłem, jednocześnie wykonując pchnięcie nożem, na wypadek, gdyby ze środka jednak miał wyskoczyć jakiś szaleniec.
__________________ . |