Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2008, 21:36   #2
Baranio
 
Reputacja: 1 Baranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znany
Nie miałem ochoty na tę rozmowę. Bałem się jej, chociaż wiedziałem, że jest nieunikniona. Ale chciałem jak najbardziej odwlec ją w czasie i pewnie dlatego usiadłem na tylnym siedzeniu.
Niebo, zasnute ciemnymi chmurami, nie przepuszczało zbyt wiele promieni słonecznych. Niedługo po tym, jak wyjechaliśmy za miasto, spadły pierwsze krople. Monotonne bębnienie deszczu o szyby i dach samochodu, odgłos pracujących wycieraczek, szum zza okna i cicha ballada rockowa puszczana przez jedną ze stacji radiowych umożliwiłyby mi zaśnięcie w zadziwiająco krótkim czasie. Lecz nie tym razem. Pozostało mi tylko udawać, że śpię.
Nagle zauważyłem, że wszystko ucichło. A może jednak przysnąłem? Otworzyłem oczy. Albo ich nie otworzyłem. Ciągle ogarniała mnie ciemność. Wytężywszy wzrok, dostrzegłem zarysy ścian, drzwi, rozejrzawszy się, stwierdziłem, że znajduję się w korytarzu jakiejś kamienicy, a na dodatek nie wiem, gdzie jestem. Gdzieś, na drugim końcu pomieszczenia, znajdowało się źródło nikłego światła. Powoli dźwignąłem się na nogi i jak głupi owad ruszyłem w stronę światła. Odruchowo moje dłonie powędrowały najpierw do jednej, potem do drugiej, a na końcu do trzeciej kieszeni spodni.
- Klucze... komórka... MP4... - zamarłem, moje palce natknęły się na małą foliową torebkę. Wyjąłem małe zawiniątko. Ze zgrozą stwierdziłem, że trzymam w dłoni narkotyk. Zahipnotyzowany wpatrywałem się w biały proszek.
- Co do ku.. skąd się to... - nie miałem pojęcia co powiedzieć, myśleć. Miałem ochotę wyrzucić, cisnąć przedmiot na drugi koniec korytarza, czułem, że tak trzeba. A jednak nie mogłem.
Fala gorąca przelała się przez mój kark, gdy usłyszałem skrzypnięcie, jakby ktoś skradał się i niepewnie stanął na jednej z desek. Odruchowo, nawet tego nie zauważywszy, schowałem folię z powrotem do kieszeni.
- Al..? - urwałem w połowie. Sięgnąłem po nóż, żałując, że nie sprawiłem sobie lepszej broni. - Latarka też by się przydała - mruknąłem sam do siebie, myśląc o walizce, która została w bagażniku samochodu Alexa. Powoli, uważając, by i mi nie zaskrzypiała podłoga, podszedłem do drzwi. Gwałtownym kopniakiem, wkładając w to całe swoje ciało, otworzyłem drzwi i zaraz odskoczyłem, jednocześnie wykonując pchnięcie nożem, na wypadek, gdyby ze środka jednak miał wyskoczyć jakiś szaleniec.
 
__________________
.
Baranio jest offline