Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2008, 00:35   #45
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
Ambu nie mógł oderwać się od telewizora. Nic dziwnego, że ludzie potrafili się uzależnić od tych migających obrazków. Nierealny świat fantazji ubrany w podkoloryzowane ramy normalnego szarego życia. Można tego prawie dotknąć. Każdy chce tego skosztować. A wzrok dla ludzi to przecież główny zmysł "doświadczania" czyli oglądając praktycznie stawali się bohaterami.

Ambu przechylił głowę i dotknął ekranu. Przeskoczyła iskra i kopnęła go leciutko w dłoń. Obraz lekko się zniekształcił pod wpływem palca, rozchodziła się od niego tęcza. Ciepły kineskop zdawał się wyginać do środka.

I nagle Morf fuknął, zjeżył się, boleśnie wbił pazury w nogę Ambu. Ten lekko nieprzytomnie spojrzał w kierunku okna. A tamten anioł, z łóżka zaraz koło okna, wyskoczył przez nie. Tak po prostu. Mówił coś. I ta myśl ponownie przyczepiła się Ambu jakby ją kto klejem posmarował.

Już nie mógł? Nie mógł czego? Wyrzutów sumienia, bólu, tych wszystkich kłębiących się myśli - jak węże w koszu, jak zamotane włóczki wełny, jak makaron na talerzu - których wcześniej nigdy tyle nie było, ograniczenia ludzkim ciałem, zagrożenia, szaleństwa - CZEGO NIE MÓGŁ?!

A potem ten drugi. Poszedł "szukać" - w umyśle Ambu słowo to wiło się obślizgle. Szukać? Ambu spojrzał z wyrzutem na Morfa.
- Kazałeś mi czekać, na co? Na to, żebym też wygłosił jakiś monolog w tym teatrzyku? - szczęka sama mu się zacisnęła. Głębia zielonego ślepia nagle zdała się groźna sama w sobie. Pazury głęboko wbite podkreślały przesłanie. "Nie waż się mnie zostawić". "Majaczę". Ambu schował twarz w dłoni, a potem szybko odrzucił włosy z twarzy.

Jeszcze to "Zdrowia, pieniędzy i pierwszy milion..." Co to? "Aniołek postanowił zamienić się w człowieka? Życzenia składa? Dobre sobie." Ambu uśmiechnął się półgębkiem. I nagle zaczął się śmiać. Najpierw cicho, pod nosem, złośliwie. Potem coraz głośniej i coraz bardziej histerycznie. Jak to musi żałośnie wyglądać! Pokój pełen potencjalnych samobójców! Pierwszy raz brzuch bolał go ze śmiechu. Czyli aniołom nie jest dane czuć?

Zamarł. Nie dane czuć? Ale przecież, przecież, przecież kochał Boga. Kochał? Usłyszał wtaczanie kolejnego łóżka do sali. A Formidiel? Mimowolnie przygarbił się zasłaniając sobą kota, jednak ten zaniepokojony wystawił łeb poza kurtkę i śledził uważnie lekarza. "A narzekałem na nieobecność służby zdrowia. Proszę! Znów się pojawiła. " Tak dwa zupełnie odmienne stany, a ta sama nazwa. Czy umiejętność porównywania jest grzeszna?

Ambu uśmiechnął się pod nosem cynicznie. "Dałeś mi O Panie, możliwość porównania, żeby się przekonać co wybiorę?" Morf postanowił obwąchać nowo przybyłych, a kiedy ten kot coś postanowi... Ambu puścił go, żeby nie mieć zbyt postrzępionych spodni i rozsiadł się wygodniej, na ile pozwalało stare, rozklekotane krzesło zapewne pamiętające początek świata. "Otrzymałem werdykt. Wybory świadczą same sobą: wybrałem jak człowiek, więc nie jestem niczym więcej niż miernym człowiekiem. Albo jestem aż miernym człowiekiem. Urocze."

- Nie mogłem spać. - rzucił od niechcenia spokojnym tonem. - Może mogę dostać jakąś gazetę, żeby nie budzić moich towarzyszy? - niestety nie udało mu się pozbawić dwóch ostatnich słów ironii. Sam zresztą nie wiedział skąd się ona brała. Może też "człowieczał"? Aż strach się bać.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein
Latilen jest offline