Po krótkiej konwersacji z Chrisem Max udał się na piętro, szukając jakiegoś w miarę porządnego pokoju. Niestety o żadnym nie można było tego powiedzieć, najbardziej jednak odpowiadał mu duży pokój z jednym łóżkiem i... jak to zgrabnie ujął Maximilian w swoich myślach, klimatyzacją. Łóżko wyglądało kiepsko, ale chociaż obicie nie było zgniłe, jak to miało miejsce w jednym z poprzednich pokoi. Max położył torbę w kącie i spróbował jakoś ogarnąć trochę swój apartament. Sprawdził stan nóg łóżka, powpychał sprężyny do środka, otrzepał trochę obicie. Usłyszał hałas więc wyszedł z pokoju i nasłuchiwał przez chwilę, ale w końcu odpuścił. Potem zabrał się za zamiatanie rozbitej szyby do "szybu klimatyzacyjnego". Nogą. Żałosne. Wszystko tu jest żałosne. Pokój, łóżko, ludzie, życie... Życie najbardziej. Jaki ma sens? W sumie, nigdy nie miało konkretnego sensu, ale chociaż bywało przyjemne. Na przykład jak grałem z ojcem w futbol. Grzało tak samo niemiłosiernie jak teraz, a my zasuwaliśmy za piłką godzinami. Albo jak pierwszy raz piłem z ojcem Old Canada Whisky z Coca - Colą na weselu Doroty. To było jakieś... siedem lat temu ? No, jakoś tak, miałem wtedy z piętnaście lat. - Max kopnął większy kawałek szkła w stronę okna. Albo jak pierwszy raz uwiodłem laskę. Aśkę. Wynająłem wtedy pokój w Holiday Inn. To było chyba jeszcze przed tym weselem... tak, na pewno tak, bo na weselu spałem z Alice, córką francuskiego dyplomaty, Nicolasa Le Brun, który był dobrym przyjacielem mojego ojca. Tak, był to dobre określenie - Max uśmiechnął się do swoich myśli. Jak Nicolas się o tym dowiedział, to już więcej nie grał w pokera z moim staruszkiem. W sumie bez sensu, była ode mnie starsza o rok, mogłem nawet wkręcić, że mnie uwiodła. No dobra, o pół roku starsza, ale rocznikiem o rok. Alice urodziła się pod koniec grudnia, a ja w sierpniu. W sumie to zbliżają się moje urodziny. - rozmyślania Maxa przerwał hałas dobiegający z korytarza. Gdy wyszedł zorientował się, że ten szloch dochodzi zza zatrzaśniętych drzwi. Podszedł do nich i szarpnął za klamkę, ale nie puściła. No pewnie, co ja sobie myślałem - Back away from the doors - nie czekając zbytnio na odpowiedź rzucił jeszcze: - Odsuń się od drzwi - oraz po niemiecku: - Verlagern sich von die Doors! - wrzucając angielskie Doors do zdania, po czym potraktował drzwi z kopniaka.
Ostatnio edytowane przez Vincent : 30-06-2008 o 13:40.
|