Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2008, 16:01   #20
Vincent
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
O w mordę!... - tylko ta myśl, która pokazała się w umyśle Maximiliana nadawała się do zacytowania. Tysiące paskudnych przekleństw mknęło w jego głowie jak po autostradzie Berlin - Paris, na której nigdy nie było ograniczenia prędkości. Nie był przyzwyczajony do takiego widoku. Po plecach chłopaka przeszedł dreszcz. Dopiero po chwili doszedł do wniosku, że musi coś powiedzieć, coś zrobić, ale nie zaczął mówić od razu. Skupił się na tonie swojego głosu, musiał brzmieć spokojnie i rzeczowo, dlatego zwlekał z pierwszymi słowami próbując go opanować. Niezależnie od tego, co powiem, ton głosu musi brzmieć przyjaźnie. To ważniejsze od słów. Zaczął po angielsku, mając nadzieję, że zrozumie.

Nawet jak nie zna angielskiego, to uzna to za normalne. Po angielsku można mówić do każdego, jak nie znasz języka, którym możesz się porozumieć z innym człowiekiem, najlepiej mów po angielsku wspierając się mową ciała.

- Ty... twoje dziecko, wszystko z nim w porządku ? - chłopak wskazał palcem dziecko, starając się odwrócić uwagę od siebie i zrobił niewielki krok w jej stronę

- Spokojnie. Wszystko będzie OK, obiecuję. Zawiązałaś pępowinę?

Max średnio się na tym znał, ale wiedział, że pępowinę należy przeciąć a potem zawiązać. Sam nie wiedział do końca jak, ale miał wątpliwości, czy ta małolata zrobi to lepiej, niż on... a nawet jak wie, to czy zrobiła to, co należy?

- Nie ściskaj go tak mocno, możesz mu zrobić krzywdę, nie chcesz tego, prawda? - powiedział patrząc jej w oczy. Skinął delikatnie głową i zrobił krok do przodu.

- Pomogę ci
- powiedział szczerze Max. Wiedział, że ten dzieciak... tych dwoje dzieciaków będzie stanowiło problem, ale nie przywykł do takiego widoku, nie mógł przejść obojętnie. Pomoże im, przynajmniej się postara. To, że jacyś kolesie zaczepiają go, atakują nożami - standard. Kradzieże, bójki - standard. Ale to... to jest... - niewiele brakowało, a Max ponownie byłby na trasie Berlin-Paris, ale inna myśl zepchnęła go na boczną drogę szybkiego ruchu.

Siniaki. Gówniara. Zamknięte drzwi. Pety. Łóżko wyrzucone przez okno... On tu może wrócić. Będzie miał broń? Co zrobi, jak zobaczy intruzów? - pomyślał, jednak powstrzymał się przed zadaniem pytania nastolatce.

Później, jak trochę ochłonie. Jak zyska zaufanie. Mam tylko nadzieję, że nie przyjdzie tu ten "showman" i nie zacznie się wydzierać. Widok hipisów też nie będzie jej w smak, ale może chociaż będą się zachowywali normalnie... jak dorośli... - rozmyślał lekko przybity, ale po chwili humor mu się trochę poprawił. Ksiądz! Ksiądz! Mamy księdza i to całkiem kumatego. Nieźle poradził sobie z tym marnym artystą, który chciał spalić ten pensjonacik. Ksiądz na pewno pomoże...
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 30-06-2008 o 16:06.
Vincent jest offline