Nie miał ochoty gadać z Azmaerem. Zresztą wcale nie miał ochoty gadać z kimkolwiek. Właśnie stracił swą piękną księżycówę. Ten tam potwór ją mu zeżarł.
-Że niby co to było pasztetowaaaaa?
Głos mu wiązł w gardle i nie wiedział co dalej ze sobą zrobić. Zresztą dość szybko opuścił lokal w zorganizowanym pośpiechu....
Gdy już doczłapali się na stancje i stolarza byli wszyscy. Wszyscy prócz jego wiernego topora. Głos Kejsi na pewien czas wyrwał go zadumy.
-Cieszę się i że Cię widzę. Chyba nie udało nam się uratować Veriona?
Opatrzyła ich, zajęła się nimi niczym anioł. W tym popapranym świecie gdzie demony były wszędzie można było liczyć na nią. Podczas opatrunku przeraźliwie trzeźwo opowiedział swoją przygodę a Artman.
-Nie nie jestem pijany. Nie po takiej ilości trunku. Chcieliśmy zrobić prezent Verionowi i na dodatek rozwiązać problem szerzącego się tu CHAOSU. Od świadków dowiedzieliśmy skąd się biorą problemy. Azmaer twór Astha się tu zaległ i nie zważa sobie na nic i robi co chce. Na dodatek na swych usługach ma wilkołaki? Albo jak to się tam nazywa. Podejrzewam że te wilki, które atakują ludzi czy stada też muszę mieć jakiś związek z nim.
-Udało się wam odnaleźć Trolla? Super! Przynajmniej Wam się udało. Pamiętasz nasze ustalenia w sprawie prywatnej. Może jeżeli byśmy zrobili coś by je zrealizować to pomogło by to Verionowo i Almanakch?
Idę poszukać jakiegoś oręża.
****
Smok i zamieszanie jakie wywołał nie podziałało wcale na Fungrihmm’a. Zgodnie z Barbakiem i Kejsi oraz resztą drużyny ruszył przed siebie. Miał dosyć tej bezczynności oraz tego że znów zawiódł siebie. Chciał zrobić coś głupiego i brzydkiego komuś byleby szybko! |