Po przeszukaniu Mike i zabraniu mu wszelkiej broni, amunicji i rzeczy potencjalnie niebezpiecznych usiedliście w pokoju. Mike, Niki i netrunner na sofie, Carl na fotelu, drugi solos staną oparty o ścianę. Zarówno solo jak i reporterka z racji zawodu w lepszym lub gorszym stopniu panowali nad sobą, po Rosjaninie było widać, że się denerwuje. Chwile milczenia przerwał Carl. -Wszyscy, no może po za Dymitrem mamy wspólny interes, zajebać skurwiela, który rozprowadza trefny towar. Jako, że nasz cel współpracuje z Petrochemem trzeba współpracować. Zakładam, że wszystkim taka opcja pasuje?
Zanim ktoś zdążył przytaknąć lub zaprzeczyć Carl kontynuował. -Ja wpadłem na taki pomysł. Nasza droga reporterka wejdzie do biura pod pretekstem zrobienia wywiadu czy nawet jako zwykła klientka, która chce się zorientować w usługach. W tym czasie my przygotujemy się do akcji a Dymitr będzie na tyle dobry, że oczywiście nie za darmo wyłączy nam kamery. Kiedy Kate wyjdzie my znając z grubsza wygląd pomieszczenia wejdziemy pozbędziemy się ochroniarzy i weźmiemy Artura żywcem.
Przez całą przemowę obserwował twarz Mike. -Uprzedzam Twoje pytanie, Rudemu się oberwało za Twoją dziewczynę.
I znowu chwila ciszy została przerwana przez telefon Mika. -Odbierz.
To Bob. -Słucham? -Witaj. Co do Twojej sprawy to dostałem pewne polecenie od Fischera, mam wziąć z Tonym trochę wolnego i pokręcić się koło Ciebie, na wszelki wypadek. Wzięliśmy też Twego kumpla Alexa. Właśnie rozmawiamy z braćmi jednego dzieciaka, który kręcił się wokół Beth.
Bob musiał krzyczeć bo, ktoś głośno domagał się postawienia. Nagle krzyki stały się jeszcze głośniejsze, jednak szybko się oddalały. -Kurwa. Wiedziałem, że rozmawianie i trzymanie jednocześnie kogoś za oknem nie jest dobrym pomysłem. Czekaj chwile.
Chyba odsunął słuchawkę od ust bo było go minimalnie gorzej słychać. -Alex złam mu palec. Palec kurwa nie całą rękę. Dobra zostaw, ja zaraz z nim pogadam.
Znowu odezwał się do Ciebie. -To gdzie się spotkamy i za ile? Okey, będziemy
Rozłączył się.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |