Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2008, 23:33   #81
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Cread wziął gorącą kąpiel i położył się spać. Miał tylko kilka godzin i musiał je wykorzystać. Przebrał się w piżamę i otulił szczelnie kocem. Przytulił do siebie księgę czarów, chcąc stłumić ból jaki odczuwał. Na próżno. Mimo odświeżenia się, wiercenia na łóżku i zamówienia kufla ciepłego mleka nie mógł zasnąć. Obrazy morderstwa wlewały się do jego duszy, uniemożliwiając odpoczynek. Błogi odpoczynek, który pozwoliłby mu o wszystkim zapomnieć, choć na chwilę. Zdesperowany, chwycił pióro i przelał swe myśli na papier, korzystając z ostatniej strony swojej księgi czarów.

14 Eleint 1374 roku wedle Rachuby Dolin
Wheloon, gospoda „Miodowe królestwo”
Późne popołudnie/Wieczór

Drogi Dzienniku
Boję się. Świątynia jest groźniejsza niż przypuszczałem. Miałem ją za bandę szaleńców, którzy chcą odprawić rytuał, którego sami nie rozumieją, a o którym ja mogłem tylko wygłaszać teorie. Ale to nie tylko kultyści. To mordercy. Zabili Galeda. Zabili go…
Zastanawiam się, czy dobrze postąpiłem. W sprawie zdobywania informacji, szczerości, planowania. Mogłem zatrzymać Lathandisa. Gdyby nie udał się w ten nieszczęsny zaułek, Galed by żył. Mogliśmy spić mordercę. Powiedziałby nam wszystko i w dodatku nic nie pamiętał. Zawsze brzydziłem się wywołaniami. Wywołaniami i nekromancją. Może gdybym miał w zanadrzu więcej wywołań, byłbym w stanie lepiej przysłużyć się przyjaciołom. Zawsze patrzyłem na „wojenne” szkoły magii z pogardą, wyższością. Tworzyłem teorie tłumaczące, czemu są gorsze, niższe. Może to tylko moje uprzedzenia? Może mogłem zniszczyć naszych wrogów?
Nie jestem nawet pewne, co planują kultyści. Nawet tego, czy czczą Talosa. To jedyna rozsądna hipoteza na tym poziomie wiedzy- resztę wykluczyłem. Może nie powinienem wyciągać zbyt szybko wniosków? Może brak podstawy do działań jest lepszą rzeczą niż opieranie się o niesprawdzone dane? Zawszę podchodzę do badań tak samo. Mozę to mnie zgubiło.
Wiesz dzienniku, czego się boję? Tego, że Galed mnie znienawidził. Nie powinienem czytać w jego myślach. Zraniłem go. Kiedy następnym razem się spotkaliśmy, walczył z tym łotrem. A ja stałem z tyłu, mając przy sobie tylko kij i magiczne pociski. Może nie powinienem się w to mieszać? Może za bardzo się angażuję? Wiem, że życie jest brutalne- podobno trzeba się przestać przejmować i wtedy ból mija. Ale czy to ludzkie? Czy to właściwe?
Chyba lepiej by było spalić tą świątynię. Albo pojechać do najbliższej, prawdziwej. Ale Galed by zrobił inaczej. On by osobiście pomścił swoich kompanów. Ja też powinienem. To sprawiedliwe, to słuszne.
Boję się. O siebie, o towarzyszy, o miasto.
Co jeszcze zrobią kultyści?
Co będę musiał zrobić, by ich powstrzymać?
Deneirze, sprzyjaj mi.


Po przelaniu swoich uczuć na papier magowi zrobiło się lżej na sercu. Położył się, i dalej ściskając w rękach swą księgę zaklęć, zapadł w sen. Litościwi bogowie odebrali mu dar marzeń sennych, by nic nie zakłócało krótkiej chwili odpoczynku.

Gdy się zbudził, Gryf spojrzał na świat z owej, lepszej perspektywy. Galed nie został zabity. Zginął jak bohaterowie opisywani w epickich dziełach. Walczył do ostatniej krwi za siebie, honor, swoich towarzyszy i miasto. Wszyscy mieszkańcy Wheloon są mu winni wdzięczność. Dzięki niemu choć na chwilę odsunął się mroczny cień krążący nad ludźmi. A obowiązkiem Creada, Lathandisa i Alkesha było sprawienie, by jego poświęcenie nie poszło na marne. Mają powstrzymać zło, opowiedzieć wszystkim o cenie, jaką zapłacił krasnolud za spokojny sen wszystkich. Mag nie wiedział, jakie bóstwo wyznawał towarzysz- wzniósł krótką modlitwę do Moradina, ale krasnoludy czczą go tak samo, jak magowie Mystrę. Niezależnie od tego, Gawryn poprzysiągł sobie, że dopilnuje, by w mieście została wzniesiona kaplica panteonu krasnoludzkiego pod wezwaniem Galeda męczennika. Nie pozwoli, by miasto zapomniało o swym herosie. Z któregokolwiek planu jego dusza patrzy na Toril, będzie z siebie dumna.

Z nową siłą mężczyzna zszedł na dół, by wyjaśnić towarzyszom szczegóły planu. Był prosty- pozbawiając go typowo creadowskich elementów, zakładał podanie się za grupę wiernych, którzy pragną być akolitami Mystry i odbyć święcenia kapłańskie. Tak jak to zaplanował Galed. Mag podkreślił ten fakt kilkukrotnie.

-Pozostaje tylko kwestia Galeda. Oficjalnie został zabity przez wrogów świątyni, gildie skrytobójców. Najpierw zabili przyjaciela Lanthandisa, potem podrzucili w jego domu gwiazdkę. Teraz…- głos zadrżał Gryfowi. Mimo to dokończył- teraz zabili Galeda. Nam dali spokój, byśmy mogli oskarżyć świątynię. Tylko ze „przyjrzeliśmy ich plan” i pójdziemy wszystko opowiedzieć arcykapłanowi. Jeśli to dobrze odegramy, to nie będą podejrzewać ludzi fanatycznie oddanych bóstwu o spiskowanie. Nasz żal dopełni obrazu- będą nieprzygotowani. Wtedy zaatakujemy i zemścimy się. Pomścimy Galeda.

Następnie udali się do świątyni. Przed wejściem stali strażnicy i jeden z kapłanów „Mystry”. Gawryn cały czas szedł z spuszczoną głową- jego plan nie zakładał czynnika ludzkiego. Gdyby rozgoryczony wygarnął kapłanom, co o nich myśli, wszystko by zepsuł. Dlatego powinni przemawiać inni. Przynajmniej do czasu, kiedy Cread będzie pewny, ze emocje go nie poniosą.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 28-07-2008 o 13:45.
Kaworu jest offline