Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2008, 17:24   #113
PonuryByk
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
Plutonowy Jacops nie spotkał na mostku kapitana. Był tam jedynie Komandor Selin upewniający się przy jednej z konsoli sterujących, że niebezpieczeństwo związane z czarną dziurą było już za nimi. Na wszystkich ekranach komputer wyświetlał już tylko pomiary z urządzeń mieszczących się w maszynowniach. Dzięki zabiegom przeprowadzonym przez Kamiensky'ego silniki sprawowały się całkiem nieźle.

Kamiensky tym czasem transportowany był pojazdem terenowym do ambulatorium. Leżał na obydwu jego siedzeniach. Na jego klatce piersiowej siedział pająkowaty robot. Razem z nimi do ambulatorium wybrali się również Max i Daniel. Chociaż Max nie była medykiem i problem zaczynał ją już przerastać, wolała być przekonana, że Kamiensky z tego wyjdzie. Obydwoje uczepili się tyłu pojazdu i jechali na stojąco. Kierował komputer. Jeep gnał szybko lecz ostrożnie głównym korytarzem drugiego poziomu. Stamtąd windą pojechali na poziom trzeci. Zatrzymali się przed samymi drzwiami do ambulatorium. Były otwarte - zarówno te pierwsze prowadzące do poczekalni, jak i drugie w głębi białego pokoju. W małym pokoiku stała wysoka szklana komora wypełniona cieczą stabilizującą. Na jej górze znajdowały się dwa białe tytanowe ramiona, które miały unieść nieprzytomnego Kamiensky'ego i zanurzyć go w cieczy.Pająkowaty robot zeskoczył z jego klatki piersiowej i pobiegł w stronę komory. Po specjalnie stworzonej do tego celu kratce wspiął się na górę pojemnika i wskoczył do środka. Zaczął podłączać okablowanie dostarczające tlen i farmaceutyki.
Pacjenta trzeba było przenieść jeszcze przez ten krótki fragment drogi pomiędzy wejściem do poczekalni a komorą stojącą w małym pokoiku.

Abram pośpieszył do ambulatorium na piechotę. Nie biegł jednak uważając, że jego dalsza pomoc w sprawie Matthew jest już zbyteczna. Pierwszej windy nie było, wezwał więc drugą. Ku jego zdziwieniu nie przyjechała. Światełko na guziku służącym do jej wezwania mrugnęło tylko raz i całkowicie zgasło.
 
PonuryByk jest offline