Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-06-2008, 00:47   #111
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Leżałem w ciemności, trzymając się zdrową ręką za zranione ramię. Czułem jak ciepła ciecz spływa mi po palcach, a potem na ziemię. Nie czułem bólu, ale bałem się spojrzeć na ranę.
Po chwili wszystko zaczęło być mniej wyraźne. Powoli wszystko przestawało mieć znaczenie. Ciągle słyszałem dźwięki wydawane przez oba silniki, ale jakby z oddali. Odpływałem. Krucjator się ode mnie oddalał. Robiło się coraz ciszej i coraz ciemniej.
Nagle usłyszałem, jakby z oddali czyjeś kroki. Poczułem czyjąś obecność w pobliżu. I nie był to robot, to była żywa istota. Ledwie usłyszałem słowa:
- Trzymaj się stary, wyjdziesz z tego.
Ktoś łapał mnie za ramię, ale ja już tego prawie nie czułem. Leżałem tak i gapiłem się bezwiednie w przestrzeń. Nie myślałem, po prostu przeżywałem wszystko jakbym oglądał jakiś film. Jakbym był z dala od tego wszystkiego. Jakby mnie to nie dotyczyło.
Potem zjawił się ktoś jeszcze. Ta druga osoba miała nieco inny, łagodniejszy głos, ale już nie słyszałem co mówiła. Powoli zapadałem w ciemność. Wydawało mi się jeszcze, że zjawił się ktoś trzeci, po czym widziałem już tylko czerń...

No cóż na razie powiedzmy że przytomności nie odzyskam, bo przez dwa tygodnie prawdopodobnie nie będę w stanie odpisać w sesji, także to nawet będzie wygodne.
 
Col Frost jest offline  
Stary 01-07-2008, 21:29   #112
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Matthew został przetransportowany ambulatorium. Powinienem się zameldować u dowódcy. Jednak w takim stanie. Cały we krwi w podartym ubraniu. Nie prezentował bym się zbyt dobrze. Wciąż w lekkim szoku wstałem z ziemi. Wszystko się zaczynało p******ć, tragedia. Zboczyliśmy z kursu, Matthew oberwał. Co jeszcze nas spotka. Wolnym krokiem udałem się do mojej kajuty. Z szafki wyciągnąłem czyste ubranie i ruszyłem pod prysznic. Woda powoli spływała po moim ciele. Było to tak przyjemne uczucie że niemalże udało mi się zapomnieć o kłopotach. Nagle poczułem ostry bul w klatce piersiowej. Zasłoniłem usta dłonią, zacząłem kaszleć. Na ręce zobaczyłem krew, tym razem swoją. Kolejny atak. Myślałem że kiedy wstawią mnie do zamrażarki to mi przejdzie, widać się myliłem. Nie warto nikogo kłopotać takim problemem, właściwie już do tego przywykłem. Czasem po prostu się dzieje. Medycy na ziemi nie znaleźli przyczyny, więc pewnie i tutaj się nie uda. Przepłukałem usta, wyplułem resztę krwi z ust. Ubrałem się w czyste ubranie. Jeszcze raz popatrzyłem na strzępy mojego munduru. Trzymanie go nie miało już sensu. Wyrzuciłem go do śmieci. Szybkim krokiem udałem się na mostek, gdzie jak miałem nadzieję znajduje się kapitan.
 
Mizuichi jest offline  
Stary 02-07-2008, 17:24   #113
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
Plutonowy Jacops nie spotkał na mostku kapitana. Był tam jedynie Komandor Selin upewniający się przy jednej z konsoli sterujących, że niebezpieczeństwo związane z czarną dziurą było już za nimi. Na wszystkich ekranach komputer wyświetlał już tylko pomiary z urządzeń mieszczących się w maszynowniach. Dzięki zabiegom przeprowadzonym przez Kamiensky'ego silniki sprawowały się całkiem nieźle.

Kamiensky tym czasem transportowany był pojazdem terenowym do ambulatorium. Leżał na obydwu jego siedzeniach. Na jego klatce piersiowej siedział pająkowaty robot. Razem z nimi do ambulatorium wybrali się również Max i Daniel. Chociaż Max nie była medykiem i problem zaczynał ją już przerastać, wolała być przekonana, że Kamiensky z tego wyjdzie. Obydwoje uczepili się tyłu pojazdu i jechali na stojąco. Kierował komputer. Jeep gnał szybko lecz ostrożnie głównym korytarzem drugiego poziomu. Stamtąd windą pojechali na poziom trzeci. Zatrzymali się przed samymi drzwiami do ambulatorium. Były otwarte - zarówno te pierwsze prowadzące do poczekalni, jak i drugie w głębi białego pokoju. W małym pokoiku stała wysoka szklana komora wypełniona cieczą stabilizującą. Na jej górze znajdowały się dwa białe tytanowe ramiona, które miały unieść nieprzytomnego Kamiensky'ego i zanurzyć go w cieczy.Pająkowaty robot zeskoczył z jego klatki piersiowej i pobiegł w stronę komory. Po specjalnie stworzonej do tego celu kratce wspiął się na górę pojemnika i wskoczył do środka. Zaczął podłączać okablowanie dostarczające tlen i farmaceutyki.
Pacjenta trzeba było przenieść jeszcze przez ten krótki fragment drogi pomiędzy wejściem do poczekalni a komorą stojącą w małym pokoiku.

Abram pośpieszył do ambulatorium na piechotę. Nie biegł jednak uważając, że jego dalsza pomoc w sprawie Matthew jest już zbyteczna. Pierwszej windy nie było, wezwał więc drugą. Ku jego zdziwieniu nie przyjechała. Światełko na guziku służącym do jej wezwania mrugnęło tylko raz i całkowicie zgasło.
 
PonuryByk jest offline  
Stary 02-07-2008, 17:53   #114
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Nie zastałem kapitana na mostku. Jest za to Komandor Selin. On również jest moim przełożonym. Podszedłem do konsoli przy której siedział komandor.
- Plutonowy Terry Jacops melduje się i prosi o wyznaczenie stosownych zadań - Teraz jedyną rzeczą jaką mogę zrobić jest pomoc w obowiązkach. Krucjator zszedł z wyznaczonego kursu. Nie wyglądało to zbyt dobrze - Na ziemi byłem pilotem, wprawdzie nie tak wielkich maszyn, jednak może będę się mógł do czegoś przydać
Czuje się naprawdę parszywie. Mam wrażenie nie powrót na prawidłowy kurs nie będzie łatwym zadaniem.
- Sir, chciałem jeszcze zapytać, za pozwoleniem, jak wygląda nasza obecna sytuacja, czy uda nam się wrócić na poprzedni kurs.
Nie wiem czemu przypomniałem sobie pewien stary film jaki kiedyś puścił mi ojciec. "Odyseja kosmiczna" czy jakąś tak. Mam cholerne wrażenie że znaleźliśmy się w podobnej sytuacji.
 
Mizuichi jest offline  
Stary 02-07-2008, 19:48   #115
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
Z ostatniego posta Mizuichi wynika, że Plutonowy Jacops nie został poinformowany o udanym przywróceniu właściwego kursu Krucjatora. To samo myślę można powiedzieć o reszcie załogi, nie licząc tylko Komandora Selina, bo to głównie on zajęty jest nawigacją. Ktoś powinien teraz uspokoić nieco załogę. Kapitan najwyraźniej o tym zapomniał i zajął się Kamiensky-m.

 
PonuryByk jest offline  
Stary 03-07-2008, 10:35   #116
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Spojrzałem na przyrządy nawigacyjne nie bacząc na piekło które rozgrywało się koło mnie. Taka była przypadłość okrętów - często zdarzały się na nich wszelakie wypadki. Sam nie raz miałem połamane żebra. Mostki okrętów wojennych również nie należą do najbezpieczniejszych, a pasy, którymi załoga powinna się przypinać, miały jakąś niezwykłą właściwość urywania się w najmniej odpowiednim momencie. Kamiensky i tak miał więc według mnie szczęście, że wypadek zdarzył mu się na tak zaawansowanym technologicznie okręcie.

Można to nazwać znieczulicą, ale w tej chwili niewiele mnie to obchodziło. Zresztą, oficer nie powinien się zajmować takimi duperelami; miałem ważniejsze sprawy na glowie - wprowadzałem okręt na wcześniejszy kurs. Poza tym, to nie pierwszy raz, kiedy pracowałem podczas wypadku. Na 'Artemis' mikrometeoryt przyrżnął w rufową baterię akumulatorów. Efekt? Cała rufowa sekcja zatruta, a ludzie w środku poparzeni. A tymczasem trzeba było wyprowadzić statek z Roju, który pojawił się niczym diabeł z pudełka.

Marynarze zresztą w większości liczyli się z takim ryzykiem. Pamiętam jak jeszcze na pokładzie "Hadesa" uczestniczyłem w akcji ratunkowej okrętu wojennego. "Gryphon", bo tak się nazywał poszkodowany, w wyniku wybuchu szyny energetycznej miał wyrwaną całą sterburtę, odrzucony stos, a podtrzymywanie życia działało na bateriach, których zapas nieuchronnie się kończył. O stratach w ludziach nie wspomnę - były ogromne. Zostałem wysłany w pierwszym rzucie z promami ewakuacyjnymi i... Zastałem załogę "Gryphona" stojącą w zbiórce w hangarze, śpiewającą "Always look on the bright side of life".

Dlatego nie przejąłem się w ogóle wypadkiem - raczej martwiło mnie, że prawie na pewno straciliśmy mechanika w chwili kiedy go potrzebowaliśmy. Jedyny plus był taki, że okręt gładko wszedł na poprawkę kursową.

-Łączność na cały okręt - odezwałem się - Uwaga załoga; "Krucjator" szczęśliwie dokonał poprawki kursowej. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Detale dotyczące kursu i hamowania podam na konferencji.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline  
Stary 03-07-2008, 23:06   #117
 
Manni's Avatar
 
Reputacja: 1 Manni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputacjęManni ma wspaniałą reputację
Max po wszystkich wypadkach pobladła strasznie, nerwy dały jej sie we znaki. Nie miała wcale opanowania do przeżywania takich rzeczy. "Nie jestem medykiem, nie jestem weterynarzem, czy oni w końcu zrozumieją, że jestem po prostu chemiczką!", wrzeszczała na wszystkich jedynie w myślach, na słowa nie miała siły. Max jest tylko zwykłą dziewczyną, a to co się dział ją przerastało. Nawet nie poczuła jak z nerwów zaczęły jej lecieć łzy. Po tym jak pomogła Terremu załadować Kamiensk'ego na "transport" i bezpiecznym odwiezieniu go, adrenalina która kazała jej działać nawet bez myślenia odeszła bezpowrotnie dając dojście emocjom oraz strachowi. Nie była szkolona do takich rzeczy, ba, nawet nie była świadkiem poważnych wypadków... Gdy Komputer zajęła się Kamiensky'm, Max poleciała do ubikacji po czym zwymiotowała wszystko co zdążyła zjeść od przerwania procesu hibernacji. Potem umyła się i wróciła pod sale lekarską gdzie leżał Kamiensky. Wyglądała okropnie, cała blada, mokra i od "przejażdżki" cała rozwiana, usiadła obok drzwi bez słowa próbując poukładać w głowie wszystko co stało się w ciągu ostatnich dwóch godzin.
 
__________________
"If you want to know where your heart is,
look where your mind goes when it wanders"
Manni jest offline  
Stary 04-07-2008, 00:07   #118
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Komandor Salin zignorował to co powiedziałem, przynajmniej wiem że wróciliśmy na poprawy kurs. Nie będę sterczał jak idiota i czekał aż wpadnie mu do głowy odpowiedzieć na moje pytania. Stanąłem na baczność i zasalutowałem. Poszedłem przejść się po pokładzie. Wstąpiłem do baru, wziąłem kilka zimnych napoi, tym razem bezalkoholowych. Jakąś nie mam ochoty się upić. Cała ta sprawa śmierdzi. Mieliśmy dotrzeć na jakąś p********ą planetę i tam rozpocząć jakieś działania. Tymczasem wszystko się wali. Cały czas ciekawiło mnie co z szeregowym Matthew. Wolnym krokiem udałem się do punktu medycznego. Nie zdziwiło mnie specjalnie że Max wciąż tam jest, a może znowu, ciężko stwierdzić. Wygląda naprawdę okropnie. Usiadłem przy niej i podałem napój.
- Pewnie jest ci ciężko - powiedziałem przyduszonym głosem - Cholera, mogli pomyśleć nad od hibernowaniem jakiegoś medyka.
Uśmiechnąłem się. Nie miałem na to ochoty, jednak czasem warto podnieść kogoś na duchu.
- Max, nie martw się, jeśli tylko będziesz potrzebowała pomocy, możesz na mnie liczyć.
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline  
Stary 04-07-2008, 00:26   #119
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dwa białe tytanowe ramiona zajęły się Kamiensky-m, gdy tylko wniesiony został do małego pokoiku. Zaraz potem Max wybiegła gdzieś. Daniel i Pavel stali przyglądając się jak nieprzytomny Kamiensky powędrował niesiony w górę do komory z cieczą. Tam bezwładnie zawisł w mętnym płynie. Jego krótko ścięte włosy falowały wraz z ubraniami obmywanymi z krwi. Pavel wyszedł powoli do poczekalni i rozsiadł się w krześle. Uspokoił go nieco komunikat nadany przez Komandora Selin-a, ale i tak nie w ten sposób wyobrażał sobie podróż. Siedział ze schyloną głową chowając czoło w dłoniach. Myślał o tym, co trzeba jeszcze wykonać zanim zdecydują się na kolejną hibernację i ostre hamowanie. Brakowało żywności, nadal nikt się tym nie zajął. Zresztą nie było ku temu okazji. Wszystko się psuło. A właśnie...psuło się...przede wszystkim należało usunąć usterki w instalacji elektrycznej wyrządzone najprawdopodobniej przez szczury. Szczurami mogli się już zająć później po lądowaniu. Ale ogród...przynajmniej trochę trzeba go było przyciąć. Wstał i rozmyślając dalej, wyszedł z poczekalni w korytarz. Rozejrzał się w koło ze znienawidzeniem patrząc na te wszystkie szare, metalowe ściany nasiekane gdzieniegdzie guzikami, światełkami, wyświetlaczami, sterczącymi kablami. Jakby na życzenie światła w korytarzu zamrugały złowieszczo - kolejne spięcie. Potem światła wróciły do normy. Kapitan dostrzegł w korytarzu sylwetkę Max. Wróciła do ambulatorium. Była blada jak ściana i wystraszona jak on. Nie zwróciła nawet na niego uwagi. Skuliła się przed drzwiami poczekalni opierając plecy o zimną ścianę. Początkowo nie chciał jej przeszkadzać, ale w końcu zdecydował się podejść do niej. Nie mówiąc ani słowa schylił się obok niej i dotknął dłonią jej barku na znak wsparcia.
Nie powiedziała nic. Schowała się tylko jeszcze bardziej w swoje ramiona. Kapitan poszedł więc znów do białego pokoiku wewnątrz ambulatorium. Tam w komorze z zielonkawą cieczą dookoła nieprzytomnego Matthew pływał pająkowaty robot.
Tym czasem w korytarzu pojawił się Terry. Podszedł do Max i nawiązał z nią rozmowę.

Edit ---------------------------------------------------------------------------

Od tych wydarzeń minęły 3 dni. Kamiensky nadal przebywał w komorze w ambulatorium. Pająkowaty robot z powodzeniem zakończył swoje skomplikowane zadanie odrestaurowania paskudnej rany od postrzału nitem. Kamiensky-emu pozostała tylko mała blizna. Właśnie dziś odzyskał przytomność i przekonywał Pierwszego Oficera Daniela przez szklaną szybę komory, że już chyba można go wypuścić.

Przez te kilka dni Daniel wspólnie z Selinem solidarnie zajmowali się całym statkiem. W wolnym czasie Daniel dużo ćwiczył w oparciu o swoje książki o sztuce walki. Gdy osobiście odpowiadał za bezpieczeństwo załogi, czuł się bezpieczniej. Kapitan Pavel zaś nader często w tych dniach odwiedzał bar i zaniedbywał swoje obowiązki, jak również higienę osobistą. Nocami pijany przemykał się jak upiór z butelką do swojej kajuty oficerskiej. Nie wydawał rozporządzeń, nie zarządzał personelem. Nikt jednak nie zdecydował się zmienić tej sytuacji. Selinowi było właściwie na rękę, że w sprawie nawigacji wszystkim mógł zająć się osobiście i mógł robić wszystko po swojemu. Ostatnio więcej niż zwykle przyglądał się mapom. Miejsce, w którym przecież nigdy przedtem nie mógł być, wydawało mu się jakby znajome.

Maxim przeszła załamanie nerwowe, ale wyszła z tego. Pomógł jej Plutonowy Jacops. Znalazła w nim oparcie i być może coś więcej. Razem zajęli się ogrodem i sadzonkami ziemniaków. Nie szło im to najlepiej, bo wiele czasu tracili na wspólne rozmowy o niczym, ale wpadli na kilka ciekawych pomysłów. Żeby na przykład uporać się z najwyższymi gałęziami drzew, które zawijały się dookoła lamp w ogrodzie botanicznym, postanowili użyć dźwig nożycowy i piłę laserową.

W przetransportowaniu dźwigu do ogrodu za pomocą wind pomógł im Abram Ware. Wrócił jednak potem do swoich spraw związanych z wykryciem usterek na pokładzie Krucjatora. Kierując się wzdłuż przewodu zasilającego windę drugą, w panelu podłogowym wieżyczki strzelniczej przedniej, w sektorze ósmym, na trzecim poziomie znalazł pogryzione przewody wysokiego napięcia. Porozkładał tam swoje pułapki na szczury, sprzątnął bobki i wziął się do napraw. Abram był człowiekiem zamkniętym w sobie i wszyscy powoli zaczynali już zdawać sobie z tego sprawę.
 

Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 07-07-2008 o 22:36.
PonuryByk jest offline  
Stary 08-07-2008, 22:08   #120
 
grabi's Avatar
 
Reputacja: 1 grabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwugrabi jest godny podziwu
Abram leżał właśnie na podłodze, tuż obok wejścia do windy na poziomie drugim. Jego głowa oraz ramiona schowane były w kanale serwisowym, którym przebiegały kable i mimo tego, iż nie było tam zbyt wiele miejsca, to praca nie była zbyt uciążliwa. Abram wymieniał przewody, które zostały pogryzione przez szczury. Łączył kolejne przewody, sprawdzając czy aby na pewno są właściwie podłączone. Oprócz kabli do naprawy został także panel sterujący, najwidoczniej którego urokowi szczury nie mogły się oprzeć. Podczas pracy zastanawiał się, ile rzeczy pozostało jeszcze do zrobienia. SDS (Sefl-Diagnostic System) nie spełniał, jak się teraz okazało, wszystkich swoich funkcji, więc przy wyszukiwaniu uszkodzeń kabli trzeba było polegać wyłącznie na sobie.

Minęły już 4 godziny pracy, podczas których Abramowi udało się wymienić przewody oraz wymienić podzespoły w panelu sterującym, znajdującym się w pobliżu windy. Teraz winda chodziła, jakby była nowa. Dzisiejsze naprawy dochodziły do długiej listy wykonanych napraw, które zostały wykonane w ciągu ostatnich 3 dni. Lista była dość obszerna i ciągle się powiększała, ponieważ z każdą chwilą wykrywane były kolejne uszkodzenia. Lecz teraz należało napawać się faktem naprawy windy. Taki sukces trzeba było uczcić, tym bardziej, że mechanikowi zaczęło burczeć w brzuchu. Udał się więc w stronę stołówki, by nasycić głód.
 
grabi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172