Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2008, 10:35   #116
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Spojrzałem na przyrządy nawigacyjne nie bacząc na piekło które rozgrywało się koło mnie. Taka była przypadłość okrętów - często zdarzały się na nich wszelakie wypadki. Sam nie raz miałem połamane żebra. Mostki okrętów wojennych również nie należą do najbezpieczniejszych, a pasy, którymi załoga powinna się przypinać, miały jakąś niezwykłą właściwość urywania się w najmniej odpowiednim momencie. Kamiensky i tak miał więc według mnie szczęście, że wypadek zdarzył mu się na tak zaawansowanym technologicznie okręcie.

Można to nazwać znieczulicą, ale w tej chwili niewiele mnie to obchodziło. Zresztą, oficer nie powinien się zajmować takimi duperelami; miałem ważniejsze sprawy na glowie - wprowadzałem okręt na wcześniejszy kurs. Poza tym, to nie pierwszy raz, kiedy pracowałem podczas wypadku. Na 'Artemis' mikrometeoryt przyrżnął w rufową baterię akumulatorów. Efekt? Cała rufowa sekcja zatruta, a ludzie w środku poparzeni. A tymczasem trzeba było wyprowadzić statek z Roju, który pojawił się niczym diabeł z pudełka.

Marynarze zresztą w większości liczyli się z takim ryzykiem. Pamiętam jak jeszcze na pokładzie "Hadesa" uczestniczyłem w akcji ratunkowej okrętu wojennego. "Gryphon", bo tak się nazywał poszkodowany, w wyniku wybuchu szyny energetycznej miał wyrwaną całą sterburtę, odrzucony stos, a podtrzymywanie życia działało na bateriach, których zapas nieuchronnie się kończył. O stratach w ludziach nie wspomnę - były ogromne. Zostałem wysłany w pierwszym rzucie z promami ewakuacyjnymi i... Zastałem załogę "Gryphona" stojącą w zbiórce w hangarze, śpiewającą "Always look on the bright side of life".

Dlatego nie przejąłem się w ogóle wypadkiem - raczej martwiło mnie, że prawie na pewno straciliśmy mechanika w chwili kiedy go potrzebowaliśmy. Jedyny plus był taki, że okręt gładko wszedł na poprawkę kursową.

-Łączność na cały okręt - odezwałem się - Uwaga załoga; "Krucjator" szczęśliwie dokonał poprawki kursowej. Niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Detale dotyczące kursu i hamowania podam na konferencji.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.
Chrapek jest offline