Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2008, 10:56   #7
Baranio
 
Reputacja: 1 Baranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znanyBaranio nie jest za bardzo znany
Czułem, jak drzwi upadają pod moim ciężarem. Odepchnąłem się od nich, nim upadły, nadając im jeszcze większy pęd. Z łoskotem trzasnęły o ziemię.
Cicho zaśmiałem się szydząc sam siebie, gdy ostrze noża przecięło powietrze i nic więcej. Ostrożnie zajrzałem do środka, jednak doń nie wchodząc.
Stolik, zapewne ledwo stojący... dlaczego tu wszystko wygląda, jakby było opuszczone siedemdziesiąt lat temu? I dlaczego on stoi w ...przedpokoju? - dziwne myśli pukały do bram mojego umysłu. Zauważyłem, że z prawych drzwi sączy się leciutkie światło. Jakby w kolejnym pomieszczeniu okno, wyposażone ciągle w szybę, która była cholernie brudna, było niestarannie zabite deskami i przepuszczało nikłe ilości światła do środka.
Stojąc w półmroku, u progu drzwi do pomieszczenia, w którym były kolejne, zastanawiałem się, co zrobić. Jedno pomieszczenie rozświetlone, drugie pogrążone w ciemnościach... które wybrać? Czy w ogóle muszę tam iść?
Zachować się jak głupi owad i lecieć do światła, prosto w pułapkę?
Jaką pułapkę?

Nie wiem jakim sposobem, ale ciemność przyciągała mnie bardziej, niż światło. Lekko pochylony, gotowy do uniku, zacząłem iść wzdłuż ściany, ku lewemu rogowi pomieszczenia. Miałem teraz widok na cały pokój, tak jak wcześniej i nikt nie mógł zajść mnie od tyłu.
Jeszcze kilka kroków i będę mógł zajrzeć do środka... - pocieszałem się w duchu, wolno krocząc przy ścianie, jednocześnie nasłuchując i starając się nie wydać najmniejszego głosu, ani spowodować najmniejszego skrzypnięcia.
Nagle olśniło mnie, komórka! Miałem w niej latarkę, ale tę chwilę nieuwagi, potrzebną na wyciągnięcie małego przedmiotu z ciasnych kieszeni, mógł wykorzystać potencjalny przeciwnik.
Gdy doszedłem do lewych drzwi, odszedłem troszkę w głąb pokoju i szybko, prawie skoczywszy, minąłem je i znalazłem się po drugiej stronie, przy 'północnej' ścianie. (tak na prawdę nie miałem zielonego pojęcia, gdzie jest północ, a gdzie wschód). Cofnąłem się do rogu i ciągle zachowując skupioną uwagę na jakichkolwiek dźwiękach, próbowałem zajrzeć do rozświetlonego pokoju, mając nadzieję, że dzięki temu nikłemu światłu, będę w stanie cokolwiek zobaczyć, albo chociaż stwierdzić, czy ktoś czai się przy drzwiach.
 
__________________
.
Baranio jest offline