Wątek: Wataha
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2008, 13:57   #3
Rijsel
 
Reputacja: 0 Rijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicachRijsel nie jest zbyt sławny w tych okolicach


Śnieżny wilk łypnął groźnie na raz po raz zerkajacego w kierunku jego klatki myśliwego. Ocenił sytuację. Podobnie jak kamraci, był unieruchomiony, nie miał wielkich szans w starciu z uzbrojonymi łowcami. Trzeba się było jakoś wydostać z przeklętego, metalowego więzienia. I to w miarę szybko.
Ten duży, zarośnięty, trzymał w ręku nóż, którym bez trudu, w bolesny sposób, mógł zmusić do posłuszeństwa któregokolwiek z czworonożnych przyjaciół.

Jak się stąd wydostać..? Zwykłe powarkiwanie i ujadanie na niewiele się zda, brutalni myśliwi w najlepszym przypadku zignorują hałas, w nieco gorszym - postarają się go stłumić, w najgorszym - pozbyć się źródła hałasu...

W umyśle Baybarsa pojawił się iście szatański pomysł przegnania łowców i wyzwolenia się z więzienia. Miał wszelkie szanse powodzenia, ale wymagał doskonałego współdziałania.
Wilk zwrócił się do drużyny:

- Kamraci! Jeśli poznaliście mnie choć trochę jako człowieka, wiecie na pewno, że lubiłem igrać z ogniem. Innymi słowy, ten żywioł fascynował mnie tak bardzo, że w toku długich praktyk posiadłem umiejętność kontrolowania go do pewnego stopnia.
Wydaje mi się, że nie utraciłem swoich zdolności nawet w czworonożnej postaci...


- Nasi prześladowcy sami nas z klatek nie wypuszczą.
Nie możemy czekać na cud.
Proponuję urządzić im małe, za to iście *piekielne* przedstawienie... Zobaczymy, czy rzeczywiście mają nerwy ze stali.
Kiti i Kall'eh, chcę, byście rozpoczęli upiorną symfonię.
Amadeuszu, zbliż się do mojej klatki, na ile tylko pozwala Ci ta obroża. Gdy nasi kotowaci przyjaciele rozpoczną, warcz razem ze mną.
Jeśli ten... dwunożny... spróbuje mnie lub Ciebie zdzielić tym, co trzyma w ręku, mój gniew zacznie się wyzwalać - w bardzo widocznej postaci.


Gdy przerwał, jego kamraci mieli wrażenie, że z czerwonych tatuaży na sierści Baybarsa strzeliły pierwsze iskierki.

- Osobiście nie chciałbym zrobić im krzywdy. - wskazał łbem na grupkę zawzięcie dyskutujących łowców - Wolałbym, gdyby uciekli, gdzie pieprz rośnie, gdy tylko *przedstawienie* się rozpocznie.

- Jeśli nie zwieją... - śnieżny wilk zawiesił głos - W każdym razie płomienie, które ogarną tę chatynkę, nie zrobią Wam krzywdy, przyjaciele... - skończył złowróżbnie.

Czekał na ich reakcję.
 

Ostatnio edytowane przez Rijsel : 03-07-2008 o 14:00.
Rijsel jest offline