Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2008, 14:28   #104
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Potrząsanie Petera za ramię nie przyniosło żadnych widocznych efektów.
James przyjrzał się śpiącemu. Dopiero w tym momencie zwrócił uwagę na to, że chłopak był, podobnie jak on sam, w stroju wojskowym, ale rzeczy leżącego były najwyraźniej dopasowane.
"Ładna mi sprawiedliwość..." - pomyślał James z goryczą.
Ponownie potrząsnął Peterem, trochę mocniej, ale skutek był taki sam, jak poprzednio. Peter spał jak kamień.

James, nieco zniechęcony, rozejrzał się dokoła. Peter w niczym nie przypominał śpiącej królewny i bajkowe metody budzenia raczej nie wchodziły w grę. A inne metody... Wiadro wody i chlust... To by było dobre, ale wody nie było nawet na lekarstwo.
W tym momencie wzrok Jamesa padł na dość spore wybrzuszenie, jakie utworzył leżący pod pałatką przedmiot. Odrzucona na bok nieprzemakalna płachta ukazała oczom Jamesa plecak...
James za nic w świecie nie mógł sobie przypomnieć, czy wyruszył na ten mały spacerek z plecakiem. Ale nawet jeśli, to z pewnością nie miał takiego...
Pomarańczowy, ze stelażem, w niczym nie przypominał tych tradycyjnych, wojskowych.
James nieco nieufnie rozwiązał sznurki i sięgnął do środka... Bez wątpienia zawartość również była inna... Fakt, że niektóre przedmioty pozostały bez zmian... Apteczka, race, przybory toaletowe... I cholerne miętówki, na widok których robiło mu się niedobrze...
Za to wcięło hełm, granat, linkę, mapę elektroniczną, racje żywnościowe... Zamiast tego pojawiły się dwa granatowe T-shirty, czarny bezrękawnik, krótkie i długie spodnie, sandały... Nieco podniszczone adidasy... I czapka z nadgryzionym przez czas znaczkiem Milwaukee Bucks. Na daszku ciągle był widoczny podpis Mosesa Malone...

James zamrugał oczami, ale przedmioty nie rozpłynęły się w powietrzu. Jeśli dobrze pamiętał, podobny zestaw miał wyjeżdżając z klasą na wycieczkę...
Sięgnął do bocznej kieszeni... Tak jak się tego spodziewał, tkwiła tam, pokreślona pisakiem, mapa Parku Narodowego Glacier...
Wybuchnął śmiechem. Może nieco histerycznym, ale przez moment nie potrafił się opanować...

To już przechodziło wszelkie pojęcie. Tak zwariowane połączenie elementów przeszłości i teraźniejszości... Całkiem jakby ktoś mu grzebał we wspomnieniach, by wydobyć z nich przedmioty, o których on sam w zasadzie dawno temu zapomniał... I czemu uległy zmianie wyłącznie rzeczy w plecaku? Czemu Peter jest przebrany w mundurek, leżący na nim, niczym na kadecie z akademii, a w ubraniu Jamesa nie zmienił się nie tylko rozmiar, ale nawet zawartość kieszeni...?

Westchnął ciężko, co w wykonaniu dwunastolatka zabrzmiało nader zabawnie.
Nawet gdyby siedział tu przez tydzień i porósł mchem, to i tak nie doszedłby do żadnych wniosków. Trzeba było podnieść tyłek i ruszyć szukać pomocy, na przykład na plaży. A potem dowiedzieć się, co się stało z innymi...
Najgorszy problem polegał na tym, że nie mógł zostawić Petera...

Spojrzał na pogrążonego we śnie chłopaka. Może jednak jest sposób, by obudzić tego śpiocha...

- Pobudka, pobudka, wstać!!! - zawołał James.

Peter usiadł i otworzył oczy.
 
Kerm jest offline