Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2008, 21:06   #46
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację
Grzech Maestriela:

Dziwny impuls pobudził mego ducha. Czuję jak napływają i przepełniają mnie ogromy energii. Tak! Czuję w sobie moc. Nigdy nie czułem tak pewny, silny i mocarny. Jam twórca. Jam mistrz. Dziś zenit osiągnę, dziś moc moja się przesili.

Sam utworzę i uformuje sobie ludzkie ciało. Cóż to dla mnie ukształtować własną cielesność. Muszę tylko przybrać odpowiednią formę i wypełnić materialną powłokę. Duch mój promienieje i wznosi się na wyżyny. Mam moc, mam dość sił by samemu uformować mieszkanie dla mego ducha.

Wybrałem pozbawiony konturów i kształtu strzęp materii. Wyrwałem z niego fragment materii. Siłą woli wprawiłem go w ruch wirowy, aby obracał się niczym na garncarskim kole. Czas drgnął, a bezkształtna, materialna masa rozpalona do białości wibrowała w zawrotnym tempie wokół własnej osi.

Mocą mego ducha zacząłem dotykać wirującej materii. Szybko pojawiły się pierwsze kontury. Wniknąłem głębiej i skupiłem się mocniej tworząc szkielet konstrukcji. Kości twardniały i zastygały jakby scementowane. Prężyła się linia kręgosłupa i skryty w niej rdzeń kręgowy. Ciało drżało. Mięśnie kurczyły się i rozkurczały. Zwiększyłem nacisk i krew zaczęła krążyć inicjując podskórne życie. Kształtując nerwy pierwszy raz poczułem, że zaciera się granica między twórcą a tworem. Przeniknąłem do materialnej powłoki. Jednak czułem jakieś niedociągnięcia. Nagle na ciało padł promień światła, który znikł równie niespodziewanie jak się pojawił. Zaciągnąłem się pierwszym nieśmiałym oddechem i uświadomiłem sobie, że na mojej twarzy wykwitł uśmiech.

Tak oto dokonało się moje zejście w materię.

****

Lecę bystro! Wznoszę się! Lecę! Tam na szczyt. Rozcinam przestrzeń moją źrenicą jak mieczem. Usmolone obłoki i płonące chmury rzygają ognistym deszczem. Światło więdnie i mętnieje, blask słabnie. Żywioły przestały milczeć. Huki i grzmoty rozrywają ciszę na strzępy. Widzę krawędź świata.

Ukłucie bólu szarpnęło ciałem Maestriela.

- AAAAAAAAAAAAAAaaaaaaa… – okrzyk był pierwszą reakcją na ból.

Zostałem ugodzony. Fala ognia ogarnia moje ciało. Płonę i spadam w nicość jak meteor. Nie czuję przestrzeni. Nie czuję kierunku. Próbowałem się skulić jednak bezwład ogarnął moje ciało. Moje skrzydła płoną. Trawi je żarłoczny ogień. Pęd ogłuszył mego ducha. Spadam. Uderzyłem w coś”

Spotkanie materialnego ciała Maestriela z inną materią wywołało odgłos, który utonął wśród innych obcych dźwięków. Na krótką chwilę zgasło światełko świadomości Maestriela. Nieświadomość otuliła go jak mrok. Kiedy ponownie roznieciła się świadomość okrutne okruchy ból wgryzły się w ciało anioła. Maestriel upadł na twarz. Lecz nie tak jak pada się przed majestatem stwórcy. Po kilku chwilach szoku wsparł się na łokciach i nieznacznie uniósł głowę.

W nos anioła wwiercił się odrażający odór. Skurcz żołądka targnął całym obolałym ciałem. Kolejny skurcz wyszarpnął z wnętrzności jakieś resztki, które wylały się przez otwarte usta Maestriela. Ból nie ustępował. Z ust anioła zwisały girlandy śliny oblepione wszechobecnym pyłem.

- Ej, Dominik, co mu się stało do kurwy nędzy?- jakiś szorstki i obcy głos wpadł do ucha anioła.

Maestriel poczuł dotyk ciepłych, spoconych dłoni. Ktoś podźwignął go na nogi. Co kilka chwil ciałem anioła wstrząsały dreszcze. Maestriel strwożony ogromem bólu dostrzegł, że jest nagi. Ktoś go prowadzi. Ale dokąd? W umyśle mętlik. Powoli świadomość odpływa jak mały okręt znikający na skraju horyzontu.

****

- Zdrowia, pieniędzy i pierwszy milion... – z odmętów nieświadomości zbudził Maestriela czyjś czysty głos.

Maestriel przebudził się. Kiedy otworzył oczy zorientował się, że leży w łóżku i znajduje się w pomieszczeniu szpitalnym. Świadczyły o tym ściany wymalowane w stonowanych kolorach, sterylnie czyste sprzęty starannie porozmieszczane w sali oraz ogólne wrażenia ładu i porządku. Brud zniknął. Jednak Maestriel nadal czuł w nozdrzach nieprzyjemny zapach, który wywoływał uczucie mdłości.

W nogach łóżka stał milczący człowiek w białym kitlu i przyglądał się Maestrielowi nieobecnym wzrokiem. Anioł wyciągnął ręce spod kołdry i zapytał człowieka:

- Gdzie jestem? – w tym pytaniu zawierało się wszystko na co w obecnej chwili mógł zdobyć się Maestriel. Dopiero gdy pytanie zawisło w sterylnie czystej, szpitalnej przestrzeni anioł dostrzegł swie pozostałe osoby znajdujące się w sali. Teraz oczekiwał na wyjaśnienia nie tylko od człowieka w bieli, ale również od pozostałej dwójki.
 
Adr jest offline