Dwa białe tytanowe ramiona zajęły się Kamiensky-m, gdy tylko wniesiony został do małego pokoiku. Zaraz potem Max wybiegła gdzieś. Daniel i Pavel stali przyglądając się jak nieprzytomny Kamiensky powędrował niesiony w górę do komory z cieczą. Tam bezwładnie zawisł w mętnym płynie. Jego krótko ścięte włosy falowały wraz z ubraniami obmywanymi z krwi. Pavel wyszedł powoli do poczekalni i rozsiadł się w krześle. Uspokoił go nieco komunikat nadany przez Komandora Selin-a, ale i tak nie w ten sposób wyobrażał sobie podróż. Siedział ze schyloną głową chowając czoło w dłoniach. Myślał o tym, co trzeba jeszcze wykonać zanim zdecydują się na kolejną hibernację i ostre hamowanie. Brakowało żywności, nadal nikt się tym nie zajął. Zresztą nie było ku temu okazji. Wszystko się psuło. A właśnie...psuło się...przede wszystkim należało usunąć usterki w instalacji elektrycznej wyrządzone najprawdopodobniej przez szczury. Szczurami mogli się już zająć później po lądowaniu. Ale ogród...przynajmniej trochę trzeba go było przyciąć. Wstał i rozmyślając dalej, wyszedł z poczekalni w korytarz. Rozejrzał się w koło ze znienawidzeniem patrząc na te wszystkie szare, metalowe ściany nasiekane gdzieniegdzie guzikami, światełkami, wyświetlaczami, sterczącymi kablami. Jakby na życzenie światła w korytarzu zamrugały złowieszczo - kolejne spięcie. Potem światła wróciły do normy. Kapitan dostrzegł w korytarzu sylwetkę Max. Wróciła do ambulatorium. Była blada jak ściana i wystraszona jak on. Nie zwróciła nawet na niego uwagi. Skuliła się przed drzwiami poczekalni opierając plecy o zimną ścianę. Początkowo nie chciał jej przeszkadzać, ale w końcu zdecydował się podejść do niej. Nie mówiąc ani słowa schylił się obok niej i dotknął dłonią jej barku na znak wsparcia.
Nie powiedziała nic. Schowała się tylko jeszcze bardziej w swoje ramiona. Kapitan poszedł więc znów do białego pokoiku wewnątrz ambulatorium. Tam w komorze z zielonkawą cieczą dookoła nieprzytomnego Matthew pływał pająkowaty robot.
Tym czasem w korytarzu pojawił się Terry. Podszedł do Max i nawiązał z nią rozmowę.
Edit ---------------------------------------------------------------------------
Od tych wydarzeń minęły 3 dni. Kamiensky nadal przebywał w komorze w ambulatorium. Pająkowaty robot z powodzeniem zakończył swoje skomplikowane zadanie odrestaurowania paskudnej rany od postrzału nitem. Kamiensky-emu pozostała tylko mała blizna. Właśnie dziś odzyskał przytomność i przekonywał Pierwszego Oficera Daniela przez szklaną szybę komory, że już chyba można go wypuścić.
Przez te kilka dni Daniel wspólnie z Selinem solidarnie zajmowali się całym statkiem. W wolnym czasie Daniel dużo ćwiczył w oparciu o swoje książki o sztuce walki. Gdy osobiście odpowiadał za bezpieczeństwo załogi, czuł się bezpieczniej. Kapitan Pavel zaś nader często w tych dniach odwiedzał bar i zaniedbywał swoje obowiązki, jak również higienę osobistą. Nocami pijany przemykał się jak upiór z butelką do swojej kajuty oficerskiej. Nie wydawał rozporządzeń, nie zarządzał personelem. Nikt jednak nie zdecydował się zmienić tej sytuacji. Selinowi było właściwie na rękę, że w sprawie nawigacji wszystkim mógł zająć się osobiście i mógł robić wszystko po swojemu. Ostatnio więcej niż zwykle przyglądał się mapom. Miejsce, w którym przecież nigdy przedtem nie mógł być, wydawało mu się jakby znajome.
Maxim przeszła załamanie nerwowe, ale wyszła z tego. Pomógł jej Plutonowy Jacops. Znalazła w nim oparcie i być może coś więcej. Razem zajęli się ogrodem i sadzonkami ziemniaków. Nie szło im to najlepiej, bo wiele czasu tracili na wspólne rozmowy o niczym, ale wpadli na kilka ciekawych pomysłów. Żeby na przykład uporać się z najwyższymi gałęziami drzew, które zawijały się dookoła lamp w ogrodzie botanicznym, postanowili użyć dźwig nożycowy i piłę laserową.
W przetransportowaniu dźwigu do ogrodu za pomocą wind pomógł im Abram Ware. Wrócił jednak potem do swoich spraw związanych z wykryciem usterek na pokładzie Krucjatora. Kierując się wzdłuż przewodu zasilającego windę drugą, w panelu podłogowym wieżyczki strzelniczej przedniej, w sektorze ósmym, na trzecim poziomie znalazł pogryzione przewody wysokiego napięcia. Porozkładał tam swoje pułapki na szczury, sprzątnął bobki i wziął się do napraw. Abram był człowiekiem zamkniętym w sobie i wszyscy powoli zaczynali już zdawać sobie z tego sprawę.
Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 07-07-2008 o 22:36.
|