Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2008, 00:26   #119
PonuryByk
 
PonuryByk's Avatar
 
Reputacja: 1 PonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodniePonuryByk jest jak niezastąpione światło przewodnie
Dwa białe tytanowe ramiona zajęły się Kamiensky-m, gdy tylko wniesiony został do małego pokoiku. Zaraz potem Max wybiegła gdzieś. Daniel i Pavel stali przyglądając się jak nieprzytomny Kamiensky powędrował niesiony w górę do komory z cieczą. Tam bezwładnie zawisł w mętnym płynie. Jego krótko ścięte włosy falowały wraz z ubraniami obmywanymi z krwi. Pavel wyszedł powoli do poczekalni i rozsiadł się w krześle. Uspokoił go nieco komunikat nadany przez Komandora Selin-a, ale i tak nie w ten sposób wyobrażał sobie podróż. Siedział ze schyloną głową chowając czoło w dłoniach. Myślał o tym, co trzeba jeszcze wykonać zanim zdecydują się na kolejną hibernację i ostre hamowanie. Brakowało żywności, nadal nikt się tym nie zajął. Zresztą nie było ku temu okazji. Wszystko się psuło. A właśnie...psuło się...przede wszystkim należało usunąć usterki w instalacji elektrycznej wyrządzone najprawdopodobniej przez szczury. Szczurami mogli się już zająć później po lądowaniu. Ale ogród...przynajmniej trochę trzeba go było przyciąć. Wstał i rozmyślając dalej, wyszedł z poczekalni w korytarz. Rozejrzał się w koło ze znienawidzeniem patrząc na te wszystkie szare, metalowe ściany nasiekane gdzieniegdzie guzikami, światełkami, wyświetlaczami, sterczącymi kablami. Jakby na życzenie światła w korytarzu zamrugały złowieszczo - kolejne spięcie. Potem światła wróciły do normy. Kapitan dostrzegł w korytarzu sylwetkę Max. Wróciła do ambulatorium. Była blada jak ściana i wystraszona jak on. Nie zwróciła nawet na niego uwagi. Skuliła się przed drzwiami poczekalni opierając plecy o zimną ścianę. Początkowo nie chciał jej przeszkadzać, ale w końcu zdecydował się podejść do niej. Nie mówiąc ani słowa schylił się obok niej i dotknął dłonią jej barku na znak wsparcia.
Nie powiedziała nic. Schowała się tylko jeszcze bardziej w swoje ramiona. Kapitan poszedł więc znów do białego pokoiku wewnątrz ambulatorium. Tam w komorze z zielonkawą cieczą dookoła nieprzytomnego Matthew pływał pająkowaty robot.
Tym czasem w korytarzu pojawił się Terry. Podszedł do Max i nawiązał z nią rozmowę.

Edit ---------------------------------------------------------------------------

Od tych wydarzeń minęły 3 dni. Kamiensky nadal przebywał w komorze w ambulatorium. Pająkowaty robot z powodzeniem zakończył swoje skomplikowane zadanie odrestaurowania paskudnej rany od postrzału nitem. Kamiensky-emu pozostała tylko mała blizna. Właśnie dziś odzyskał przytomność i przekonywał Pierwszego Oficera Daniela przez szklaną szybę komory, że już chyba można go wypuścić.

Przez te kilka dni Daniel wspólnie z Selinem solidarnie zajmowali się całym statkiem. W wolnym czasie Daniel dużo ćwiczył w oparciu o swoje książki o sztuce walki. Gdy osobiście odpowiadał za bezpieczeństwo załogi, czuł się bezpieczniej. Kapitan Pavel zaś nader często w tych dniach odwiedzał bar i zaniedbywał swoje obowiązki, jak również higienę osobistą. Nocami pijany przemykał się jak upiór z butelką do swojej kajuty oficerskiej. Nie wydawał rozporządzeń, nie zarządzał personelem. Nikt jednak nie zdecydował się zmienić tej sytuacji. Selinowi było właściwie na rękę, że w sprawie nawigacji wszystkim mógł zająć się osobiście i mógł robić wszystko po swojemu. Ostatnio więcej niż zwykle przyglądał się mapom. Miejsce, w którym przecież nigdy przedtem nie mógł być, wydawało mu się jakby znajome.

Maxim przeszła załamanie nerwowe, ale wyszła z tego. Pomógł jej Plutonowy Jacops. Znalazła w nim oparcie i być może coś więcej. Razem zajęli się ogrodem i sadzonkami ziemniaków. Nie szło im to najlepiej, bo wiele czasu tracili na wspólne rozmowy o niczym, ale wpadli na kilka ciekawych pomysłów. Żeby na przykład uporać się z najwyższymi gałęziami drzew, które zawijały się dookoła lamp w ogrodzie botanicznym, postanowili użyć dźwig nożycowy i piłę laserową.

W przetransportowaniu dźwigu do ogrodu za pomocą wind pomógł im Abram Ware. Wrócił jednak potem do swoich spraw związanych z wykryciem usterek na pokładzie Krucjatora. Kierując się wzdłuż przewodu zasilającego windę drugą, w panelu podłogowym wieżyczki strzelniczej przedniej, w sektorze ósmym, na trzecim poziomie znalazł pogryzione przewody wysokiego napięcia. Porozkładał tam swoje pułapki na szczury, sprzątnął bobki i wziął się do napraw. Abram był człowiekiem zamkniętym w sobie i wszyscy powoli zaczynali już zdawać sobie z tego sprawę.
 

Ostatnio edytowane przez PonuryByk : 07-07-2008 o 22:36.
PonuryByk jest offline